W peryferyjnym kraju nad Wisłą prawie nikt nie podejmuje istotnej dyskusji o przyczynach tego, że za progiem czai się mega-kryzys, przy którym Wielka Depresja z przełomu lat 20/30 ub. wieku będzie niezbyt wielką niedogodnością. Rosnące dramatycznie koszty utrzymania spowodowane wzrostami cen żywności i nośników energii czyli wszystkiego są forpocztą tego kryzysu. W Polsce wszyscy za ten stan rzeczy, prymitywnie i bez głębszej refleksji, obwiniają PiS. Oczywiście, rządząca obecnie ekipa jest wyjątkowo kiepska i nieudolna w każdym wymiarze. Lecz owa nieuchronnie nadchodząca depresja ma wymiar systemowy, strukturalny i jest ogólnoświatowa. Kapitalistyczny świat zmierzał ku niej od dawna pewnym i wytrwałym marszem. Ów kryzys to krach dotychczasowego systemu, kapitalizmu neoliberalnego i związanych z nim rozwiązań w przestrzeniach społecznej, gospodarczej, politycznej, kulturowej itd. Polski mainstream od ponad trzech dekad zakochany i admirujący bezkrytycznie ów system nie dostrzega, iż ten najdoskonalszy z systemów, któremu oddał serca, dusze i intelekt właśnie bankrutuje. I musi sprowadzić tzw. klasę średnią – tę osnowę demokracji liberalnej i obiekt westchnień wielkiej ilości Polek i Polaków – do poziomu życia sprzed kilku dekad. Czyli zdeklasować do wymiaru „underclass”.
Patagonia to kraina w Argentynie i Chile, na samym południowym krańcu Ameryki Południowej, o surowym klimacie. Nieliczne osady, rzadkie zaludnienie i poziom życia autochtonów o tym najlepiej świadczą. Robiący karierę w światowym dyskursie nad przyszłością naszej planety termin „patagonizacja’” sugerować ma właśnie dramatyczny, trudny dla ludzkiego bytu okres dla większości społeczeństw w światowym kryzysie. Wielu filozofów, politologów, ekonomistów i intelektualistów o tym jasno i wyraźnie mówi. I są to tak różni, pod względem proweniencji i poglądów ludzie jak Michaił Chazin, Klaus Schwab, Joseph Stiglitz, Thomas Piketty, Andriej Fursow czy Song Hong-bing. Już przed laty ostrzegali o rozwoju sytuacji w tym właśnie kierunku.
Poziom i jakość życia podstawowych klas i warstw społeczeństw Zachodu będą musiały ze wspomnianych względów znacząco upaść. Regres może nas cofnąć kilkadziesiąt lat do tyłu. W miarę dostatnie życie dzisiejszej klasy średniej stanie się dostępne dla nielicznych. Nadchodzi post-kapitalizm, w którym klasa średnia w obecnym wymiarze i ilości nie już będzie potrzebna.
System już nie funkcjonuje, widać jedynie zgliszcza, jakie zostawił w przestrzeniach: społecznej, w kulturze, polityce etc. Jeśli jak informuje Piketty w bogatej Francji ok. 50 % społeczeństwa nie posiada żadnej własności, a w innym kraju UE – w Chorwacji – rząd wprowadza regulowane ceny na pieczywo. Co to oznacza? Że ta obdarzana religijnym kultem przez liberałów niewidzialna ręka rynku nie działa. Oczywiście można zwalić wszystko na Putina i wojnę, Covid-19, populizm partii opozycyjnych, pazerność pracowników najemnych i nieodpowiedzialność związków zawodowych. Takie argumenty świadczą tylko o tym, że posiadający od dekad rząd dusz i sprawujący niczym nieograniczoną władzę liberalne elity utraciły jakąkolwiek zdolność racjonalnego myślenia. W krajach peryferyjnych takich jak Polska jest to szczególnie widoczne. I efekty będą o wiele bardziej dramatyczne.
A nasi liberałowie zachowują się niczym samiec modliszki podczas aktu kopulacji, kiedy samica powoli go pożera zaczynając od głowy (warto dodać, że owady pozbawione głowy mogą przeżyć ponad godzinę). Już bez głowy, ale nadal przeżywający jeszcze swój orgazm. Bo dobrze jest żyć z różowymi okularami na nosie i mimo dramatycznych symptomów nadchodzącego krachu nadal przeżywać swój orgazm konsumpcji, dobrego samopoczucia, bezgranicznego optymizmu żyjąc wg zasady „jutro będzie futro” i „po nas choćby potop”. Tonący „Titanic”, orkiestra grająca do końca i trwający bal są tu doskonałym symbolem mentalności i rozumienia otaczającego świata przez różnej maści liberałów.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …