Dwoje ludzi napisało obelżywe napisy na nagrobku Bolesława Bieruta. Nie na pomniku, tylko na grobie. Tym samym wyczerpali znamiona określane przez art. 262 kodeksu karnego par. 1. Policja, zazwyczaj przeznaczona do czuwania nad przestrzeganiem prawa zatrzymała tych dwoje, zatrzymała ich na 48 godzin. Na to uniósł się gniewem Zbigniew Ziobro, minister i prokurator generalny w jednym. Jak donoszą media Ziobro „zażądał” od prokuratora rejonowego natychmiastowego zwolnienia zatrzymanych. Oczywiście żądanie zostało natychmiast spełnione. W komunikacie resortu Ziobry była też mowa o „młodych ludziach”. Kobieta miała 49 lat, jej wspólnik 24. W ich obronie stanęła też posłanka Gosiewska. Następnie sprawców przesłuchano w charakterze świadków i wypuszczono do domów. Policjanci mają teraz problemy, prowadzone jest postępowanie sprawdzające, czy ich działania były prawidłowe.

Ziobro na konferencji prasowej powiedział, że nie akceptuje zachowań, ale „rozumie sprzeciw moralny”. Pan minister Ziobro wypowiedziami na tej konferencji dał dowód na to, że nie rozumie powagi urzędu, który sprawuje.

Otóż nie jest specjalnie istotne, czy w grobie leży morderca, miłośnik kotów czy bohater jakichkolwiek walk o cokolwiek. Rzecz polega na tym, że bezczeszczenie zwłok, ludzkich prochów czy grobów jest zakazane prawem i podlega karze. Za każdym razem taki czyn jest przestępstwem. Od ważenia, jakie były przesłanki i okoliczności czynu zabronionego jest sąd, a nie minister, niechby nawet w okularach. Zatem teksty Ziobry, czy rozumie, czy też nie „sprzeciw moralny” – kompromitują go.

Poza tym Ziobro pokazał, na czym polega ręczne sterowanie prokuraturą, kiedy „żądał” zwolnienia zatrzymanych od podległego prokuratora. Miał prawo tak zrobić? Miał, oczywiście, według ustawy o prokuraturze, która zezwala mu na niemal wszystko w wymiarze sprawiedliwości. Ustawa ta, owszem, została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego, ale ten ze względu na wojnę, wypowiedzianą mu przez PiS, nie może jej rozpatrzyć.

Ziobro być może słusznie argumentuje, że zatrzymanie na 48 godzin było nieuzasadnione, niemniej w tej akurat sytuacji trudno opędzić się od myśli, że zadziałała zasada „bronimy swoich”. Czy gdyby pomnik (pomnik, nie mogiłę) Lecha i Marii Kaczyńskich oblano farbą i napisano obelżywe słowa, to wówczas Ziobro też zadzwoniłby z żądaniem zwolnienia zatrzymanych? Bo to, że trafiliby na „dołek”, to pewne jak w banku. Zachowanie Ziobry pachnie podwójnymi standardami i żadne zaklinania ministra nie zdołają tego odczucia zmienić. I nikt też nie ma wątpliwości, że sąd, który będzie rozpatrywał sprawę, raczej zrobi wszystko, by potraktować oskarżonych łagodnie, by nie rozgniewać wszechwładnego ministra, który ma mnóstwo sposobów, by niepokornych sędziów wdeptać w ziemię, jeżeli nie zadowolą jego oczekiwań. Jeżeli w ogóle do sądu dojdzie, bo po interwencji tak wielkiego człowieka, prokuratura przesłuchała sprawców w charakterze świadków i nie postawiła im żadnych zarzutów, jak informują media.

I nie da się też ukryć, że taką aktywnością minister daje zezwolenie na stosowanie mowy nienawiści i czynów, które w kulturach cywilizowanych uchodzą za niegodne. Ziobro chyba nie zdaje sobie sprawy, że swoim postępowaniem wyzwala demony, nad którymi potem nie będzie w stanie zapanować.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Dzisiaj Bolesław Bierut,jutro zimny Lech.Brawo PiS !

    Czy po niszczycielach nagrobków PiS będzie uwalniał również hieny cmentarne ?

  2. Gdyby ktoś co nieco sponiewierał niejakiego Ziobro, to też powiedziałabym, że „nie akceptuje zachowań, ale rozumiem sprzeciw moralny”.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …