Kurbankuły Berdymuchammedow został po raz trzeci wybrany na prezydenta Turkmenistanu. Polityk, który nie krępuje się wznosić sobie pomników za życia, zgodnie z przewidywaniami otrzymał niemal 100 proc. poparcie głosujących.
Organizacje broniące praw człowieka już przed wyborami biły na trwogę, że władza w Aszchabadzie nie pozwoliła prowadzić kampanii wyborczej rywalom panującego przywódcy, a zatem elekcja nie będzie wolna i uczciwa. Trudno temu zaprzeczyć. Wolność polityczna jest w Turkmenistanie kategorią względną. Co prawda Berdymuchammedow rozluźnił nieco represyjny charakter państwa po tym jak objął władzę w 2006 roku, jednak ugrupowania opozycyjne nie mają dostępu do mediów, a niezależne tytuły są prześladowane przez służby bezpieczeństwa. Strach przed gniewem władzy powoduje, że urzędujący prezydent nie miał praktycznie żadnych przeciwników na drodze do drugiej reelekcji. Według oficjalnych wyników ogłoszonych przez komisję wyborczą otrzymał ponad 97 proc. głosów.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
I o co ten hałas? Dentysta prezydentem? A czemu nie ochroniarz? A elektryk? A marny aktorzyna? Już Dieduszka Lenin stwierdził, że i kucharka może rządzić państwem.