„Jeśli ktokolwiek spróbuje oddzielić wyspę Tajwan od kraju, jeśli ktokolwiek chce zakwestionować wyniki finansowe Chin, chińska armia podejmie zdecydowane kroki, aby chronić suwerenność narodową i integralność terytorialną” powiedział ambasador Chin w USA Qin Gang na spotkaniu z okazji 95. rocznicy założenia Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Podkreślił, iż kwestia Tajwanu zawsze była najważniejszą i zasadniczą w stosunkach chińsko-amerykańskich. Chiny cenią pokój i stabilność w Cieśninie Tajwańskiej, ale istnieją granice których nikomu przekraczać nie wolno.

To już szóste tego typu oświadczenie płynące z Pekinu w stronę Waszyngtonu i Białego Domu w ciągu ostatnich 2 miesięcy. Napięcie rośnie i nie złagodziła go rozmowa telefoniczna Joe Bidena i Xi Jinpinga (to prezydent USA zabiegał usilnie o tę rozmowę i Xi wreszcie się zgodził rozmawiać z Bidenem, lecz konkluzją tej rozmowy jest stwierdzenie Chińczyka – które podobno padło w jej trakcie – „nie igraj z ogniem Joe”).

Wraz ze zbliżaniem się terminu wizyty Nancy Pelosi, spikerki Izby Reprezentantów i czołowej polityczki Partii Demokratycznej, w Tajpei pod koniec sierpnia Pekin wytacza coraz cięższe działa i grozi otwarciem konfliktu militarnego w tym rejonie świata. W tym celu już gromadzone są siły ChAL-W w prowincji Fujian (po kontynentalnej stronie Cieś.Tajwańskiej), zwłaszcza wojska powietrzno-desantowe. Stwierdzają to amerykańskie dane wywiadowcze. Co rusz dochodzi do lotów zwiadowczych sił powietrznych ChRL, które wpadają w przestrzeń powietrzną Tajwanu. Ostatnio nad wyspę kilkakrotnie nadlatywały drony bez oznaczenia ich pochodzenia. Chiny ogłosiły wody wokół Tajwanu i Morze Południowochińskie strefą morskich i lotniczych manewrów wojskowych. W tym rejonie przebywa stale silna eskadra amerykańskiej floty z lotniskowcem „Ronald Reagan” na czele. Także obie Koree zapowiedziały rozpoczęcie wojskowych manewrów – głównie pod kątem sił lotniczych i morskich. KRLD ponadto wydała oświadczenie mocno wspierające Chiny i potwierdzające wszelką pomoc wojskową w razie zbrojnego konfliktu wokół Tajwanu. W takim wypadku wojna rozciągnęłaby się od razu na półwysep Koreański, a może i Japonię.

Liczni komentatorzy – także amerykańscy – rozważają, że jeśli Pelosi zdecyduje się odwiedzić Tajwan, możliwym scenariuszem i rozwiązaniem ze strony ChRL będzie przechwycenie samolotu amerykańskiej polityczki i zmuszenie go do lądowania w kontynentalnej części Chin. To byłoby otwarciem zbrojnego konfliktu i rozpoczęcie inwazji na wyspę. Wielu obserwatorów uważa, że Chiny i USA nie mogą już uniknąć tzw. „pułapki Tukidydesa” mówiącej, iż wschodzące mocarstwo musi się zetrzeć z panującym do tej pory hegemonem.

Chińska strona w swych oświadczeniach poczęła ostatnio używać sformułowania „yanzhen yidai” co oznacza : jesteśmy w pełni przygotowani na każdą ewentualność. Takie sformułowanie ostatni raz Chińczycy użyli w 1950 r. i padło z ust premiera Zhou Enlaia. Dotyczyło ono ewentualnego przekroczenia 38 równoleżnika przez wojska amerykańskie w czasie wojny koreańskiej i poprzedzało udział ponad 1 mln „ochotników” chińskich” w tej wojnie. Ma to być zarówno symbol, jak i dowód na determinację Pekinu w sprawie Tajwanu, podobnie jak to miało miejsce w 1950 r.

Chińscy eksperci przypominają na kanwie gęstniejącego klimatu zapowiadającego wojnę przysłowie chińskie mówiące, że „Kiedy łasica składa hołd kurze, jej intencje z pewnością nie są dobre”. Oddaje ono świetnie amerykańską pozycję w tej sytuacji. Zaczynają oni dlatego gorączkowo szukać alternatywnych rozwiązań – m.in. takim jest zapowiadane spotkanie sekretarza stanu Antony Blinkena z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem (bez konsultacji z NATO-wskimi sojusznikami USA i Ukrainą). Po raz kolejny okazuje się, iż brak dyplomacji oraz bezwzględna chęć postawienia na swoim (tak czyni zawsze słabnący hegemon, a świat widząc to rozpoczyna grę na swoje interesy pokazując mu coraz częściej środkowy palec) doprowadzają do sytuacji patowej. Wojna wokół Tajwanu wisi na włosku, co jednak mało kto w Polsce zauważa. Jeśli ten konflikt rozgorzeje na dobre, Ukraina zejdzie na dalszy plan. Tak jak wszelkie sprawy europejskie.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …