Nastały czasy, w których kariery uznanych naukowców są łamane za nieprawomyślność. Przekonał się o tym dr Adam Puławski, historyk, który przez ostatnich 18 lat pracował w lubelskim oddziale IPN. Teraz musi odejść, bo wyniki jego badań są niezgodne z potrzebami obecnej polityki historycznej.
„Atmosfera bezduszności, traumy i upokorzenia” – w takich słowach Puławski w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” opisuje atmosferę panującą w jego oddziale Instytutu. To dramatycznie trudny moment dla człowieka, który rzetelnej pracy naukowej poświęcił kilkanaście lat życia. Do napisanych przez niego książek nigdy nikt nie zgłaszał żadnych warsztatowych zastrzeżeń. Aż przyszła „dobra zmiana” i okazało się, że ostatnie opracowanie Puławskiego wchodzi w kolizje z założeniami propagandy władzy.
Załamany dr Puławski od lutego do maja korzystał ze zwolnienia lekarskiego. W międzyczasie w jego obronie stanęło środowisko naukowe. Petycję podpisało 130 historyków, w tym takie sławy jak Timothy Snyder, Andrzej Friszke, Andrzej Paczkowski czy Barbara Engelking.
„Próba marginalizacji dr. Puławskiego zbiega się z gorącą debatą na temat nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej i może zostać odebrana jako potwierdzenie wyrażanych w niej obaw o swobodę wypowiedzi historyków zajmujących się problematyką stosunku państwa i społeczeństwa polskiego do zagłady Żydów. Oznacza również ograniczenie pluralizmu naukowego w samym Instytucie Pamięci Narodowej” – czytamy w apelu.
Ciąg dalszy sekowania dr Puławskiego miał miejsce po jego powrocie z chorobowego. Wtedy czekała na niego wiadomość o przeniesieniu do Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Beż żadnego uzasadnienia. Historyk musiał również wyjaśnić dlaczego w wywiadzie dla „Dziennika Wschodniego” nazwał „antysemitą” Kazimierza Czernickiego, publicysty i drukarza w Chełmie. Tymczasem niechęć do osób wyznania mojżeszowego, prezentowana jest Czernickiego jest udokumentowanym faktem. Puławskiemu cofnięto również zgodę na specjalne godziny pracy, której wcześniej przysługiwały mu z uwagi na konieczność dojazdów z Chełma.
W końcu wyczerpała się odporność historyka na upokorzenia. 12 czerwca złożył wypowiedzenie.
– Jeśli chodzi o uprawianie historii w IPN-ie, ostatnie lata były bardzo trudne. Możliwość prowadzenia swobodnych badań naukowych jest dla mnie priorytetem w życiu zawodowym, a zostałem od nich odsunięty. Ta sytuacja była dla mnie bardzo upokarzająca – mówi naukowiec. – Wszystko dlatego, że moje prace trochę inaczej przedstawiają relacje polsko-żydowskie niż chciałby obecnie IPN – wyjaśnia w rozmowie z „GW”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
biorąc pod uwagę 'wybitność’ historyków jak Timothy Snyder, Paczkowski, Friszke że nie wspomnę o Engelking to
brakuje podpisów jeszcze Michnika, Nałęcza,Tomasza Grossa, Karola Modzelewskiego, Turskiego z Polityki, Hartmanna, Śpiewaka seniora czy Chodakiewicza czy Nowaka (rusolog z UJtu) czy Rycharda z PANu czy Glińskiego – samych tuzów polityki historycznej. Aha, brak jeszcze podpisów Targalskiego, Michalkiewicza.
.
To biedny Kolega Doktor nie wiedział co to jest tępy IPeeN i dopiero teraz się dowiedział?