Wysoko postawiony dyplomata KRLD daje jasno do zrozumienia: z negocjacji w sprawie denuklearyzacji będą nici, jeżeli Pjongjang będzie dalej skazany na rozmowy z Sekretarzem Stanu USA. Chcą mieć innego partnera.
Północnokoreańskie media cytują Kwon Dzong Guna, zajmującego się relacjami z USA w ministerstwie spraw zagranicznych KRLD. Kwon jednoznacznie krytykuje Sekretarza Stanu USA Mike’a Pompeo i twierdzi, że dopóki to on będzie po stronie amerykańskiej odpowiadał za negocjacje z Pjongjangiem, proces normalizacji stosunków między obydwoma krajami ani proces denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego nie posunie się naprzód.
Kwon powiedział, że negocjacje się załamują “za każdym razem, kiedy Pompeo wtyka w nie swój nos”. Dyplomata KRLD wyraził obawę, że jeżeli Sekretarz Stanu będzie chciał uczestniczyć w kolejnych rozmowach, ponownie skończą się one fiaskiem.
– Jeżeli zatem dojdzie do wznowienia dialogu ze Stanami Zjednoczonymi, chciałbym, żeby naszym partnerem w rozmowach nie był Pompeo, lecz raczej ktoś inny, bardziej ostrożny i dojrzały w komunikacji z nami – dodał Kwon.
Niepowodzeniem zakończył się lutowy szczyt między Kim Dzong Unem a Donaldem Trumpem w wietnamskim Hanoi. Strony nie dogadały się w sprawie dalszej denuklearyzacji, bo przywódca KRLD nie zgodził się na amerykańskie żądania demontażu całej infrastruktury służącej produkcji materiałów rozszczepialnych i kontrolę specjalistów z USA, a prezydent Stanów Zjednoczonych – na zniesienie części sankcji nałożonych na Koreę Płn. Jednak obydwaj przywódcy wyrazili chęć kontynuacji rozmów.
Po fiasku Hanoi część ekspertów zwracała uwagę, że było ono skutkiem nieodpowiedzialnego sposobu prowadzenia rozmów USA z KRLD w 2018 r. po obiecującym szczycie w Singapurze. Pompeo, który kontrolował amerykańską delegację, miał je prowadzić z pozycji roszczeniowej nie oferując Pjongjangowi żadnych ustępstw ze strony swojego kraju. Prawdopodobnie to miał na myśli Kwon, kiedy powiedział, że nie sposób przewidzieć, co się stanie, jeżeli Amerykanie nie będą w stanie wyeliminować “pierwotnej przyczyny”, dla której Korea Płn. w ogóle rozpoczęła prace nad bronią jądrową. Miał pewnie na myśli politykę gróźb od dekad stosowaną przez Waszyngton.
Za sygnał ostrzegawczy Pjongjangu pod adresem rządu Trumpa można uznać przeprowadzony niedawno, pierwszy po 2017 r. test koreańskiej broni “taktycznej” – jak określili ją sami Koreańczycy – prawdopodobnie krótkiego zasięgu. Pentagon skomentował przeprowadzony przez KRLD test ze stoickim spokojem, nie uznając go za żadne zagrożenie dla USA.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
wdeptali w glebę pupila michnikowszczyzny i kaczyzmu