Tureccy dziennikarze Can Dundar i Erdem Gul mogą spędzić resztę życia w więzieniu za jeden artykuł, w którym opisali proceder dostarczania broni przez tureckie służby specjalne bojownikom Państwa Islamskiego. Ich proces rozpoczął się dziś w Stambule.
Pierwszą decyzją prowadzącego sprawę sędziego było wyłączenie publiczności z kolejnych rozpraw. Oficjalnie – z powodów „bezpieczeństwa narodowego”, nieoficjalnie – aby społeczność międzynarodowa nie była świadkiem farsy, która ma się zakończyć wyrokiem skazującym.
Wszystko wskazuje na to, że los dziennikarzy opozycyjnego dziennika „Cumhuriyet” został przesądzony tuż po publikacji w maju 2015 roku tekstu, który rozwścieczył prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana do tego stopnia, że publicznie oświadczył, że Can Dundar, naczelny tytułu „będzie musiał zapłacić za to wysoką cenę”. Erdogan osobiście złożył do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa szpiegostwa oraz zdrady tajemnic państwowych. Głowa państwa dopilnowała również, aby śledczy szybko i sprawnie przeprowadzili wszelkie procedury, umożliwiające postawienie dziennikarzy przed sądem. Oskarżonym grozi teraz dożywocie.
Artykuł Dundara i Gula zawierał informacje o skontrolowaniu przez turecką straż graniczną konwoju ciężarówek, zmierzających na terytorium Syrii kontrolowane przez Państwo Islamskie. Funkcjonariusze zdążyli zobaczyć, że auta przewożą całkiem pokaźny arsenał broni i amunicji, jednak nie udało im się zatrzymać transportu – wśród konwojentów byli agenci służb specjalnych (MIT), którzy oświadczyli, że wykonują rozkazy najwyższych władz państwowych. Na stronie internetowej „Cumhuriyet” ukazały się również zdjęcia oraz zapis wideo zdarzenia. Dziennikarze oskarżyli prezydenta Erdogana oraz szefa MIT Hakana Fidana o bezpośrednie wspieranie dżihadystów. Teraz mogą zapłacić za to wysoką cenę
Pod budynkiem stambulskiego sądu zebrało się dziś ok. 200 zwolenników, przyjaciół i pracowników gazety, w której pracowali Dundar i Gul. Tłum skandował „Nie uda się wam uciszyć wolności prasy!”. Obserwator z ramienia organizacji broniącej praw człowieka Human Rights Watch nazwał decyzję sądu o wyrzuceniu publiczności „parodią sprawiedliwości”.
Chwilę przed rozpoczęciem rozprawy, Can Dundar w obecności dziennikarzy skomentował ostatni projekt ustawy, zgłoszony przez rządzącą partię AKP, przewidujący rozszerzenie definicji „terrorysty” m.in. na krytykujących poczynania rządu dziennikarzy. „Dochodzi do prób aresztowania przedstawicieli naszej profesji. Władze próbują stworzyć mechanizm autocenzury i budować coraz większe imperium strachu” – ocenił.
Dzień przed inauguracją procesu, kilkunastu wybitnych tureckich pisarzy wystosowało apel do premiera Ahmeta Davutoglu, aby ten interweniował na rzecz wycofania zarzutów wobec dziennikarzy. „Jesteśmy przekonani, że Canowi Dundarowi i Erdemowi Gulowi grozi dożywocie za uzasadnione wykonywanie pracy dziennikarskiej” – napisali w manifeście, akcentując narastający klimat strachu i cenzury w Turcji, a także dławienie krytycznych głosów.
Przypadek Dundara i Gula nie jest jedynym skandalicznym zamachem na wolność słowa i swobodę działania mediów nad Bosforem. Na początku marca władza przejęła „Zaman”, dziennik o najwyższym nakładzie w kraju wraz z jego anglojęzycznym wydaniem. Tytuł został najpierw zamknięty, a następnie, po zmianie kierownictwa, uruchomiony ponownie. W tej sprawie, jak również przy okazji represji wobec dziennikarzy „Cumhuriyet”, ostre noty protestacyjne składała organizacja „Reporterzy Bez Granic”.
Prezydent Recep Tayyip Erdogan może jednak spać spokojnie. Posiada bowiem w ręku broń, którą trzyma w szachu europejski establishment polityczny – kilkumilionową rzeszę uchodźców, którzy w każdej chwili, jeśli zajdzie taka potrzeba, mogą rozpocząć marszu ku bramom Starego Kontynentu. Trudno więc oczekiwać, że Bruksela, albo też jakiekolwiek „demokratyczne” państwo europejskie będzie ryzykować pogorszenie stosunków z Ankarą, występując w obronie dwóch dziennikarzy.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
przecież Turcja to wzorcowa demokracja – wszyscy widzieliśmy uściski i poklepywania Schulza, Tuska i Davutoğlu
Ciekawe u nas też jest nowelizacja ustawy o terroryzmie nasi posiłowali się przepisami z turcji bo już teraz o tym est cisza w mediach, nikt nie chce się wychylić żeby nie dostać dożywocia kiedy cep re będzie rozliczony ?
Spoko, niedługo będzie tak i u nas. Fanatyzm i żądza władzy są niezależne od religii
Oj tak, oj tak tak …
Lepiej żebyście nauczyli się tego na pamięć (o ile nie chcecie zostać wrogami narodu): „JAROSŁAW POLSKĘ ZBAW!”