Amerykanie jak zwykle uważają, że nic na świecie nie może się wydarzyć bez ich udziału. Mike Pompeo ma pretensje do Koreańczyków, że nie zaprosili go do rozmów między przywódcami Północy i Południa. I robi to akurat po tym, jak nie stawił się na umówione rozmowy z KRLD.

Według źródeł południowokoreańskich, sekretarz stanu USA Mike Pompeo strofuje Koreańczyków za to, że nie został zaproszony do rozmów pojednawczych, jakie we wrześniu toczyły się w Pjongjangu między Kim Dzong Unem a Mun Dze Inem. Po czerwcowym szczycie w Singapurze, gdzie prezydenci USA i Korei Północnej podpisali historyczne porozumienie ws. nuklearnego rozbrojenia Półwyspu Koreańskiego, Stany Zjednoczone przypisują sobie szczególną rolę w określeniu przyszłości KRLD i jej południowego sąsiada.

Pretensje Pompeo ujawniła szefowa dyplomacji Korei Południowej Kang Kjung Ua w rozmowie telefonicznej z opozycyjnym politykiem ze swego kraju. – Nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia – mówiła o Pompeo pani minister – Był niezadowolony, że nie został odpowiednio wprowadzony w sprawę.

Wizyta prezydenta Muna w stolicy KRLD, doprowadziła do uzgodnienia kolejnych ważnych kroków na drodze do pokojowej współpracy między Koreą Północną a Południową, podzielonymi w 1950 r. wojną, w której Amerykanie w ramach “walki z komunizmem” zabili 1 milion Koreańczyków. KRLD i RK nigdy nie podpisały porozumienia pokojowego. Od czasu przełomowego spotkania Kim Dzong Una i Mun Dze Ina w kwietniu 2018 r. w Strefie Zdemilitaryzowanej proces pokojowy wszedł jednak w fazę zdecydowanego przyspieszenia. Ostatnio w Pjongjangu – gdzie podobno “zabrakło” sekretarza stanu USA – postanowiono wyznaczyć strefę wolną od lotów wzdłuż granicy, zlikwidować część posterunków wojskowych i dokonać rozminowania “ziemi niczyjej”. Przywódcy obu krajów zapowiadają też zacieśnienie współpracy gospodarczej.

Natarczywe “wpraszanie” się USA do negocjacji między Koreańczykami jest nietaktowne z kilku powodów. Po pierwsze, mimo że KRLD rozpoczęła już demontaż infrastruktury służącej rozbudowie arsenału nuklearnego, Stany Zjednoczone nie zaproponowały nic, by wypełnić swoją część umowy z Singapuru, czyli “budować trwały pokój na Półwyspie Koreańskim”. Po drugie, strona amerykańska, która teraz zgłasza pretensje, wcześniej sama odwołała rozmowy z Kim Dzong Unem, które miały już datę wyznaczoną na sierpień. Po trzecie, USA dopuściły się nieprzyjaznego gestu wobec obu państw, mnożąc trudności w uruchomieniu ważnej linii kolejowej, jaka ma połączyć Północ z Południem – najprawdopodobniej tylko po to, by zaznaczyć chęć odegrania większej roli w procesie pojednawczym. Zdaniem agencji Reuters dyplomacja USA krytykowała też RK za zbyt duże ich zdaniem ustępstwa w stosunku do KRLD bez konsultacji z Waszyngtonem.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…