Koncertowo przegraliśmy kolejne wybory prezydenckie, bo inaczej nie da się nazwać wyniku na poziomie Magdaleny Ogórek. Dlaczego?
Wybrano opcję, która wydawała się najrozsądniejsza, a okazała się pomysłem na krótką metę: próbę przejęcia elektoratu PO (który, przypominam, w badaniach opinii publicznej wypada bardziej lewicowo od elektoratu samej Lewicy). Wybrano kandydata z nadszarpniętą wiarygodnością. Teoretycznie mieliśmy szansę na drugą turę – Kidawa-Błońska była cienka jak przysłowiowy Wawrzyniak. Elektorat PO przeszedł jednak w większości do Hołowni i Kosiniaka. Ale 8 proc. to jeszcze nie była tragedia. Dopiero wejście Trzaskowskiego pogrążyło Biedronia.
Czy Zandberg ugrałby więcej? Może miałby wynik w okolicach Bosaka. Czyli też mało, ale jednak lepiej i w lepszym stylu – utrwaliłby lewicową narrację w publicznej debacie. Skoro wywołałem Konfederację – wyniki pokazują, że wychowała sobie solidną grupę młodych wyborców. I chyba wychowanie wyborców to recepta na lepszą przyszłość Lewicy. Praca u podstaw, latami, w internecie jak Korwin. To także sposób na to, by przestać być zakładnikiem liberalnego elektoratu, jaki przyciągnęła Wiosna. Trzeba znaleźć problem społeczny, na który elity nie mają odpowiedzi. PiS wyrósł na doświadczeniu transformacji lat 90. i uwłaszczeniu nomenklatury. Lewica nie może rosnąć na doświadczeniu wykluczenia mniejszości, bo te z definicji nie tworzą szerokiego ruchu społecznego. Udaje się z ekologią. Teraz pandemia stwarza szansę, by lewicowe widzenie świata stało się wiodącym wytłumaczeniem problemów społecznych.
Co dalej z partią? Biedroń zapowiedział połączenie Wiosny i SLD na jesieni w nową centrolewicową formację. Ważne jest tu użycie przedrostka „centro”. Wskazuje, że Wiosna chce zachować resztki podmiotowości jako frakcja, oraz że będzie trwać jako bardziej progresywna obyczajowo wersja PO. Tym samym zasadniczy błąd z kampanii może – niestety – być powtarzany dalej. O przystąpieniu Razem do wspólnego projektu nie ma mowy, pozostanie tylko wspólny klub sejmowy, a w nim Adrian Zandberg będzie trzymany na uwięzi jako charyzmatyczny, a zatem niebezpieczny konkurent. Na pierwszy plan wysunięte zostaną bezpieczniejsze dla Włodzimierza Czarzastego postaci pokroju Agnieszki Dziemianowicz-Bąk.
Jeśli Rafał Trzaskowski wygra w II turze, PiS będzie rządził w kohabitacji z takim prezydentem do 2023 roku. Jeśli wygra Duda, będzie rządził sam, mniej więcej kontynuując ten kurs, który już dobrze znamy. Zwłaszcza pierwszy wariant wzmacnia walczące z PO-PiS-em, czyli Hołownię i Konfederację. Hołownia już zapowiedział tworzenie ruchu społecznego w oparciu o Fundację Polska Od Nowa. Fundacja to dobra forma zachowania kontroli nad strukturą złożoną z politycznych nowicjuszy, nieświadomych tego, że partia mogłaby być demokratyczna. Hołownia nie wyczerpał jeszcze zaufania do swojej przyjaznej narracji, jak stało się to z Wiosną Biedronia. Jednak prędzej czy później Hołownia, jak każdy polityk spoza kartelu, podzieli los Palikota, Petru, Kukiza czy właśnie Biedronia. A do wyborów zostały mu jeszcze trzy lata. Za to Konfederacja będzie rosnąć. Do tego stopnia, że zapowiadane przez Czarzastego współrządzenie z Platformą Obywatelską, jeszcze nie tak dawno brzmiące zupełnie prawdopodobnie, może przejść socjaldemokratom koło nosa na rzecz koalicji PO-Konfederacja. Sławomir Nitras zdążył niedwuznacznie taki układ zapowiedzieć.
Wiele wskazuje na to, że PO czeka przejęcie władzy. To niesamowite, jak łatwo znalazła kandydata, który z marszu zdobył drugie miejsce. PO ma rezerwy siły w dużych miastach – coś, czego Lewica dorobiła się tylko w paru miejscach (np. Zagłębiu Dąbrowskim).
Politykę uprawiają ludzie cyniczni. W parlamentarnej demokracji stopniowo wychodzą na jaw ich grzechy, co w ostatecznym rozrachunku doprowadza do przekazania władzy… kolejnym cynikom. Do tego momentu właśnie dochodzi PiS. Lewicy nie udało się wykorzystać chwili i stać się w oczach Polaków głównym oponentem PiS. Niedawno myśleliśmy o byciu główną siłą opozycji. Teraz trzeba zrobić krok w tył i dbać o fundamenty, dzięki którym formacja przetrwa kolejne lata.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
Bez lewicowych mediów nie mamy szans. Przynajmniej jedna ogólnopolska gazeta i jeden portal o dużym zasięgu musiałyby budować klasową narrację, a obecnie największe „lewicowe” medium (KP) jest tak naprawdę centrowe.
Pierwsza sprawa to target.
Wyborcy lewicy to nie są wyborcy Trzaskowskiego ani Platformy. Nie popadajmy w narrację o „lewicowo-liberalnych”. NIE MA „lewicowo-liberalnych”. Są albo lewicowe albo liberalne. Pis bardzo skutecznie zabrał wyborcę lewicowego (sam będąc poniekąd lewicowy), Platforma, Trzaskowski, Hołownia – liberalnego. Jedyna możliwość to powrót do korzeni i odzyskanie wyborcy prostego, robotniczego, naturalnego wyborcy lewicy. Wyborców lewicy jest najwięcej. Ale do tego trzeba 1. zmienić język 2. odpuścić sobie banialuki i wrócić do konkretów. To z tych powodów lewica zapędziła się w ślepy róg. Bo w tej chwili jesteśmy w ślepym rogu z garstką intelektualistów i pseudointelektualistów lewicowych i pseudolewicowych.
Druga sprawa to program. Chyba nic już nie trzeba dodawać w tej materii. Lewicowy ale nie skrajny, bo Polacy nie lubią skrajności, lecz konkrety, a lewicowość ma praktycznie każdy człowiek w jakimś stopniu „wbudowaną”.
Trzecia sprawa to osoba. Wyborcy muszą się identyfikować z kandydatem. I o ile tzw. lemingi czyli bezmyślne „młode, nibywykształcone, pseudobogate, z wielkich miast” identyfikują się z Trzaskowskim i jemu podobnymi (również pod względem gaf, które sami sobie chcą wybaczać, bo podobnie jak i on, pewnych rzeczy po prostu nie wiedzą, lecz – co gorsza – wcale nie czują z tego powodu dyskomfortu), tak samo inne masy społeczne identyfikują się z Dudą. Wyborcy Bosaka czy Korwina to skrajni idealiści, a tych zawsze będzie mało, więc to nie tędy droga. My potrzebujemy mas. Masa musi zidentyfikować się z liderem, który będzie do nich w jakiś sposób podobny. Pod tym względem i Ogórek (fatalna kandydatka, spoko dziennikarka), i Biedroń (nienajgorszy samorządowiec, kandydat typu „gorzej być nie może więc na niego głosujemy” tak jak to było w Słupsku), przepadają w przedbiegach. Dobrym kandydatem byłby ktoś typu Ikonowicza. Nie twierdzę, że od razu by wygrał, twierdzę jedynie że miałby szanse i byłby właściwym człowiekiem na właściwym miejscu.
Najprostsza i najlepsza analiza jaką czytałem.
Trzeba tylko by się zastanowić czy twór który nie ma lewicowej ideologii, lewicowego programu, lewicowych partii i lewicowych przywódców tych partii i na koniec lewicowych kandydatów na jakiekolwiek wybory można jeszcze nazywać lewicą ? Czy w ogóle jakaś mityczna lewica powinna brać udział w jakichkolwiek wyborach? Po co? Czy też zacząć podkładać bomby pod banki i komisariaty czyli wrócić do korzeni . Pozdrawiam.
Bardzo celne uwagi. 100/100!
Jednak powstaje tu pewien dysonans – wiedzą to czytelnicy, a redaktorzy? Przecież to podobno lewicowy portal… a jakoś nie doczekałem się podobnego konkretnego tekstu.
Jeszcze jedno, panie Kwapisz. O jakiej lewicy pan pisowujesz? Gdzież pan jej się doszukał w tym kraju? A może to na takiej samej zasadzie jak w przypadku mister Mikke, który wszędzie widzi socjalistów? Pan też uważa Hitlera za komunistę? Przecież dbał o tworzenie miejsc pracy i likwidował bezrobocie. Głównie w gettach dla żydów, ale od czegoś trzeba zacząć. Nie od razu komunizm zbudowano, jak głosi przysłowie… Choć moim zdaniem, organizacją, której najbliżej do lewicy – jest Kościół. Oni tam zdołali wypracować tak program ochronny LGBTQWERTYZ, jakiego jeszcze nikt inny nie zdołał. Jest postęp? Jest! Jest lewica? JEST!
„Trzeba znaleźć problem społeczny, na który elity nie mają odpowiedzi. PiS wyrósł na doświadczeniu transformacji lat 90. i uwłaszczeniu nomenklatury.”
To czemu „Lewica” nie zwróciła się o wsparcie do uwłaszczonej przez siebie nomenklatury?
To pytanie retoryczne. Bo kto ku…wę potraktuje poważnie?!
Uważam, że trzeba brnąć w gó…nie i uparcie głosować na Biedronia… Ileż to zachodu – dopisać jego nazwisko do pozostałyh dwóch?
POWODZENIA!