Joanna Zaleska na łamach „Faktów i Mitów”,a później Anna Dryjańska na łamach TOK.fm nagłośniły skandaliczną sytuację z listopada ubiegłego roku, kiedy to sąd nakazał dziewczynce chodzić na lekcje religii, pomimo sprzeciwu i jej i wychowującego ją ojca. Żeby dodatkowo „nie stawiać jej w sytuacji bycia odmienną”.
Ojciec 9-latki złożył zażalenie na decyzję sądu. Miało zostać rozpatrzone w grudniu, ale rozprawę przełożono i do marca uczennica musi chodzić na lekcje religii, chociaż wyraźnie deklaruje, że sobie tego nie życzy. Nie chce tego również jej ojciec.
Po rozwodzie rodziców dziewczynka zamieszkała z ojcem, z matką widuje się kilka razy w miesiącu, przed sądem trwa postępowanie w sprawie ograniczenia matce praw rodzicielskich. To ona zapisała ją wcześniej na katechezę, ojciec zaś ją wypisał. Sama dziewczynka też zadeklarowała, że nie chce uczestniczyć w lekcjach, ale sąd stwierdził, że dziecko jest za małe, żeby stwierdzić kategorycznie, czy czegoś chce, czy nie chce.
„Deklaracja Julii [tym imieniem posłużyła się autorka tekstu na TOK.fm – przyp. WK] stanowi powielenie opinii ojca. Nie stanowi Jej autonomicznej woli. I nie jest wyrazem jej przekonań. Oczywistym jest, że z uwagi na wiek dziecka Julia nie zna treści przepisów kodeksu karnego” – można przeczytać w postanowieniu sądu. Stwierdził on, że dziewczynka trudno nawiązuje kontakty z rówieśnikami, jest wycofana i nieśmiała – zatem wypisanie jej z religii przysporzyłoby jej dodatkowych trudności.
Sędzia Agnieszka Banaszczyk z wydziału rodzinnego sądu rejonowego w Grodzisku Mazowieckim w notatce z wysłuchania dziewczynki stwierdziła, że nie ma ona pogłębionej wiedzy na temat religii.
Autorka TOK.fm poprosiła o komentarz do tej sytuacji psycholożkę Natalię Minge z Poznania. – Ona nie będzie tam zawierać znajomości i zacieśniać kontaktów, ponieważ koncentruje się na tym, by przetrwać coś, co jest dla niej nieprzyjemne. Jej wyobcowanie wśród rówieśników będzie narastać – twierdzi ekspertka. – Julia nie jest niemowlęciem, które jest w dużej mierze nieświadome tego, co się wokół niego dzieje i nie można zapytać go o zdanie. 9-letnie dziecko już wie, czego chce i potrafi podejmować decyzje, nawet jeśli sugeruje się zdaniem innych. Sądowe łamanie wolności sumienia dziewczynki doprowadzi tylko do tego, że religia jako taka będzie jej się kojarzyć z siłą i przymusem.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
O prawach człowieka między komuchami a klerem
Zmuszanie dziecka wbrew woli rodziców do uczęszczania na lekcje religii, jest narzucaniem światopoglądu jednostce ludzkiej, co jest jednoznaczne z kwestią łamania praw człowieka. Tak jak ograniczanie wolności słowa jest łamaniem praw człowieka, przymuszanie do zażywania środków farmakologicznych przez organy państwa (przymus szczepień – gdy nie zachodzą przesłanki natury zagrożenia ogólną epidemią zagrażającą życiu innych) jest również łamaniem praw człowieka; które to np. w krajach skandynawskich, tam gdzie cywilizacja wyprzedziła ludzkość o całą epokę, jeszcze niedawno była by nie do pomyślenia.
O czym napisałem w tym komentarzu na temat religii – https://strajk.eu/warszawa-zagrzybione-mieszkania-komunalne-lokatorzy-placa-wlasnym-zdrowiem-za-chora-polityke-miasta/#comment-187185
– tylko gorące kraje latynoskie mogą pozwolić sobie na wiarę w tak okrutnego boga, który pod groźbą kary – eksmisji na bruk – wymusza na ludziach posłuszeństwo wiary, Panie ministrze Ziobro. Gdyby w krajach skandynawskich, za demokratycznie wybraną władzę, do dziś rządził kler ze swoim obwieszonym złotem tłustym biskupem, żyły by tam już tylko same rodziny pingwinów i fok.
Proszę, przeczytajcie o człowieku (link wyżej), któremu parę dni temu, jednak nie udało się przeżyć tej religii; która zawsze szanowała tylko tych zaradnych których było na nią stać, zaś tych którzy nie mieli na nią pieniędzy, nakazywała się ona, dla siebie poświęcać. Ja chcę żyć, konserwatywna elito, ludzi bez serca. Ja chcę być wolnym, komunistyczna elito bez rozumu, która jak kler nakazuje pod groźbą kary się modlić do swojego okrutnego boga, tak wasz komunizm, ogranicza ludziom szanującym życie, wolność słowa: gdzieś trzeba postawić granicę, bo wyciąganie pod przymusem, z łona nieodpowiedzialnej matki, sześciomiesięczne dziecko które płaczę że chce żyć, to jest już zbrodnia. Która bez rozgłosu, jest podwójną zbrodnią: cenzura, we Francji żółtych kamizelek, które domagają się wolności słowa.
Dla tego: gdy mówicie i piszecie coś na temat zła religii, albo ludzkiego życia, pomyślcie i o swojej, zapisanej przez Marksa „religii” – ideologii, która jak się okazuje w Polsce, z rozumem nigdy wspólnego nic, nie miała.
Akurat sąd wyjątkowo miał w tym przypadku rację…
Pewnie matka dewotka, a ojciec antyklerykał i przegina w drugą stronę. 9-letni dzieciak zawsze powie to, co mu się do głowy wsadzi.
Agnieszka jest ciemną katotalibanką, albo PiSzką. Co na jedno wychodzi.
Niestety takie mamy sądy, a dzielny szeryf Zero staje na uszach, by dalej takimi były.
Sąd rodzinny – moim zdaniem – przekroczył swoje kompetencje Przywoływanie kodeksu karnego jest już jakimś kuriozum, sprawa dotyczy bowiem rozstrzygnięcia czyja opinia jest wiążąca w świetle rozporzadzenia nt. organizacji nauczania religii – matki z którą dziecko nie przebywa, czy też ojca będącego opiekunem prawnym, z którym dziecko zamieszkuje i… opinia dziewczynki, której pani w todze odebrała prawo do głosu w tej sprawie. Biorąc pod uwagę wcześniejszą decyzję sądu, który przekazał opiekę ojcu a nie matce (co w Polsce zdarza się rzadko) musiały być ku temu istotne powody, ponadto prowadzone postępowanie w celu ograniczenia matce praw rodzicielskich – równie powinno spowodować refleksje paniusi w todze.
Takie działania w sądach rodzinnych – to w Polsce standard, a sędziny odreagowujące własne niepowodzenia rodzinne w ferowanych werdyktach – to chleb powszedni.
Popieram
Sprawą powinien zainteresowć się Rzecznik Praw Obywatelskich, a w przypadku, gdyby i jedo działania okazały się bezskuteczne, na miejscu ojca, po wyczerpaniu drogi prawnej w Polsce sprawę skierowłbym w formie pozwu przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.