wikipedia commons
Krzyczała, straszyła, wyrzucała za drzwi – takie zachowanie katechetki było przyczyną jej odsunięcia od lekcji religii w szkole podstawowej w Rawie Mazowieckiej. Proceder trwał od początku bieżącego roku szkolnego. W końcu siostra została odsunięcia od prowadzenia zajęć.
Kościół katolicki dysponuje nadaną mu przez państwo możliwością prowadzenia indoktrynacji wśród dzieci i młodzieży na poziomie systemu edukacji. Jego funkcjonariusze nie zawsze są jednak odpowiednio przygotowani w rzemiośle pedagogicznym. Przekonali się o tym rodzice dzieci z Szkoły Podstawowej nr 1 w Rawie Mazowieckiej, których pociechy od pewnego czasu skarżyły się na dziwne i agresywne zachowania zakonnicy prowadzącej katechezę.
– Oczywiście, dzieci wchodzące w wiek dojrzewania to nie jest łatwy materiał dla pedagoga, ale krzyki: „Zamknij mordę!”, wyrzucanie na korytarz, straszenie dzieci, a później szloch bezradności to przesada. Takie zachowania nie przystoją osobom, które powinny dawać jak najlepszy przykład młodzieży – powiedziała „Dziennikowi Łódzkiemu” jedna z matek.
O sprawie została poinformowana Rada Rodziców. – Zadzwonił do nas rodzic w tej sprawie, o czym poinformowaliśmy dyrekcję szkoły i księdza proboszcza – powiedziała przewodniczące tego organu, Magdalena Mordaka.
Co na to dyrekcja szkoły? – Żadna skarga do nas oficjalnie, na piśmie, nie wpłynęła. Dotarły do nas nieoficjalne informacje i szybko podjęliśmy działania zmierzające do wyjaśnienia sytuacji, bo dobro dziecka jest najważniejsze – oświadczyła Katarzyna Urbańska, dyrektorka placówki. – Takie zachowania są niedopuszczalne. Istnieją inne metody wychowawcze – dodała.
Katarzyna Urbańska w rozmowie z „DzŁ” przyznała, że informacje o tym, że zakonnica nie radzi sobie w relacjach z młodzieżą napływały do niej od pewnego czasu. W końcu, kiedy okazało się, że katechetka stosuje przemoc werbalną, szkoła postanowiła zakończyć z nią współpracę. Placówka poszukuje obecnie nowego nauczyciela religii.
Jak zareagowali miejscowi decydenci kościoła katolickiego? ks. Bogumił Karp, proboszcz parafii odpowiedzialny za decyzje personalne na stanowiskach katechetów chowa głowę w piasek. – Sprawa jest dyskusyjna. Jestem zadowolony z obecności sióstr w zgromadzeniu, ale szanuję decyzję przełożonych – skomentował duchowny.
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Polskie przysłowie ludowe mówi: „Byłabym ja zakonnicą gdy nie to pod spódnicą”.
Tu są dwa problemy.
1. Władze szkolne mogą katechecie naskoczyć. Nie mają żadnego wpływu ani na program nauczania religii, ani na osobę katechety.
2. Gorąco bym kibicował belfrowi, który by tłukł po ryjach rozwydrzoną gówniarzerię, która dobrze czuje, że nauczyciele są najsłabszym i najbardziej bezbronnym ogniwem systemu oświaty, a (prawie) każdy rodzic uważa, że ich potomki są prześladowanymi i niedocenionymi geniuszami.
jakbym czytał książkę – czy Bóg wybaczy siostrze bernadecie- choć w książce dzieci dodatkowo gwałcono i bito polecam przeczytać -Polska rzeczywistość
I bardzo dobrze! Jak najwięcej takich katechetek i jedyniesłuszna wiara będzie rozkwitała wśród młodzieży.