Nie Robert Biedroń, ani też Adrian Zandberg. Jak informuje Oko.press, Lewica zamierza wystawić do boju o Pałac Prezydencki kobietę.
Wszystko wskazuje na to, że Robert Biedroń, który marzył o starcie w wyborach prezydenckich od wielu lat, będzie musiał odłożyć te marzenia na bliżej nieokreślony termin. Europoseł Wiosny ostatnio stracił zresztą zapał do kandydowania, po tym jak zadomowił się na brukselskich i strasburskich salonach, a w Polsce znakomity występ podczas inauguracji Sejmu zaliczył Adrian Zandberg, którego startu domagali się w ostatnich tygodniach sympatycy Lewicy Razem.
Zandberg jednak prawdopodobnie nie wystartuje. Lewica chce bowiem, aby w wyścigu prezydenckim reprezentowała ją kobieta. Być może w ten sposób zamierza antycypować sytuację, w której kandydatem Koalicji Obywatelskiej zostanie Jacek Jaśkowiak. W takim wariancie kandydatka Lewicy byłaby jedyną kobietą liczącą się w rywalizacji o najwyższy urząd w państwie.
Oko.press podaje, że na giełdzie kandydatek najwyżej stoją notowania dwóch: posłanki Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, które do parlamentu dostała się z rekomendacji Wiosny, ale definiuje się jako polityczka reprezentująca przede wszystkim ruchy społeczna. Deputowana z Wrocławia w rozmowie z Portalem Strajk zadeklarowała, że przede wszystkim jest zainteresowana tym, by kandydatką została kobieta. Druga polityczką wymienianą w kontekście startu jest Gabriela Morawska-Stanecka, prawniczka, działaczka na rzecz praw człowieka, akcentująca również istotę walki o świeckie państwo. Politycy Lewicy, z którymi rozmawiał Portal Strajk oceniają jej szanse najwyżej. Trzecia kandydatka to Katarzyna Sztop-Rutkowska – socjolożka i działaczka ruchów miejskich, w 2018 roku kandydatka na prezydentkę Białegostoku. Szop-Rutkowska jest znakomitą mówczynią, jednak problemem w jej przypadku jest nikła rozpoznawalność. W dalszym kręgu pojawiają się również nazwiska Jolanty Banach i Małgorzaty Sekuły-Szmajdzińskiej, jednak szanse tych polityczek na nominację są raczej znikome.
Nazwisko kandydatki Lewicy w wyścigu o Pałac Prezydencki poznamy w połowie grudnia.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
No to zdaje się, że kandydat Lewicy przerżnie wybory z wynikiem gorszym od Kosiniaka, a nawet… Hołowni. Biedroń w spódnicy receptą na klęskę.
I cyk recepta jak przeżnąć wybory!
Gdyby jeszcze wystawić Senyszyn, to by jeszcze miało sens, bo jest znana i rozpoznawalna, choć poparcie miałaby znikome, ale wystawianie osób kompletnie nieznanych mija się z celem. Casus „drugiego Dudy” nie przejdzie, bo Lewica jako formacja jest za słaba (i programowo i w społeczeństwie) w porównaniu z Pisem, gdy wystawiał Dudę. Niezłym kandydatem Lewicy na prezydenta byłby Ikonowicz.