Konserwatywno-islamistyczna Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) wygrała przedterminowe wybory Turcji uzyskując absolutną większość w parlamencie.  Wynik oznacza, ze obóz prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana nie tylko utrzymał władzę ale i będzie mógł rządzić samodzielnie. Na ulicach tureckich miast po ogłoszeniu wyników wybuchły zamieszki. Opozycja oskarża rząd o prowadzenie polityki strachu.

Premier Ahmet Davutoglu przyjmuje owacje na wiecu powyborczym / facebook.com/akparti
Premier Ahmet Davutoglu przyjmuje owacje na wiecu powyborczym / facebook.com/akparti

Na AKP zagłosowało 49,4 proc. biorących udział w wyborach, co przełoży się na 316 mandatów w 55- osobowym Wielkim Zgromadzeniu Narodowym Turcji. W porównaniu z poprzednim głosowaniem, w którym partia Erdogana dostała zaledwie 41 proc. głosów, umiarkowani islamiści zyskali aż 4,5 mln nowych wyborców. Druga największa siła – kemaliści z CHP otrzymali 25,39 proc., a więc przewaga AKP jest znacznie wyższa niż oczekiwano. Mimo to, rządzące ugrupowanie ponownie nie zdołało osiągnąć liczby mandatów (330), która umożliwiałaby zwołanie referendum w sprawie zmiany konstytucji. Taki plebiscyt jest od lat głównym celem politycznym i osobistą ambicją prezydenta Erdogana, któremu marzy się wzmocnienie swojego urzędu i wprowadzenie nowej formy autorytarnych rządów, które potocznie nazywane są „nowym sułtanatem”.

W niedzielnej elekcji AKP zdołała przechwycić część elektoratu nacjonalistycznej i faszyzującej Nacjonalistycznej Partii Działania (MHP), która otrzymała zaledwie 12,10 proc. (7 czerwca zdobyła 16 proc.) ledwie przekraczając próg wyborczy, który w Turcji wynosi 10 proc.

Czwartą siłą w parlamencie będzie turecko-kurdyjska postępowa Ludowa Partia Demokratyczna (HDP), na którą zagłosowało 10,53 proc. wyborców, przy 13 proc. w poprzednich wyborach.

Wynik oznacza sukces przedwyborczej polityki prezydenta Erdogana i rządu premiera Ahmeta Davutoglu, która opierała się na agresji wobec ugrupowań i ludności kurdyjskiej i celowej destabilizacji kraju, w celu podtrzymywania społeczeństwa w stanie zagrożenia. W ten sposób AKP przedstawiała się jako jedyna siła, zdolna do przywrócenia porządku. Celem było przejęcie elektoratu nacjonalistów i zdyskredytowanie prokurdyjskiej HDP. Erdogan i jego wspólnicy realizowali swój plan bezwzględnie, uderzając brutalnie w Partię Pracujących Kurdystanu i cywilną ludność kurdyjską. Samoloty wysłane przez Ankarę bombardowały pozycje tej organizacji w północnym Iraku, a służby prowadziły szeroko zakrojone aresztowania aktywistów w całym kraju. W atakach ginęli cywile, w tym również dzieci. Cel został zrealizowany połowicznie, bo o ile udało się przejąć głosy nacjonalistów, to HDP nadal będzie obecna w zgromadzeniu, blokując tym samym zwołanie referendum.

Tureckie służby specjalne (MIT) są oskarżane przez lidera HDP współudział w przygotowaniu zamachów z Suruc (20 lipca) i Ankary (10 października), w których zginęło łącznie ponad 130 osób. „To był zamach państwa na własnych obywateli” – oświadczył niedawno Selahattin Demirtaş. Po ogłoszeniu wyników wyborów w kurdyjskich miastach, w tym nieoficjalnej stolicy największej mniejszości narodowej w Turcji – Diyarbakir odbyły się masowe protesty, podczas których doszło do starć z policją.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…