– Chcielibyśmy pomagać, ale nie wiemy, jak – asystenci rodziny zwracają się do Beaty Szydło. Od stycznia mają wykonywać nowe zadania wynikające z ustawy „Za życiem”. Rząd ekspresowo uchwalił ją, by złagodzić gniew wrogów aborcji po Czarnym Proteście. Nad konsekwencjami niespecjalnie się zastanawiał.
Aktualnie zadaniem asystentów rodziny jest wspieranie rodzin zagrożonych odebraniem dzieci z powodu bezrobocia, ubóstwa czy uzależnienia. Jeśli oceniać ich osiągnięcia liczbą dzieci kierowanych pod opiekę zastępczą, to radzą sobie dobrze – raport NIK wykazuje, że liczba ta spada. Ekspresowo jednak przegłosowana ustawa „Za życiem” dodaje im obowiązek koordynowania pomocy kierowanej do rodzin, w których urodzi się ciężko chore dziecko. Nikt nawet nie zapytał, czy w ogóle dadzą sobie z tym radę.
Asystenci od dawna alarmowali, że przydziela im się zbyt wielu podopiecznych równocześnie, ignorując fakt, że w takim układzie po prostu nie da się poświęcić każdej rodzinie należytej uwagi i troski. Od dawna również skarżą się na żałośnie niskie wynagrodzenia, które w „troszczącym się o rodziny” państwie w wielu gminach kształtują się na poziomie 2 tys. brutto (oczywiście bez etatu). Teraz doszła jeszcze obawa o to, że to ich obarczy się winą za trudną sytuację rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi.
– Rodzina z niepełnosprawnym dzieckiem liczy na konkretne wsparcie: miejsce w przedszkolu, szybki dostęp do rehabilitacji. Asystent może próbować, ale kolejek nie zmniejszy, a rodzina w efekcie może kierować pretensje do niego – tłumaczy Paweł Maczyński, wiceprzewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej. Dodaje, że Beata Szydło do dziś nie odpisała na pismo, które organizacja skierowała do niej w związku z ustawą. Asystenci pisali w nim, że nałożono na nich zadania, do których realizacji nie są przygotowani. – To tak, jakby pracownikom ochrony z supermarketu zlecić wykonywanie zadań policjantów. Niby jedno i drugie ma coś wspólnego z chronieniem, ale przydałoby się chociaż porządne szkolenie, a do wejścia w życie ustawy pozostał niecały miesiąc – komentuje Maczyński. Sam jest zdania, że jakimś rozwiązaniem byłoby ustanowienie zawodu asystenta osoby niepełnosprawnej. On mógłby zajmować się rodzinami, o których mowa w ustawie „Za życiem”, a asystentom rodziny pozostałyby ich dawne zadania. Tym bardziej, że nie wierzy, że uda się zrealizować zapowiedzi Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, które przy okazji głosowania nad wymienioną ustawą zapowiadało zatrudnienie nawet 2 tys. nowych asystentów. Przy funkcjonujących stawkach po prostu trudno będzie znaleźć odpowiednich, a do tego chętnych kandydatów.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…