Inwestycja miała kosztować Skarb Państwa 880 milionów złotych. Rząd niestety walnął się w analizie terenu – wydatek będzie większy ponad dwukrotnie. Co więcej – już teraz wiadomo, że projekt ten nigdy się nie zwróci.
Ten rząd uwielbia pokazowe działania, ale tym razem przekroczył już wszelkie granice. Dwa miliardy złotych zapłaci budżet państwa za dewastację obszaru chronionego Natura 2000 na Mierzei Wiślanej. O wzroście kosztów poinformowało Ministerstwo Infrastruktury.
„W wyniku przeprowadzonych badań geologicznych gruntu konieczne było zaprojektowanie przy obudowie rzeki Elbląg dłuższych niż pierwotnie zakładano ścianek szczelnych i mikropali kotwiących z uwagi na bardzo słabą nośność gruntów. Dodatkowo przewiduje się przebudowę dłuższego niż przewidywano pierwotnie odcinka rzeki (o około 2,5 km)” – dodano.
Latem tego roku Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki wypili piwo niedaleko miejsca, gdzie prowadzone są prace. Padły piękne słowa o rozwoju gospodarczym regionu i niezależności od Rosji (obecnie statki zmierzające do Elbląga muszą korzystać z przepływu w rosyjskiej Pilawie). Wtedy jednak już było wiadomo, że inwestycja zwróci się najwcześniej za 450 lat. W związku z najnowszymi oszacowaniami można przyjąć, że Polska osiągnie korzyści z przekopu około roku 3100, a wtedy Mierzeja zostanie w znacznej części zatopiona w wyniku podnoszenia się poziomu oceanów.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…