Zastanawiacie się skąd ten smog w polskich miastach? Dlaczego nasz kraj jest europejskim centrum toksycznego powietrza? Odpowiedź jest prosta: produkcja ciepła nad Wisłą opiera się ma węglu. Spalamy rekordowe ilości czarnego surowca. Wyjście z tego uzależnienia potrwa dekady i pochłonie astronomiczne środki.
Raport Forum Energii i PIE ukazuje archaiczny charakter polskiego ciepłownictwa. Każdego roku wypuszczamy do atmosfery ok 26 milionów ton węgla. Połowa zużywana jest w prywatnych gospodarstwach. Jesteśmy absolutnym liderem jeśli chodzi o spalanie węgla w domowych piecach – aż 87 proc. surowca wykorzystywanego na terenie Unii Europejskiej przypada na Polskę. Sporą część pochłaniają też miejskie sieci ciepłownicze.
– Polskie ciepłownictwo bazuje na węglu. Zużywa go ok. 24–26 mln ton rocznie. Same gospodarstwa domowe spalają aż 12 ton węgla. (…) Czyli Polska jest całkowitym ekstremum pod względem spalania węgla w indywidualnych budynkach – mówi agencji Newseria Biznes dr Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii.
Mimo iż Polska jest liderem, jeśli chodzi o zbiorowe systemy ciepłownicze, to nadal 76 proc. ciepła wytwarzane jest w indywidualnych instalacjach. Problemem jest też niska efektywność sieci, które zużywają sporo węgla, wytwarzając stosunkowo niewiele energii. W efekcie aż 25 proc. (68 mln ton) krajowej emisji dwutlenku węgla zapisane jest na konto ciepłownictwa.
Piece opalane węglem są również głównymi producentami toksycznej mieszanki, która w okresie zimowym zalega nad polskimi miastami. Według danych Polskiego Alarmu Smogowego 46 proc. smogu pochodzi z niskiej emisji – z kominów o wysokości poniżej 40 m. Składa się nań 3,5 mln budynków z indywidualnymi systemami grzewczymi na węgiel.
Do niedawna w naszym kraju w powszechnej sprzedaży były piece o bardzo złych parametrach, tzw. kopciuchy. Fakt, iż podczas ostatniej dekady w polskich domach instalowano 140 takich kotłów rocznie, rysuje perspektywy na poprawę jakości powietrza w czarnych barwach. Programy wymiany pieców finansowane przez miasta przebiegają powoli. W Będzinie, przy zachowaniu bieżącego tempa modernizacji, problem smogu zostanie rozwiązany za 104 lata.
Proces odchodzenia od węgla w polskim ciepłownictwie będzie trwać przez kolejne dziesięciolecia. Całkowity koszt dekarbonizacji szacowany jest na pół biliona złotych. Potrzebne jest zaangażowanie środków przez rząd. Eksperci przyznają, że ekipie Morawieckiego walka ze smogiem idzie mozolnie.
– Powinniśmy mieć konkretne cele, które chcemy osiągnąć. W tej chwili dzięki programowi Czyste Powietrze jesteśmy w stanie poprawić efektywność energetyczną o ok. 15 proc., natomiast to może być za mało, to powinno być co najmniej 30 proc. – podkreśla Joanna Maćkowiak-Pandera, specjalistka ds. energetyki i klimatu – Biorąc pod uwagę długofalową perspektywę i fakt, że dyskutujemy o neutralności klimatycznej, chcemy, aby gospodarstwa domowe nie płaciły więcej za ciepło i odchodziły od węgla, to jedynie dobra efektywność energetyczna może nam w tym pomóc – dodaje.
Tymczasem Polska musi wypełnić zobowiązania, które nakłada na nas unijna polityka klimatyczna. Nasze zadanie to redukcja emisji gazów cieplarnianych w ciepłownictwie i energetyce o 43 proc. do 2030 roku (w stosunku do poziomu z 2005 roku). Bez reformy w obszarze ciepłownictwa nie będzie to możliwe.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Masakryczne pomieszanie z poplątaniem. Z jednej strony smog, czyli głównie pyły i cząstki stałe (niska emisja z transportu oraz indywidualnego ogrzewania paliwami stałymi niskiej jakości), a z drugiej tzw. gazy cieplarniane, czyli neutralny CO2. Jedno zwalczamy ograniczaniem ruchu samochodowego i rozwojem sieci ciepłowniczych, a drugie… ogrzewaniem elektrycznym, na które nie stać nawet dobrze sytuowanych. Nie jesteśmy Skandynawią, gdzie tani prąd z wody i atomu pozwala zapewniać dostawy ciepła w przystępnej cenie. Oczywiście można też być euro-hipokrytą i wytwarzać ciepło ze spalania wyjątkowo emisyjnej biomasy (dużo niższa kaloryczność od węgla), ale również nie jest to tanie i wciąż istnieje potrzeba wykorzystania węgla jako źródła szczytowego.
Ktro to niby zgodził się na bazowy poziom roku 2005? Jakie są preferencje UE dla wymiany indywidualnego ogrzewania? Czy tylko kolejne kary, zamiast dotacji, jak przy elektrowniach wiatrowych i fotowaltaice? I co z tym importem niezwykle potrzebnego węgla>
,, W Będzinie, przy zachowaniu bieżącego tempa modernizacji, problem smogu zostanie rozwiązany za 104 lata.”
A likwidacja indywidualnego transportu samochodowego – załatwi problem w try miga. Bo wbrew bzdurom jakie głosi alarm smogowy to indywidualne pojazdy z silnikami o spalaniu wewnętrznym, odpowiadają za 70% pyłów pm10 i 2,5 oraz 3/4 emisji tlenków azotu, tlenku węgla i kilku innych równie zdrowych substancji.
Jednak wszelkiej maści ,,działacze” miejscy nie dążą do rozwoju komunikacji zbiorowej bezkolizyjnych rozwiązań z oddzieleniem barierami ruchu pieszego w miastach co pozwala na zwiększenie szybkości przemieszczania się pojazdów, a w efekcie spadkiem ,,produkcji i uwalniania” czynników szkodliwych do atmosfery. Należy dbać o płynność ruchu, a gdzie się da przenosić ruch pieszych z przejść na jezdni – pod ziemię czy tez na kładki. Nic nie ogranicza tak liczby wypadków z udziałem pieszych jak wyeliminowanie ruchu przechodniów z jezdni i ograniczenie możliwości nagłego wtargnięcia. Pozwoli to na zmniejszenie liczby przejść ze światłami, poprawi płynność ruichu – a tym samym zmniejszy skażenie środowiska. Tak samo wpływa gęsta sieć połączeń komunikacją miejską, wysokie ceny parkowania w miastach, a w zamian sieć parkingów przed wjazdem w strefę miejską położonych przy węzłach komunikacji zbiorowej o niskich cenach. Zachęca to do poruszania się autobusami, tramwajami czy metrem. I problem ,,smogu” (który pojawił się jak za dotknięciem różdżki – na skutek obniżenia norm DS pyłów Pm 2,5 oraz PM10). Pomocne w tej ,,walce” mogło by by c równie częste sprzątanie ulic co np. w Berlinie, a nie jak to się praktykuje w Polsce – cztery razy w roku.
A można też palić biomasą (brykiet, pelet, zrębka, drewno). Nie jestem przeciwko górnikom, ale biomasa jest tak samo efektywna, a transport na poziomie kilkunastu-kilkudziesięciu km a nie kilkuset. No i wiadomo w całościowym rozrachunku biomasa nie zostawia CO2, bo daje bilans ujemny.
I w warunkach małych instalacji dostarcza NAJWIĘKSZEJ ILOŚCI PYŁÓW pm10 i 2,5.
A jak ty sobie wyobrażasz duże instalacje w warunkach małych miejscowości?
Nie jest kwestia co spalamy, a jak spalamy. Biomasa nie rozwiąże sprawy dymiących pirców, dym co najwyżej będzie bardziej „ekologistyczny”. Trza po prostu zgazowywać paliwo.