Podczas gdy „Wiadomości” niemal codziennie podają newsy o tym, jak PiS podnosi z kolan polskie szpitale, rzeczywistość mówi zupełnie co innego. We wtorek protestujący fizjoterapeuci i diagności zdecydowali się na zaostrzenie protestu. Przedstawiciele tych profesji zarabiają najmniej spośród zawodów służby zdrowia. 

Fizjoterapeuci i diagności laboratoryjni spełnili swoją zapowiedź sprzed dwóch tygodni. W obliczu braku zadowalającej oferty ze strony resortu zdrowia, rozpoczęli strajk głodowy.

– Ludzie są niesamowicie zdesperowani. Dlatego zdecydowali się na głodówkę – protest, który naraża ich życie i zdrowie – mówił dziennikarzom Tomasz Dybek, przewodniczący Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii.

Głodówka jest prowadzona w szpitalu dziecięcym przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie. W proteście bierze udział nie tylko personel tej placówki. Na miejscu są również pracownicy szpitali w Łodzi, Poznaniu i Lublinie.

Niezależnie od protestu głodowego prowadzony jest strajk, na razie w formie nieformalnej. Fizjoterapeuci i diagności przedstawiają masowo zwolnienia lekarskiej. W efekcie szpitale praktycznie nie mogą normalnie funkcjonować, bo 99 proc. personelu dwóch zbuntowanych profesji jest nieobecne. Akcja jest prowadzona pod hasłami: „krew fizjoterapeutów” i „maj bez terapeutów”. Szczególnie dotkliwy jest brak laborantów, których praca jest niezbędna przy diagnozowaniu i przygotowaniach do wielu zabiegów.

Związkowcy podkreślają, że rząd miał wystarczająco czasu na reakcję. – Mamy dość lekceważenia Ministerstwa Zdrowia. Słyszymy, że na ochronę zdrowia dało 680 mln, ale jeśli chodzi o pieniądze dla fizjoterapeutów, daje tylko obietnice bez pokrycia – powiedział dr. Tomasz Dybek.

680 mln złotych o których wspomniał Dybek to środki, które minister zdrowia Łukasz Szumowski przekazał dyrektorom szpitali. Nie zostało jednak powiedziane, że mają zostać przeznaczone na podwyżki. Równie dobrze zarządcy placówek mogą nimi zasilić inne, bieżące cele. Media prorządowe zdążyły już jednak obwieścić, że fizjoterapeuci dostali swoje, a mimo to nadal protestują.

Pracownicy nie dali się nabrać na taką zagrywkę. Przypominają, że do akcji o godne płace zachęcał ich sam szef resortu. – Posłuchaliśmy ministra Łukasza Szumowskiego, który 21 stycznia, na spotkaniu z nami mówił, że rolą związków zawodowych jest upominanie się o podwyżki i „wywieranie presji” na pracodawców. I w całej Polsce zaczynamy wchodzić w spory zbiorowe ze swoimi pracodawcami – powiedział dr Tomasz Dybek.

Fizjoterapeutów jest w Polsce obecnie ok. 62 tysięcy. Zapotrzebowanie w naszym systemie służby zdrowia jest jednak zdecydowanie większe. W efekcie niemal w każdym szpitalu brakuje specjalistów z tej dziedziny. Ci, którzy pracują, są eksploatowani w ponadnormatywnym wymiarze godzinowym. Za ciężką pracę, otrzymują mizerne wynagrodzenia. Fizjoterapeuci z dziesięcioletnim stażem pracy otrzymują miesięcznie od 2200-2400 zł pensji podstawowej na rękę.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…