Obywatele i obywatelki Ukrainy, którzy w Polsce szukają schronienia przed wojną, ale nie wjechali do Polski bezpośrednio przez granicę polsko-ukraińską, mogą stracić pomoc, jaką przewidziano dla uchodźców w specustawie.
Specustawa, nad którą pracował w ostatnich dniach Sejm, a która wkrótce trafi do Senatu, daje ukraińskim uchodźcom prawo do legalnego pobytu w Polsce przez 18 miesięcy. Ułatwia im podjęcie legalnej pracy, prowadzenie działalności gospodarczej, kontynuowanie nauki. Zawiera jednak zapis, który może wykluczyć część uchodźców spod tych regulacji.
W pkt. 1 ustawy zapisano, iż określa ona „szczególne zasady zalegalizowania pobytu obywateli
Ukrainy, którzy przybyli na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej bezpośrednio z terytorium Ukrainy w związku z działaniami wojennymi prowadzonymi na terytorium tego państwa”.
Innymi słowy – ustawa w takim brzmieniu dotyczy wyłącznie osób, które od 24 lutego przekroczyły granicę ukraińsko-polską. Uchodźcy, którzy najpierw udali się do Rumunii, Mołdawii, na Węgry lub na Słowację, a potem przyjechały do Polski, wydają się wyłączeni spod jej zapisów.
Być może wyjątkiem mogą być tylko rodziny osób posiadających Kartę Polaka, gdyż dalej w pkt 1 czytamy, iż ustawa dotyczy także „ obywateli Ukrainy posiadających Kartę Polaka, którzy wraz z najbliższą rodziną z powodu tych działań wojennych przybyli na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”. Tu zastrzeżenia o konieczności przekroczenia granicy polsko-ukraińskiej nie ma.
Tacy ludzie już są
Sytuacja, w której ukraińska uchodźczyni najpierw przekracza inną granicę, a potem jedzie do Polski, nie jest abstrakcją.
Dla osób żyjących w obwodach odeskim i czerniowieckim Ukrainy dotarcie do granic odpowiednio z Mołdawią i Rumunią jest dużo łatwiejsze, niż podróż na granicę z Polską. Podobnie z ukraińskiego Zakarpacia łatwiej o znalezienie pierwszego bezpiecznego schronienia na Węgrzech i Słowacji, niż o podróż na najbliższe przejście graniczne Smolnica-Krościenko. Po stronie ukraińskiej to już obwód lwowski. Na terenie obwodów zakarpackiego i czerniowieckiego do tej pory nie toczyły się bezpośrednie walki, ale dotarły już tam tysiące uchodźców ze wschodu i południa Ukrainy. Wielu z nich podejmie decyzję o ucieczce z kraju. Po tym, gdy bomby spadły na Lwów, Iwanofrankiwsk czy Łuck, żadna część terytorium Ukrainy nie może być uważana za w pełni bezpieczną.
Obwód odeski graniczy natomiast z jednej strony z Mołdawią, a z drugiej z obwodem mikołajowskim. To już bezpośrednia strefa walk; wojska rosyjskie usiłują zająć Mikołajów, miasto było ostrzeliwane, były ofiary wśród ludności cywilnej.
Do punktów pomocowych w Polsce zgłaszają się już Ukrainki, które opuściły swój kraj przez najbliższą granicę, po czym skierowały się do Polski, bo tam mają rodzinę lub inne bliskie osoby gotowe im pomóc. Teraz dowiadują się, że mogły wjechać legalnie (na podstawie ruchu bezwizowego), ale nie otrzymają pomocy dla uchodźców.
Osoby, które dotarły do Polski przez Węgry i Słowację, zgłosiły się również dziś po pomoc do jednego z punktów wsparcia dla uchodźców w Katowicach. Przejście graniczne z Węgrami wybrały, gdyż wiedziały o długich, nawet kilkudniowych kolejkach na przejściach ukraińsko-polskich. W Polsce mają krewnych. Rzecz jasna otrzymają doraźną pomoc, przysługują im również takie uprawnienia jak prawo do bezpłatnych przejazdów niektórymi pociągami, ale legalnego pobytu na mocy specustawy w jej obecnym brzmieniu nie otrzymają
Czy ten zapis się zmieni?
Rządowy projekt ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa został przegłosowany w Sejmie 9 marca. Dziś, 11 marca, ustawą zajmuje się Senat. Czy jest szansa, by skorygował lukę, za sprawą której część uchodźców może zostać bez pomocy?
Uwagę na problem zwrócił senatorom Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek. Zauważa on, że ustawa powinna uwzględniać również sytuację, w której przekroczenie granicy ukraińsko-polskiej stanie się bardzo trudne lub niemożliwe. Nie ma powodu, by nie udzielać pomocy uchodźcom, którzy w tej sytuacji dotrą do Polski inną drogą.
RPO wniósł też o to, by zapisy specustawy objęły wszystkich uchodźców z Ukrainy – nie tylko obywateli ukraińskich, ale również osoby z innym obywatelstwem.
Jeśli poprawki nie będzie…
Jeśli zapis nie zostanie skorygowany, obywatelce ukraińskiej, która wjechała do Polski ze Słowacji, a chce pozostać w Polsce, pozostają rozwiązania, które funkcjonowały jeszcze przed wojną.
– Osoba, która jest w stanie wskazać w Polsce pracodawcę, który jest gotowy ją zatrudnić, może złożyć wniosek o zezwolenie na pobyt czasowy i pracę. Wtedy jednak jej sytuacja nie różni się od sytuacji Ukraińców, którzy przyjeżdżali do Polski przed 24 lutego – może faktycznie zacząć pracować dopiero wtedy, gdy wniosek zostanie pozytywnie rozpatrzony. Tymczasem postępowanie może trwać wiele miesięcy – tłumaczą naszemu portalowi Dariusz Michalski i Adam Figat, eksperci firmy Resti Poland Katowice, zajmującej się wspieraniem cudzoziemców w procesach legalizacji pobytu i pracy w Polsce. – Jedynie osoby, które mają w Polsce osobę najbliższą, mogą złożyć wniosek o zezwolenie na pobyt czasowy w celu połączenia się z rodziną. Członek rodziny, który jest już w Polsce, musi jednak posiadać już kartę pobytu stałego, status rezydenta długoterminowego UE lub przebywać w Polsce na podstawie kolejnych zezwoleń na pobyt czasowy co najmniej od dwóch lat.
Jeśli ustawa zostanie jednak przegłosowana w takim brzmieniu, z jakim wyszła z Sejmu, uchodźcom, którzy będą chcieli skorzystać z zapisów specustawy, faktycznie pozostanie tylko powrót do swojego kraju i wjazd z powrotem. Chyba, że senatorowie posłuchają głosu RPO.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Czy na pewno to jest luka? Uchodźca jest tylko we pierwszym bezpiecznym kraju. Po przekroczeniu granicy słowacko-polskiej jest już imigrantem.