22 czerwca 1941 roku hitlerowskie Niemcy zaatakowały Związek Radziecki. Od razu zastrzegę: nie chce mi się zniżać do współczesnej polskiej i zachodniej narracji, że to w istocie swojej ZSRR był winien wybuchu II wojny światowej, której logicznym przedłużeniem był atak 22 czerwca 1941 roku. Nie ma ona nic wspólnego z prawdą, a jest jedynie żałosną próbą fałszowania historii, by osiągnąć propagandowe cele w obecnej odsłonie starcia kolektywnego Zachodu z Rosją. Chcę natomiast zwrócić uwagę na kilka innych wątków.

Hitler nie mógł znaleźć lepszego momentu na atak na ZSRR. W 1941 rok społeczeństwo radzieckie wchodziło zdruzgotane Wielkim Terrorem (1937-38). Aresztowano wówczas około 1,7 miliona ludzi, rozstrzelano co najmniej 725 tysięcy. I to jest jedna strona tego zjawiska. Drugą, niemniej ważną, był wszechobecny strach. Nawet jeśli nie dotyczył on zwykłych ludzi, to z pewnością paraliżował i niszczył radzieckie elity, bo to na nie spadła większa część represji.

Co dla rozpoczynającej się wojny istotne, na skutek Wielkiego Terroru Armia Czerwona została praktycznie pozbawiona wykwalifikowanych kadr dowódczych najwyższego szczebla. W 1937 roku aresztowano  11 000 oficerów, w 1938 roku – ponad 4500. Ogromna większość została skazana na śmierć, a wyroki wykonywano natychmiast.

Hitler miał więc prawo oczekiwać, że społeczeństwo ZSRR, poddane tak ogromnym represjom, połączone poczuciem krzywdy i strachu właśnie, znienawidzi Stalina i stworzone przez niego państwo, a zatem chętnie wspomoże lub pozostanie co najmniej bierne wobec sił, które ZSRR chcą zniszczyć. Nic takiego się nie stało.

Do walki stanęła zdziesiątkowana dowódczo Armia Czerwona, źle dowodzona, której niedoświadczeni a często fanatyczni oficerowie nie umieli niczego innego, jak tylko rzucać żołnierzy na śmierć. Ci ginęli dziesiątkami tysięcy, a jednak wroga nie byli w stanie zatrzymać. Niemieckie wojska potrafiły dziennie przesunąć się o 60 i więcej kilometrów. Do niemieckiej niewoli trafiały całe armie. W samym 1941 roku do niewoli trafiło (wg. różnych źródeł) od 3,3 miliona do 3,8 miliona żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej. Kosztem ogromnych strat w ludziach Niemców zatrzymano dopiero pod Moskwą, tym samym niwecząc założenia planu „Barbarossa”. Jednocześnie całe społeczeństwo stanęło do obrony Związku Radzieckiego płacąc często najwyższą cenę za straszne warunki życia, za opór okazany okupantowi na terenach okupowanych, za odmowę współpracy. To, na co Hitler liczył najbardziej: powszechne przechodzenie pokonanych żołnierzy do obozy zwycięzców i rozsadzenie radzieckiego społeczeństwa przy wykorzystaniu odśrodkowych tendencji nacjonalistycznych i religijnych, nie wypaliło. Na współpracę poszła stosunkowo niewielka część wojska i radzieckich obywateli.

W ZSRR stało się po prostu to, co od wieków było charakterystyczne dla społeczeństwa Rusi, potem Rosji, a wreszcie ZSRR i dzisiejszej Rosji: w przypadku zagrożenia istnienia państwa, społeczeństwo grupuje się wokół lidera, niezależnie od tego, jakie rachunki krzywd mogłoby mu wystawić i jest gotowe na ogromne ofiary dla pokonania przeciwnika. To jest to, czego tzw. kolektywny Zachód nie jest w stanie ogarnąć swoim rozumem, ukształtowanym przez 500 lat kolonializmu i dominacji nad narodami podbitymi.

I nie ma znaczenia, czy rosyjskie społeczeństwo do wojny jest przygotowane czy nie. To tylko kwestia ceny, a gotowi są zapłacić każdą, by ocalić swój kraj.

Spekulacje, czy Rosjanie są do wojny gotowi, czy nie, nic nie znaczą. Chodzi bowiem o to, na ile gotowi są do oddolnej mobilizacji w krytycznej sytuacji. A są.

Ilustracją dzisiejszego komentarza jest obraz Walentyna Papko „Nawet wam się nie śniło. 22 czerwca 1941” Popatrzcie na nią uważnie. Dwoje ludzi i dziecko śpią spokojnym jeszcze snem, gdy za oknem płynie już fala bombowców wroga. Już się zaczęło, choć oni nic jeszcze o tym nie wiedzą. Potem stały się rzeczy straszne, o których „nawet im się nie śniło”. A na końcu był szturm Berlina.

Strach zasypiać.

 

 

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …