Zdjęcie Bojana Stanisławskiego

Człowiekowi przytomnemu w Polsce trudno jest żyć, zwłaszcza ostatnie dni obrodziły niesłychanym wzrostem.

Po 1945 roku, w najczarniejszych czasach stalinizmu, także w antysemickim 1968 roku, żaden polski dziennikarz nie miała prawa pojawić się na łamach żadnego medium, gdyby wzywał do masowego zabijania i strzelania do ludzi. Natomiast dziś, gdy „dziennikarze wyklęci”, „niepokorni” i w ogóle cała ta ferajna walcząca niemal w podziemiu przeciwko wyobrażonej krwawo represjonującej ich dyktaturze, wyrodziła się w jakąś nacjonalistycznie agresywną platformę propagandową – traktowane to jest jako rzecz oczywista, i, co gorsza, usprawiedliwiona. To nie przechodzi niezauważone – piszą o nas już i mówią w mediach zagranicznych, niedwuznacznie sytuując gdzieś w okolicach całkowitego zdziczenia.

Zachód dostał w Paryżu mocno w twarz i – szczerze mówiąc – w dużej mierze sam sobie ten gest wymierzył. Ale wspomniane wyżej makabryczne apele polskich prawicowych publicystów o więcej krwi, śmierci i cierpień są wyrazem zaburzeń psychicznych. To nie jednostkowe wypadki, to jakaś straszna norma. Wszyscy chcą bowiem teraz ukarać terrorystów, dwoją się więc i troją w okrucieństwie oraz wymyślności kar.

Sytuacja ta przypomina rodziców, którzy stracili kontrolę nad swoim patologicznym, wyrodnym dzieckiem i teraz już chcą mu tylko wyrządzić możliwie najdotkliwszą krzywdę, by sobie jakoś zadośćuczynić. Francuskie wojsko rozpoczęło więc wzmożone bombardowania, a Polska nie ma czym bombardować, więc tylko piórem swych narodowych dziennikarzy marzy o holokauście na muzułmanach oraz wszystkich tych, którzy Zachodu nie lubią. Czyli mnie także.

Pomysł, jakoby ów Zachód miał jakikolwiek mandat moralny, historyczny czy polityczny do „karania” kogokolwiek i gdziekolwiek – może zrodzić się wyłącznie w głowie człowieka z podstawowymi brakami w wykształceniu. Jeśli spojrzeć choćby na Irak, w którego okupacji i czynnej wojnie napastniczej nań Polska wzięła udział, to widać wyłącznie cierpienie i destrukcję. Zachód dokonał tam zagłady, zabił blisko dwóch milionów ludzi (jakieś 10 tys. razy więcej niż zginęło w Paryżu), zniszczył państwo, infrastrukturę, kulturę i całej społeczeństwo; przekształcił to terytorium w plac zabaw i poligon dla terrorystów. Rezultatem tej polityki, także polskiej, w Iraku są, poza trupami, miliony sierot, inwalidów i uchodźców. Nikt za to nawet nigdy nie przeprosił. W Afganistanie, także z udziałem polskiego wojska, jest jeszcze gorzej. Zresztą nie ma co skupiać się wyłącznie na współczesnym barbarzyństwie. Przypomnijmy słynną antykomunistyczną krucjatę Zachodu w Wietnamie. Wówczas jego najbardziej wzniosła ekspozytura – Stany Zjednoczone Ameryki – zrzuciła w na ten kraj siedem milionów ton bomb, tj. około dwa razy więcej niż spadło na terytorium Europy i Azji w czasie drugiej wojny światowej. W Afryce i Ameryce Południowej Zachód, od kiedy tylko jego emisariusze dotarli do tych lądów, czyni ustawiczny terror powodując wojny, grabiąc, gwałcąc, paląc i – naturalnie – zarabiając krocie.

Taka psychopatyczna polityka nie może skończyć się inaczej niż krwawą jatką, bo Zachód w ten sposób sam hoduje sobie terrorystów, a ostatnio nawet ich zbroi i finansuje, licząc, że – niczym te niegrzeczne dzieci w dresach spędzające czas przy podwórkowych trzepakach – jakąś jedną czy drugą brudną robótkę za niego i na jego korzyść odwalą. Pomoc „tanich drani” okazuje się jednak nader kosztowna i ryzykowna. Ale Zachód lubi taki hazard, więc jeszcze się napatrzymy. Wytrwałości!

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. @wsciekły – ta bojowniczka porusza naprawdę ważne kwestie. Pomoc o której mówi jest elementarna, prosta do zorganizowania i już dawno powinni ją otrzymać. Gdyby tylko Polskie media szerokiego przekazu opisały ich historie z która zapewne wielu Polaków mogłoby się identyfikować odnajdując wspólne akcenty. Naród wyznający różne religie potrafiący zachować własna tożsamość mimo braku własnego państwa. Dumny, dzielny i proszący o realną pomoc a nie domagający socjalu. Odczuwam wstyd że pseudo lewicowo/socjalni politycy z grubymi portfelami nie potrafią zorganizować realnej pomocy.

    1. Szczególnie ważne fragmenty:

      „Każdy naród obdarzony jest instynktem i wyczuwa niebezpieczeństwo prędzej niż państwo, lecz właśnie państwo jest odpowiedzialne za bezpieczeństwo swoich obywateli. Nie mam wątpliwości co do tego, że narody w Europie wyczuwają niebezpieczeństwo jakie im grozi ze strony Państwa Islamskiego. A sprawą państw europejskich jest to, kiedy zaczną dostrzegać obawy, strach swoich własnych obywateli i podejmą kroki zaradcze. Jestem przekonana, że państwa europejskie niebezpieczeństwo to w istocie lekceważą.

      Na podstawie czego tak pani twierdzi?

      Sądzę tak też według tego jak się odnoszą europejscy przedstawiciele do nas. Wiedzą, że jesteśmy jedyną siłą na Bliskim Wschodzie, która walczy przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu, ale widocznie państwa europejskie jeszcze nie dostrzegają tego, że PI zagraża również krajom europejskim. Gdyby to brały pod uwagę, to by już dawno zaczęły nas wspierać.”

      „mam nadzieję, że świat już wie jak jesteśmy zdeterminowani w walce przeciwko tym terrorystycznym zwyrodnialcom, lecz do tego, abyśmy mogli być skuteczni potrzebujemy co najmniej minimalnie nowoczesnego uzbrojenia piechoty. Nie chcemy żadnych rakiet itp., chodzi nam o to, abyśmy mogli zniszczyć broń jaką posiadają bojownicy Państwa Islamskiego. Oni mają do dyspozycji amerykańskie samochody terenowe hummery a także inne nowoczesne uzbrojenie, które zrabowali itp. Jednak przeciwko nowoczesnemu uzbrojeniu nie sposób walczyć tylko przy pomocy Kałasznikowa. Chciałabym wierzyć, że dziś już nikt nie ma wątpliwości co do tego, że walczymy nie tylko o nas, ale też o Europę, o USA, o wartości jakie wspólnie wyznajemy.

      Wrócę jeszcze do pytania o to jakiej jeszcze konkretnej pomocy byście od krajów europejskich przede wszystkim oczekiwali?

      Byłoby niezwykle ważne, gdyby Europa pomogła nam w tym, aby nasi ranni bojownicy mogli znaleźć odpowiednią lekarską opiekę. Leczenie naszych rannych w Europie stanowiłoby dla nas olbrzymią pomoc. My przecież nie mamy żadnych placówek zdrowotnych, nie mamy dostatecznej liczby fachowców ani wyposażenia zdrowotnego i leków. Może to co mówię nie brzmi dostatecznie wyraźnie, lecz w istocie oznacza to, że część rannych jest skazana na śmierć a z waszą pomocą mogłaby przeżyć. Ze szpitali w bombardowanych kurdyjskich miastach nie zostało już nic i Europa o tym wie. Mamy setki rannych i Europa może im pomóc, wielu z nich może uratować życie. Na co więc Europa czeka? Dlaczego nie wyciągnie do nas pomocnej dłoni? Dlaczego nie pomoże nam wyleczyć naszych rannych, przecież natychmiast po wyleczeniu powróciliby do walki. Na oczach całego świata wyzwalaliśmy każdy kurdyjski obszar. Jednak z drugiej strony, nie wyzwoliliśmy ich ze swego rodzaju poddaństwa ze strony Państwa Islamskiego, które podczas swojego „pobytu” umieścił u nas tysiące min. Tylko w wyzwolonym mieście Kobane, gdzie działa nasz oddział kobiecy, spośród mieszkańców, którzy zmuszeni byli do jak najszybszego opuszczenia miasta a następnie wracali do domu zginęło 130 dzieci i kobiet ponieważ trafiły na miny! Jest w tym coś strasznego, przecież te osoby zginęły już w mieście oczyszczonym z wrogów z Państwa Islamskiego! Ale ci jeszcze zostawili po sobie śmiercionośne zasadzki na ludzi, którzy przeżyli i wracali do swych domów. A przecież Europa ma urządzenia przeznaczone do niszczenia min. Wiemy, że nie są one specjalnie kosztowne. Wiemy też, że w byłej Czechosłowacji były one produkowane. Dlaczego nie przyślecie nam dwóch lub trzech takich wykrywaczy min, aby można było wyczyścić miasto i jego okolice tak, żeby mieszkańcy mogli bez strachu wracać do swych domów i nie musieli emigrować?”

  2. Król jest nagi. Bezlitośni kapitaliści i mordercy próbują uczyć moralności innych. Ciekawe czy zdają sobie sprawę jak szybko rosną rzesze ludzi dostrzegających ich hipokryzję.

  3. Bardzo celne spostrzeżenia. Zachodni przywódcy są głęboko przekonani że są bogami moralności i tylko oni mają prawo mówić co jest dobre a co złe. W rzeczywistości to najzwyklejsze prymitywne gnojki, których historyczny czas powoli dobiega końca.
    BTW – zdumiewa mnie ilość „literówek” w artykule.

    1. rozumiem że najważniejsza jest treść ale nawet jak dla takiego matoła językowego jak ja sporo tych literówek dzisiaj.

    2. Takich samozwańczych autorytetów moralnych zawsze było sporo i są to zazwyczaj jednostki najbardziej zdegenerowane. Ale ich czas nie przemija – byli, są i będą. Należy wyzbyć się złudzeń i zawalczyć jedynie o to, żeby nie byli nadal decydentami.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …