Do niedawna wydawało się, że niedzielne wybory w Szwecji niemal na pewno wygrają sprawujący obecnie władzę socjaldemokraci. Społeczeństwo nie jest jednak zadowolone z ich rządzenia i poszukuje nowych, również bardzo niebezpiecznych alternatyw. Całkiem prawdopodobny wydaje się wariant, w którym jutro przy urnach obywatele udzielą kredytu zaufania partii antyimigranckiej prawicy, która bardzo sprytnie zamaskowała swój radykalizm.
Szwedzcy Demokraci to nowoczesna skrajna prawica. Partia powstała w latach osiemdziesiątych przepracowała błędy marketingowe z początku działalności, kiedy żar ideologiczny sprawiał, że na sztandarach niosła klasyczne neonazistowskie postulaty, a w jej szeregach straszyli skini i wielbiciele Adolfa Hitlera czy homofobiczni bojówkarze. Teraz mamy do czynienia z schludnie ubranymi miłymi kobietami i mężczyznami, którzy pokazują się publicznie w towarzystwie przyjaciół LGBT. „Żałujemy iż w ostatnich latach niektóre osoby w naszej partii wypowiadały się w sposób nie do zaakceptowania o homoseksualistach jako grupie. Korzystając z okazji chciałbym przeprosić za te wypowiedzi i jasno zaznaczyć, iż jakiekolwiek opinie uwłaczające godności osób LGBT nie mają źródeł w programie partii i naszym światopoglądzie” – to słowa Jimmiego Akessona, jednego z liderów SD, wypowiedziane w wywiadzie dla dziennika „Aftonblade”.
Jak wygląda arytmetyka wyborcza przed wyborami? Jeśli zwyciężą socjaldemokraci, to zapewne będą chcieli utrzymać dotychczasowy model sprawowania władzy – koalicję z Zielonymi, wspieraną przez Partię Lewicy. Może się jednak okazać, że będzie to za mało do uzyskania większości w Riksdagu. Wtedy inicjatywę przejmą ekstremiści bądź, w zależności od wyniku, koalicja centroprawicowa. Największym szokiem końca kampanii wyborczej była wypowiedź byłego szefa socjaldemokratycznego rządu Goerana Perssona, który w wywiadzie dla dziennika „Expressen” postulował zawiązanie koalicji konserwatywnej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej ze Szwedzkim Demokratami. Przewodniczący konserwatystów Ulf Kristersson zachował się jednak przyzwoicie – odrzucając stanowczo taką perspektywę. Innym rozwiązaniem jest sojusz Partii Robotniczej-Socjaldemokratycznej mogłaby pójść z Partią Centrum oraz Liberałami.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Ciekawe skąd ta samobójcza potrzeba polskiej lewicy do przygarniania imigrantów skąd się da, mimo że oni wcale do Polski się nie garną… prawdziwie lewicowy postulat to taki, by każdy w swoim kraju poprawiał swemu społeczeństwu warunki życia… czy Marks coś pisał o konieczności przyjmowania siły roboczej z krajów biednych w krajach bogatych? ;) Można oczywiście nieść internacjonalistyczną pomoc lewicy w krajach biednych, ale zasysać stamtąd obywateli to jakaś paranoiczna wizja świata. No i wszędzie to LGBT. Ja nie mam nic przeciw, ale na LGBT przyjdzie czas, gdy już powstanie system prawdziwie lewicowy, w którym każdy znajdzie swoje miejsce. Pewne problemy w państwie socjalistycznym znikają same.
Ostatnia migracja miała zbyt dużą skalę i władze nie potrafiły nad nią zapanować. Czy biciem w ksenofobiczny bęben jest krytyka sposobu radzenia z migracją, mówienie o wzroście przestępczości. Długofalowo gorsze jest zamiatanie pewnych trudnych spraw pod dywan i próba ich bagatelizowania. Autor pokusił się o stwierdzenie, że dłuższe kolejki do lekarzy to efekt starzenia się społeczeństwa szwedzkiego. Czy jednak gwałtowny napływ ludności nie spowodował, że obowiązkiem państwa szwedzkiego jest zapewnienie tym ludziom opieki zdrowotnej. Czy nie są potrzebne pieniądze na nowe mieszkania, ponieważ migranci z Afryki i Bliskiego Wschodu przybyli w liczbie większej niż Szwecja mogła przyjąć i próbować asymilować nowych mieszkańców. Czy zatem konieczność integracji i opieki nie pociągnęła za sobą wydatków. Gdyby skala migracji była mniejsza pewnie część środków zostałaby przeznaczona na opiekę zdrowotną dla ludzi, którzy budowali system szwedzki, tamtejsze państwo dobrobytu.Nawet socjaldemokratyczna minister finansów przyznała, że ” kryzys w jej kraju wywołali uchodźcy”. Najważniejsze jednak pozostaje pytanie jaką korzyść odniesie Szwecja z masowej migracji. Żywię obawy, iż znikomą jeśli dokonamy analizy potrzeb tamtejszej gospodarki.
Czyli imigranci stanowią już 10% społeczeństwa Szwecji. Może to jest odpowiedź skąd takie poparcie dla SD.
w poniedziałek Moskwa poda kogo wybrała oczywiście