Coraz mniejsze zapotrzebowanie na wysoko oprocentowane kredyty oraz antylichwiarskie działania kolejnych rządów – te czynniki wpłynęły na zachwianie rentowności działalności firmy Pośrednictwo Finansowe Kredyty-Chwilówki, której pożyczki przyczyniły się do zadłużenia setek tysięcy Polaków.
Abdykacja „króla chwilówek” jest symptomem pewnego upodmiotowienia, które stało się w Polsce faktem za sprawą wprowadzenia programu „Rodzina 500+” oraz systematycznego wzrostu dochodów większości obywateli. Z badań przeprowadzonych dla Biura Informacji Gospodarczej Infomonitor wynika, że dzięki 500+ blisko 30 proc. Polaków, którzy brali „chwilówki” albo pożyczki w bankach, mogło w końcu spłacić albo zmniejszyć nieuregulowane wcześniej zobowiązania. 27 proc. Polaków przyznało, że dzięki programowi 500+ nie pójdzie do firm pożyczkowych. Według szacunków, jeszcze niedawno z usług firm pożyczkowych korzystał co dziesiąty Polak. – Ewidentnie program 500+ zmniejszył zainteresowanie pożyczaniem pieniędzy, zarówno w firmach pożyczkowych, jak i bankach właśnie na te niższe kwoty – potwierdza Halina Kochalska z BIG Infomonitor.
Efektem wyjścia wielu osób ze strefy nędzy jest decyzja o zakończeniu działalności przez symbol czasów neoliberalnego ubóstwa i żyłowania ubogich – firmę KREDYTY- Chwilówki. Jej twórca, Grzegorz Czebotar, nazywany ironicznie personifikacją kapitalizmu – były górnik, który zbił fortunę na udzielaniu pożyczek na wysoki procent, ogłosił właśnie decyzję o zamknięciu wszystkich placówek i rozpoczęciu wygaszania działalności.
„Dotychczasowy model biznesowy wyczerpał się i, aby wdrożyć nowy, potrzebne są środki finansowe i wieloletni proces zmian (…). Nie mamy na to czasu. Dlatego 16 stycznia zarząd spółki Pośrednictwa Finansowego KREDYTY-Chwilówki podjął decyzję o zamknięciu biur w całej Polsce”. – czytamy w piśmie, które otrzymali kierownicy wszystkich placówek.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Autor tego artykułu nie odróżnia wierzyciela od dłużnika, czy mi się zdaje?
„wszyscy wierzyciele otrzymają telefon z call center z instrukcjami”
No i jeszcze to:
„muszą one nadal spłacać swoje wynagrodzenia”
Ręce i nogi opadają.
Rynek podaży i popytu zadziałał, a złodziej zamiast obniżyć procent woli zamknąć interes
BARDZO ŻLE BARDZO ALE my to zmienimy nie może być tak ze wiodąca firma pożyczkowa ponosi straty przez jakiś głupich socjalistów , 500 + zostanie zlikwidowane zamiast tego będzie kredyt +
„Niestety, muszą one nadal spłacać swoje wynagrodzenia.” Jak to „niestety”? Jak się pożycza, to trzeba oddać, logiczne. Wielu osobom (sam takie znam) wydaje się jednak, że można to olać i wierzyciele o nich zapomną.
W USA jest dość łatwo pozbyć się długów jeśli jest się niezamożnym. Nazywa się to „Chapter 7”. Szczegóły sa ustalane przez prawodawstwo stanowe (np. rozmiar majątku wyłączonego z roszczeń)
Zgłasza się osobiste bankructwo w sądzie podając listę wszystkich wierzycieli. Sędzia (syndyk/trustee) rozsyła wierzycielom zawiadomienie. Od tego momentu jakakolwiek próba windykacji staje się przestępstwem, które może się skończyć zasądzeniem odszkodowania na rzecz dłużnika.
Syndyk upewnia się, że dłużnik nie jest w stanie spłacić wszystkich długów i je odpuszcza. Zapis o bankructwie wymazuje się po siedmiu latach.
Ideą przewodnią takiego systemu jest zapobieganie wykluczania dłużników z gospodarki i zachęcenie do podejmowania ryzyka.
Ponad 70 milionów Amerykanów skorzystała przynajmniej raz w życiu z bankructwa.
Do Expat:
W Polsce też istnieje upadłość konsumencka, ale trzeba pamiętać o tym, że to nie takie hop-siup, bo wiąże się to z utratą całego posiadanego majątku. Podejrzewam, że w USA jest tak samo.