Prawdopodobnie w reakcji na prowokacyjne wydalenie z Polski wieloletniego korespondenta RIA Novosti, rosyjskie władze podjęły decyzję o cofnięciu pozwolenia na pobyt Wacławowi Radziwinowiczowi z „Gazety Wyborczej”.
Pracujący w Rosji od 1997 roku dziennikarz został dziś rano wezwany do rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Podczas 50-minutowej rozmowy z wiceszefem służby prasowej resortu, Artiomem Korzynem, usłyszał, że jego akredytacja została unieważniona, a on sam musi opuścić terytorium Federacji Rosyjskiej w ciągu 30 dni. Radziwinowicz w wypowiedzi dla „Gazety Wyborczej” wyjawił również, dlaczego padło akurat na niego. – Pytałem, dlaczego akurat mnie zabrano akredytację. Usłyszałem, że nie wiedzą, bo decyzję podjął inny departament. Sam Korzyn stwierdził, że był osobiście dotknięty moim wystąpieniem na jednej z niedawnych konferencji rzeczniczki MSZ, pani Zacharowej. Stwierdziłem wtedy, że w Polsce nie musimy tak bardzo troszczyć się o pamięć i pomnik gen. Czerniachowskiego (pomnik radzieckiego generała w woj. warmińsko-mazurskim)za to Rosjanie powinni zatroszczyć się o zaniedbane pomniki swoich bohaterów w Kaliningradzie – relacjonuje dziennikarz.
W ciągu miesiąca Radziwinowicz nie będzie mógł wykonywać pracy dziennikarskiej. Nie wiadomo, czy zostanie ponownie wpuszczony do Rosji, jeśli będzie chciał polecieć na święta Bożego Narodzenia do Polski.
Decyzja rosyjskiego MZS prawdopodobnie jest odpowiedzią na niedawne wydalenie z Polski Leonida Swiridowa – rosyjskiego dziennikarza, który pracował w Warszawie od 15 lat. Próba zaskarżenia przez pełnomocnika rosyjskiego dziennikarza tej decyzji okazała się niemożliwa, ponieważ cofnięcie zezwolenia na pobyt opierało się na wniosku szefa ABW, gen. Łuczaka. Jego treść jest tajna. Szef polskich specsłużb powiedział tylko „Rzeczpospolitej”, że pobyt Swiridowa stanowi „rzeczywiste i poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju”. Tak więc Swiridow nie miał żadnej możliwości odniesienia się do jakichkolwiek zarzutów, ponieważ nigdy ich przedstawiono – zarówno jemu jak i jego pełnomocnikowi. Odmawiano mu zapoznania się z nimi na każdym etapie postępowania. Jego adwokat wyliczył co najmniej siedem naruszeń przepisów polskiego i europejskiego prawa.
[crp]
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Na zbity pysk rusofobów
I dobrze. Sądząc po pełnym poczucia wyższości i pogardliwym dla Rosjan stylu jego informacji mocno sobie na to zasłużył.
Arogancja mediantów i dziennikarzy to ważny powód spośród których PiS doszedł do władzy. Niestety.
Rosjanie to jednak cierpliwi i spokojni ludzie, że wyrzucili go dopiero teraz.