Od wczoraj trwa rozejm w Syrii. To, że przetrwał dwadzieścia cztery godziny, to już pierwszy mały sukces. Zachowanie obydwu stron w przededniu wejścia porozumienia w życie było bowiem, delikatnie mówiąc, mało obiecujące.

Syryjski bojownik opozycyjny / fot. Flickr.com/FreedomHouse
Syryjski bojownik opozycyjny / fot. Flickr.com/FreedomHouse

Jak podała „Al-Jazeera”, jeszcze w niedzielę siły rządowe, wspierane przez Rosjan, zdążyły przeprowadzić nalot na bastion opozycji – Idlib w zachodniej części kraju. Drugi atak z powietrza przypuściły na zajmowane przez opozycję dzielnice Aleppo. Zginęło ponad sto osób, z których z pewnością znaczna część bynajmniej nie była uzbrojonymi bojownikami. W Idlibie bomby spadające na bazar zabiły mieszkańców przygotowujących się do wypadającego w poniedziałek Święta Ofiary, dla muzułmanów jednego z najświętszych dni w roku. W niedzielę Baszszar al-Asad zdążył jeszcze powiedzieć, że jego celem jest odbicie całego kraju i jego przebudowa. Aby nikt nie miał wątpliwości, że w tej przebudowie opozycja udziału nie weźmie, prezydent nadał tegoroczną wiadomość ze świątecznymi życzeniami dla Syryjczyków z meczetu w Darajji, mieście w pobliżu Damaszku, z którego niedawno armia wyparła siły antyasadowskie. Po oblężeniu opozycjoniści złożyli broń w zamian za możliwość wycofania się do prowincji Idlib.

Poważne obawy budziła również postawa opozycji. Jedna z jej najpotężniejszych frakcji, Ahrar asz-Szam (Wolni Ludzie Lewantu), z oburzeniem przyjęła zapowiedź wspólnego zwalczania przez USA i Rosję Frontu Podboju Lewantu (Dżabhat Fatah asz-Szam). Obie organizacje, ideowo praktycznie tożsame, od dawna walczyły z wojskami rządowymi ramię w ramię. Zmuszenie ich do zerwania sojuszu będzie dla opozycji ogromnym ciosem. Jeśli, w myśl amerykańsko-rosyjskiego układu, dojdzie do bombardowań pozycji Frontu Podboju Lewantu w Aleppo w wielkiej bitwie o miasto, a w dalszej perspektywie o resztę prowincji, siły rządowe zyskają ogromną przewagę. Również prowincji Idlib opozycja nie byłaby w stanie kontrolować tak niezagrożenie, jak obecnie, gdyby nie udział Frontu w zawartej na tym terenie koalicji sił antyasadowskich – Armii Podboju (Dżajsz al-Fattah). Ahrar asz-Szam do ostatniej chwili przed początkiem zawieszenia broni prowadzili ofensywę w regionie Al-Kunajtiry. Z krytyką warunków rozejmu wystąpiły również inne organizacje opozycyjne, zarzucając im, że są niesprawiedliwe. Zażądały także wyjaśnień, co dokładnie USA i Rosja uważają za działalność terrorystyczną i jakie sankcje przewidują dla stron łamiących zawieszenie broni.

Dobra wiadomość jest taka, że mimo wszystko poniedziałek i wtorkowy poranek minęły w Syrii spokojnie. Odnotowano wprawdzie wzajemny ostrzał artyleryjski na niewielką skalę w południowo-zachodniej części kraju, jednak – co najważniejsze – najprawdopodobniej nikt nie zginął. Mieszkańcy Aleppo i innych obleganych terytoriów czekają na pomoc humanitarną. Jej dostarczenie do nawet najtrudniej dostępnych regionów Syrii również jest jednym z punktów porozumienia rozejmowego.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…