Czerwcowe badanie niemieckiej opinii publicznej w kontekście jesiennych wyborów do Bundestagu przyniosło zaskakujące wyniki. Otóż już niemal pewna zwycięstwa, dzieląca skórę na politycznym niedźwiedziu partia Zielonych, która od wielu miesięcy zdecydowanie prowadziła we wszystkich rankingach obecnie przegrywa dość wyraźnie z chadeckim duopolem CDU/CSU.

Gdyby 15 czerwca odbyły się wybory, ich wyniki przedstawiałyby się następująco:

– CDU/CSU – 27 proc.
–  Zieloni – 21 proc.
– SPD – 16 proc.
– FDP – 13 proc.
– AfD – 10 proc.
– Die Linke (Lewica) – 7 proc.

Szefowa Zielonych Annalena Baerbock, w dotychczasowych przewidywaniach zdecydowana kandydatka Zielonych na kanclerza, niesiona euforią medialną poczuła się zbyt mocno i popełniła w jednym z wystąpień kardynalny, fatalny błąd językowy. Młoda, modnie zawsze ubrana, matka dwójki dzieci, uosabia marzenie wielu Niemców o nowej politycznej jakości, odmiennej niż 16 lat rządów „Mutti Merkel”. Zdawała się prowadzić Zielonych prostą drogą do pierwszego zwycięstwa w wyborach do Bundestagu. Zaledwie niedawno Baerbock w sondażach wyprzedzała kolejnego, poważnego i cenionego kandydata na kanclerza socjaldemokratę Olafa Scholza, o prawie 20 punktów procentowych. Pod koniec swojego pierwszego dużego wywiadu telewizyjnego, będąc zdecydowaną faworytką wyścigu na kanclerski fotel, Baerbock oklaskiwana była przez dwójkę dziennikarzy, którzy z nią rozmawiali. Rzecz niespotykana w mediach i polityce nad Renem i Łabą.

Niemieckie media w swych zachwytach na Baerbock przesadziły, a potem się zreflektowały. Zaczęły się pojawiać bardziej realistyczne i sceptyczne spojrzenia na Partię i jej kandydatkę na kanclerza. Co się stało? Otóż podczas jednego z publicznych wystąpień po zakończeniu przemówienia Baerbock musiała już tylko spojrzeć w kamerę, pomachać do publiczności i zejść ze sceny z szerokim uśmiechem… ale nie wiedząc, iż mikrofon nie jest wyłączony, rzuciła w eter do kogoś z otoczenia: „ Scheisse !” (gówno). Ten błąd początkującej polityczki był jednym z kilku, co prawda do tej pory drobnych, które popełniła 40-letnia Baerbock w ostatnich tygodniach. Niemniej publicznie rzucone do mikrofonu takie słowo wzbudziło wątpliwości: czy naprawdę jest gotowa do pełnienia najwyższych urzędów państwowych?

Niemiecka opinia publiczna takich błędów nie wybacza. Jest przyzwyczajona do w miarę stabilnej, przewidywalnej i odpowiedzialnej polityki i takich właśnie elit.

Mało poważny problem? Wkrótce wokół Zielonych zaczęły się piętrzyć większe, dotyczące finansowania partii.  Sama Baerbock mierzy się z trudnymi pytaniami dotyczącymi prywatnych dochodów oraz przepływu pieniędzy na linii partia – konto szefowej. Żadna z tych spraw, wzięta oddzielnie, nie jest mega-skandalem mogącym obciążać dramatycznie Baerbock, ale klimat niedopowiedzeń, drobnych przemilczeń, błędów mnożonych teraz przez media sprawiał, że tendencja spadkowa Zielonych była obserwowana i przewidywana.

„Scheisse” rzucone do mikrofonu było jednak tym elementem, który znacząco przechylił ową tendencję.

Większość Niemców może popierać działania na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym, z którymi kojarzą się Zieloni, ale jeśli chodzi o politykę na tu i teraz, poparcie dla tych planów już nie jest takie jednoznaczne. Zieloni upierają się np., że do 2030 r. musi dojść do likwidacji krótkodystansowych połączeń lotniczych, za to wzmacniać należy kolej. Gdy jednak Baerbock wspomniała o tym w jednym wywiadzie prasowym, zarzucono jej, że chce pozbawić Niemców „krótkich lotów za nie więcej 29 euro na Majorkę”. A niewiele rzeczy jest droższych dzisiejszej niemieckiej duszy niż wakacje na hiszpańskiej wyspie na Morzu Śródziemnym, tym bardziej, że tanio się tam dziś dostać. Kwestią czasu będzie słabnięcie poparcie dla partii proponującej takie rozwiązania.

Zmartwieniem Zielonych jest teraz zatrzymanie zjazdu w dół. Partia spadła do zaledwie 20 procent, tracąc całą przewagę, jaką zyskała na wiosnę. Nie spełniły się również oczekiwania podczas wyborów regionalnych we wschodnich Niemczech.

Na razie sondaże pokazują gwałtowny wzrost notowań FDP, liberałów, którzy w rządzie nie byli od dawna.. Jeśli uda się utrzymać tę dynamikę, a CDU będzie kontynuowało swoje ostatnie odbicie, istnieje realna możliwość koalicyjnego rządu CDU/CSU – FDP. Jeszcze niedawne sondaże głosiły, iż ​​włączenie Zielonych do następnej koalicji Niemiec jest nieuniknione. Ale dziś… „Pod względem merytorycznym FDP jest nam znacznie bliższa” – mówią gremia kierownicze niemieckiej chadecji. Językowa wpadka Baerbock im tylko w tym może pomóc.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …