Wystartowały z ogromnym trudem i nie trwały długo. Rozmowy pokojowe w sprawie Syrii stanęły, gdy wojska rządowe rozpoczęły największą ofensywę od jesieni ubiegłego roku.
Wysłannik ONZ w Syrii Staffan de Mistura robi dobrą minę do złej gry: twierdzi, że przestój w rozmowach jest tylko tymczasowy, a 25 lutego obie strony ponownie zasiądą do stołu – a dokładniej rzecz biorąc, usiądą w osobnych pokojach i za pośrednictwem urzędników ONZ będą przekazywać sobie swoje oczekiwania wobec przyszłej Syrii. Jego wypowiedź potwierdza obawy, że plany Narodów Zjednoczonych w sprawie pokoju w Syrii od początku miały mizerne podstawy.
Przyczyną zawieszenia rozmów są ostatnie sukcesy armii syryjskiej. Wojska wierne Baszszarowi al-Asadowi, wspierane przez rosyjskie naloty, irańskich Strażników Rewolucji Islamskiej oraz formowane przez nich szyickie milicje, zdołały zacieśnić oblężenie Aleppo – drugiego co do wielkości miasta w Syrii. Od 2012 r. pozostaje ono w rękach opozycji – najpierw Wolnej Armii Syrii, a od ponad roku fundamentalistów. Walki między różnymi opozycyjnymi formacjami zamieniły miasto w morze gruzów. Mimo to jego zajęcie będzie ogromnym sukcesem propagandowym dla rządu.
Otoczenie miasta to jedno, a jego opanowanie – drugie, jednak kierunek ofensywy, jak i sam fakt jej wszczęcia to jasny sygnał dla opozycji, która zamiast zasiąść do rozmów w terminie przewidywanym przez ONZ, stawiała Damaszkowi kolejne warunki wstępne. Państwa wspierające Baszszara al-Asada Rosja i Iran dały dobitnie do zrozumienia, że nie zaprzestaną popierania Syrii do momentu, gdy opozycja nie zostanie militarnie pokonana. A wtedy żadne rozmowy pokojowe nie będą już potrzebne. Na razie delegacja rządowa w Genewie zapewnia, że jak najbardziej jest zainteresowana politycznym rozwiązaniem konfliktu. Jest jednak jasne, że liczy na dobre wieści z pola walki – i ma ku temu, jak pokazują ostatnie tygodnie, pełne podstawy.
Na pomoc od swoich patronów liczy także druga strona. Otoczeni w Aleppo opozycjoniści wzywają Stany Zjednoczone do tego, by podesłały im broń przeciwlotniczą. Ci, którzy zostali w Genewie, do artykułowanych wcześniej postulatów humanitarnych dołożyli żądanie, by przed rozmowami Rosja zakończyła swoje uderzenia z powietrza, co intertekstualnie można odczytać jako: niech al-Asad się podda, żebyśmy mogli wziąć władzę. Są jednak w podobnej sytuacji co przedstawiciel ONZ – nie mogą powiedzieć otwarcie tego, co staje się dla wszystkich coraz bardziej oczywiste.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…