Pod błahym pretekstem zatrzymany i przewieziony na komisariat, wyszedł z obrażeniami ciała. Zakład Medycyny Sądowej potwierdził, że mógł zostać pobity. Prokuratura w ogóle się do tego nie odniosła – po prostu zamknęła sprawę. Uwierzyła absurdalnej wersji policji, że chłopak pobił się sam.
Prokurator zdecydował o umorzeniu sprawy, w której poznańscy policjanci byli podejrzewani o pobicie młodego mężczyzny kojarzonego z tamtejszą lewicą. Dochodzenie zamknięto, mimo że treść akt silnie przemawiała za winą funkcjonariuszy.
Rzecz dotyczy zatrzymania, do którego doszło we wrześniu 2018 r. w stolicy Wielkopolski. Bartosz Szkudlarek, obracający się w środowisku poznańskich anarchistów, został zatrzymany przez patrol policyjny i wylegitymowany pod pozorem sprawdzenia, czy rower, który prowadził, nie był kradziony. Podczas tej czynności policjanci skojarzyli go jako jedną z osób, które brały udział w lewicowych demonstracjach. Według zeznania Szkudlarka został wtedy siłą wepchnięty do wozu policyjnego i przewieziony na komisariat. Tam funkcjonariusze mieli się nad nim znęcać, po tym jak został zaprowadzony do pomieszczenia pozbawionego monitoringu.
– Dwa razy uderzyli mnie w tył głowy, raz przewrócili, przycisnęli kolanem twarz do podłogi, wykręcali mi dłonie. Zostałem skuty – utrzymuje Szkudlarek. Przyznał, że policjanci założyli mu na głowę ochraniacz, ale tylko po to, żeby nie zostawić na jego ciele śladów pobicia. Mieli go też obrażać sformułowaniami, z których znani są narodowcy, m.in. “antifa HIV-a”.
Policja zaprzeczyła tym zarzutom. Ich zdaniem zatrzymany nie chciał dać się wylegitymować, stawiał bierny opór, obrażał funkcjonariuszy, a w końcu zaczął zachowywać się autoagrsywnie i stąd uszkodzenia ciała. Według zeznań policjantów rzucił on się na podłogę i krzyczał, że go biją. Szkudlarek został potem formalnie oskarżony o znieważenie funkcjonariuszy.
Anarchista złożył zawiadomienie o przestępstwie, jednak prokurator zdecydował się umorzyć sprawę, bo nie doszukał się “ustawowych znamion czynu zabronionego”. Niestety musiał wziąć tym samym pod uwagę wyłącznie policyjną wersję wydarzeń. W żaden sposób nie odniósł się bowiem do dokumentacji medycznej zawartej w aktach. Szkudlarek po wyjściu z komisariatu zgłosił się do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili, że posiada obrażenia głowy. Przeszedł również oględziny w Zakładzie Medycyny Sądowej, a w opisie jej wyników napisano, że ślady na ciele mężczyzny „mogły powstać w czasie i okolicznościach podanych przez badanego”, czyli uwiarygodniały wersję o pobiciu.
Prokuratura nie odpowiedziała dotychczas na pytania i wątpliwości dziennikarzy dotyczące wyraźnie jednostronnego potraktowania sprawy Szkudlarka.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
A policja nie bije zatrzymanych gdyż składa się z aniołków zwłaszcza w trakcie zatrzymań na gównianych podstawach.No,wredny anarchista sam się pobił i znieważał biednych policjantów.W takie rzeczy może uwierzyć tylko policyjny konfident broniący policyjnej wersji w necie….
,,Biedny anarchista”…
Czyli twierdzenie wyłącznie pod tezę… (bo anarchisty to fajne dzieciaki przecież)…
Może wróć do mojego komentarza, przeczytaj jeszcze raz i spróbuj… zrozumieć.
ja wiem, że takie zadanie dla ,,anarchisty” jest trudne, ba! przerastające jego możliwości, ale proszę – spróbuj.
W odróżnieniu od Ciebie mam trochę doświadczenia życiowego, w tym i kontaktów z MO w stanie wojennym.
I patrzaj pan! ani razu nie dostałem lania… przy okazji zatrzymania.
Może to przez mój wygląd naiwniaka, a może dzięki temu że nie próbowałem ich zbluzgać… i się z nimi nie szarpałem (bo z całym 3-osobowym patrolem – trudno wygrać)
Ale taki jak ty kozak pewnie załatwiłby ich wszystkich i jeszcze cztery patrole z okolicy… :-D
Skorpion 13
Nie przeszło Ci przez myśl, że miałeś po prostu dużo szczęścia, że trafiłeś na takich a nie innych ludzi?…
Ilu jest takich, którzy tego szczęścia nie mieli?
Bo podejrzani nie dokonują samouszkodzeń aby móc oskarżyć policje….
Piotruś Jaworski nie bierze tego pod uwagę bo mu do ,,schematu” nie pasuje… A takie działanie nie jest czymś rzadkim…
Skorpion 13…
Nie od dziś wiadomo, że policja maltretuje zatrzymanych. Nie tylko bije, razi paralizatorami (co było we Wrocławiu przyczyną śmierci zatrzymanego), ale też znęca się psychicznie. Monitoring na posterunkach jest rzadkością, więc można robić co tylko się chce, zresztą danymi z monitoringu też można manipulować. A wszechwładza policji jest zjawiskiem szeroko znanym. Tym bardziej, że zatrzymanymi są z reguły osoby z „klasy niższej”, z których zdaniem z zasady nikt się nie liczy.