Pjongjang daje sygnał dobrej woli. W tym roku nie odbędą się tradycyjne obchody rocznicy wojny z Ameryką, które zwykle służyły utrwaleniu wrogości wobec Waszyngtonu. To efekt porozumienia z Trumpem.
Jak donosi agencja Associated Press, władze Korei Północnej zdecydowały się odwołać coroczny wiec antyimperialistyczny w Pjongjangu upamiętniający wojnę koreańską 1950-53 r. Tradycyjnie każdego roku w KRLD przez miesiąc odbywały się oficjalne wydarzenia masowo gromadzące obywateli wokół tematu ofiar, jakie Koreańczycy ponieśli podczas amerykańskiej interwencji wojskowej, zagrzewające ich do dalszego oporu wobec amerykańskiej dominacji i mobilizujące do budowy koreańskiego socjalizmu.
Wiece te zazwyczaj kipiały retoryką wrogą wobec USA. Wznoszono hasła zapowiadające zniszczenie Stanów Zjednoczonych, prezentowano plakaty, wyświetlano filmy i wystawiano spektakle utrzymane w podobnym duchu. Masowo zgromadzeni Koreańczycy aktywnie uczestniczyli w tych wydarzeniach, wykrzykując antyimperialistyczne hasła, śpiewając pieśni i unosząc pięści w symbolicznym akcie oporu wobec USA. W zeszłorocznym wiecu, według relacji władz, uczestniczyło 100 tys. ludzi, a cała partia rządząca i wszyscy mieszkańcy Pjonjangu „płonęli wolą, by ich śmiertelni wrogowie, amerykańscy imperialiści, zostali całkowicie zmieceni z powierzchni ziemi”. Działo się to w okolicznościach wzrostu napięcia politycznego między KRLD a USA z powodu postępów w północnokoreańskim programie nuklearnym.
Władze w Pjongjangu nie podały powodu, dla którego tegoroczne wydarzenie zostało odwołane. Najprawdopodobniej jednak ma to związek ze zmianą nastrojów politycznych po podpisaniu przez Kim Dzong Una i Donalda Trumpa porozumienia w Singapurze, w którym KRLD zobowiązała się do likwidacji swojego skromnego arsenału atomowego, a Stany Zjednoczone udzieliły jej „gwarancji bezpieczeństwa”. Pentagon oficjalnie odwołał zaplanowane na sierpień manewry wojskowe „Strażnik Wolności”, które miały się odbywać z udziałem armii Korei Południowej. Częściowo spełnia to zapowiedź prezydenta Trumpa, którą złożył na szczycie singapurskim, że Ameryka zaprzestanie ćwiczeń wojskowych u granic KRLD, które sam określił jako „bardzo prowokacyjne”. Jednak nie wszystkie zaplanowane na ten rok manewry zostały odwołane. Sekretarz stanu Mike Pompeo deklarował, że dalsze rozmowy z KRLD na temat wdrożenia postanowień porozumienia będą uzależnione od postępów procesu denuklearyzacji.
Decyzja o odwołaniu tegorocznych zgromadzeń w Pjongjangu jest prawdopodobnie gestem północnokoreańskich władz, mającym przekonać USA o zamiarze dochowania warunków paktu i sygnałem oczekiwania dalszych postępów na drodze do normalizacji stosunków między obydwoma państwami. Kolejnym na to dowodem jest zmiana w sposobu, w jaki o USA mówiła dotychczas telewizja północnokoreańska. Teraz, gdy mowa jest o Donaldzie Trumpie, spikerzy określają go pełnym imieniem i nazwiskiem, dodając do tego tytuł: prezydent Stanów Zjednoczonych.
– To dowodzi, że Korea Północna wierzy w porozumienie obecnych władz ze Stanami zjednoczonymi, że chcą wytworzyć wokół tego pozytywną atmosferę w kraju i wysłać krzepiące sygnały za granicę – ocenił Mintaro Oba, były amerykański dyplomata, ekspert od polityki dalekowschodniej i Korei Północnej.
Niestety w zeszłym tygodniu Donald Trump zaskoczył świat kolejną niespodziewaną woltą, zdecydował się bowiem na utrzymanie sankcji gospodarczych wobec KRLD, twierdząc, że stanowi ona „zagrożenie nuklearne”, wbrew sygnałom, jakie dawał bezpośrednio po podpisaniu porozumienia z Kim Dzong Unem.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…