W Austrii już otwarte są lokale wyborcze, a obywatele podejmą decyzję, czy chcą na prezydenta ksenofoba i eurosceptyka. Za pierwszym razem Norbert Hofer, bo to o nim mowa, przegrał minimalną liczbą głosów, ale Trybunał Konstytucyjny nakazał powtórzyć wybory.
45-letni Hofer, kandydat Austriackiej Partii Wolności, po raz drugi zmierzy się z politykiem dziś niezależnym, w przeszłości jednym z liderów austriackich Zielonych – Alexandrem Van der Bellenem. Ich pierwsze starcie z 22 maja zostało uznane przez Trybunał Konstytucyjny za nieważne, gdyż naruszono przepisy chroniące przed manipulacjami wyborczymi. Jako że Van der Bellen wygrał różnicą jedynie ponad 30 tys. głosów, stwierdzono, że złamanie prawa mogło mieć wpływ na ostateczny wynik i polecono powtórzenie drugiej tury. Jej wstępne wyniki będą znane dziś około 17:15.
Prezydent Austrii samodzielnie wiele zrobić nie może, jego uprawnienia są głównie reprezentacyjne. Gdyby jednak zwyciężył Hofer, jego partia otrzymałaby ogromny bonus przed przedterminowymi wyborami parlamentarnymi. A to oznaczałoby, że do władzy w środkowoeuropejskim państwie dojdzie formacja, dla której rozwiązaniem trapiących kraj problemów gospodarczych i społecznych, w tym wysokiego bezrobocia, jest zamknięcie granic dla imigrantów. Lider Austriackiej Partii Wolności mówił również, że w Austrii nie ma miejsca dla islamu, a jeśli Turcja miałaby wejść do UE, jego kraj powinien przeprowadzić referendum w sprawie opuszczenie wspólnoty. Hofer nie chce również wzmocnienia prerogatyw Unii wobec państw członkowskich (gdyby do tego doszło, również chciałby wychodzić z UE), dogadałby się za to z Rosją i wycofał nałożone na nią sankcje. Zupełnie inny program prezentował w kampanii Van der Bellen – orędownik zacieśniania integracji europejskiej w kierunku federalizmu, podkreślający swoje przywiązanie do idei praw człowieka. Podkreślał, że sam jest dzieckiem uchodźców, gdyż jego rodzice, Estonka i nadbałtycki Niemiec, uciekli do Austrii przed armią radziecką wkraczającą do Estonii w 1940 r. Z Rosją zaś chciałby rozmawiać tylko wtedy, gdy dokona ona „korekt” w polityce wobec Ukrainy.
Dzisiejsze wybory zakończą wyjątkowo długą i wyjątkowo brudną kampanię wyborczą. Hofer, zachęcony zapewne przykładem Donalda Trumpa, atakował w niej oponenta, nazywając go komunistą, szpiegiem rosyjskim i zielonym faszystowskim dyktatorem. Wielu zaś Austriaków i tak ma poczucie, że żaden z kandydatów nie jest naprawdę przygotowany do rozwiązywania problemów kraju.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…