Najwyższa Izba Kontroli zbadała, czy bezrobotnym, którzy w latach 2014-2017 skorzystali z jakiejś formy aktywizacji zawodowej oferowanej przez urzędy pracy, udało się utrzymać zatrudnienie na dłuższy czas. Wnioski z kontroli nie napawają optymizmem: w rzeczywistości jest gorzej, niż wynikałoby z urzędowych danych.
NIK wzięła pod lupę 21 powiatowych urzędów pracy. Najbardziej popularną formą podejmowanej aktywizacji był staż (855 tys. osób w ciągu prawie 4 lat), dalej szkolenia (510 tys. osób) i prace interwencyjne (blisko 210 tys.). To jednak oferty, które nie gwarantują zatrudnienia na stałe, a jedynie podjęcie pracy czasowej. Z form, które bardziej mu sprzyjają, bezrobotni z kolei korzystali mniej chętnie: z bonu na zasiedlenie skorzystało 33 tys. osób, a z bonu zatrudnieniowego – 11 tys., z bonu szkoleniowego tylko 6 tys.
Po dwóch latach zatrudnieniem mogła pochwalić się tylko co trzecia osoba po stażu, zaś po robotach publicznych pracę znalazło 76, 5 proc. Tyle że po 2 latach było to już tylko niecałe 10.
„Według metodologii przyjętej przez NIK w tej kontroli zatrudnienie można uznać za trwałe, jeśli po 2 latach (lub więcej) dana osoba nie powróci na listę bezrobotnych” – czytamy w raporcie pokontrolnym. –
„Na wysokim, prawie niezmienionym poziomie pozostała trwałość zatrudnienia w przypadku dotacji na działalność gospodarczą (z ponad 93 proc. do ok. 87 proc.)”. NiK skrytykowała również organizację samych urzędów: „Pomimo spadku bezrobocia i coraz mniejszej liczby bezrobotnych rejestrowanych w urzędach pracy, instytucje te zatrudniały wciąż tyle samo osób. W latach 2014-2017 liczba bezrobotnych przypadających na 1 pracownika zmniejszyła się o ponad 1/3, a na doradcę klienta – o prawie połowę”.
Izba zwróciła uwagę na to, że przymusowe profilowanie pomocy nie tylko jest nieskuteczne, ale wręcz bywa dyskryminujące: „Aktywizację bezrobotnych utrudniało również obowiązkowe profilowanie pomocy dla konkretnych grup bezrobotnych. Każdemu z trzech profili przypisywano ściśle określone formy wsparcia, co znacznie ograniczało możliwości działania urzędów i – w ocenie NIK – dyskryminowało bezrobotnych, pozbawiając ich prawa do równego traktowania. Najbardziej poszkodowane były osoby z tzw. III profilem (czyli te najbardziej oddalone od rynku pracy, wymagające największego wsparcia w szukaniu zatrudnienia). Osoby te miały ograniczony dostęp do podstawowych usług rynku pracy, takich jak poradnictwo zawodowe i pośrednictwo pracy. Teoretycznie dedykowane dla tej grupy bezrobotnych formy pomocy w praktyce były dla nich niedostępne”.
We wnioskach końcowych NIK stwierdza, że lepiej sprawdzą się formy zapewniające długotrwałe zatrudnienie – czyli właśnie bon zasiedleniowy, dotacja do działalności oraz bony zatrudnieniowe.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Jedynie bon zasiedleniowy ma jakikolwiek sens. Reszta to libertariański transfer z kieszeni podatników do kieszeni pozbawionych obowiązków prywaciarzy. Cała masa januszexów opiera swój model „biznesowy” na bezsensownym szkoleniu i przyjmowaniu na staże coraz to nowych osób, które dostają kopa po zakręceniu kurka z kasą.