30 marca, czyli za 4 dni, w belgijskim miasteczku Comblain au Point (nieco ponad 5 tysięcy mieszkańców), prowincja Liège, zostanie odsłonięty pomnik. Z inicjatywy Stowarzyszenia Byłych Oficerów Comblain au Piont, przy wsparciu ambasady Rosji i organizacji Belgijskiej Federacji Rosyjskojęzycznych Organizacji w miasteczku, na jednym z centralnych placów, będzie stał pomnik ku czci Jewgienija Docenko, radzieckiego oficera, walczącego w szeregach belgijskiego ruchu oporu w czasie II wojny światowej.
Jewgienij Docenko urodził się w 1912 roku w dzisiejszym Wołgogradzie, niegdyś noszącym nazwę Stalingradu. Robotnik kolejowy, w 1939 roku powołany do wojska, gdzie skończył kurs oficerów politycznych. Komsomolec, w 1937 roku wybrany na stanowisko sekretarza miejscowego oddziału Komsomołu. Na dwa tygodnie przed napaścią Niemiec na Związek Radziecki przeniesiony na zachodnią granicę. Po 22 czerwca 1941 roku walczył na pierwszej linii. Ciężko ranny trafił do niemieckiej niewoli i został przewieziony do obozu pracy w Niemczech, potem do Belgii. Stamtąd udało mu się zbiec i wstąpił w szeregi belgijskich partyzantów. Był komisarzem oddziału „Za Ojczyznę!”. Razem z belgijskimi patriotami uczestniczył w wielu akcjach bojowych i dywersyjnych. Był tak niebezpieczny, że za jego głowę Niemcy wyznaczyli nagrodę – pół miliona belgijskich franków.
1 kwietnia 1944 roku, nieledwie na kilka dni przed wyzwoleniem Belgii wpadł w zasadzkę i osłaniając odwrót swoich towarzyszy zginął, dobity kolbami przez niemieckich żołnierzy.
W 1969 roku niedaleko od miejsca, gdzie zginął, mieszkańcy miasteczka przymocowali tablicę z napisem „Poległeś w walce z niemieckim faszyzmem, nasza Ojczyzna cię nie zapomni. Pomścimy cię! Cześć twojej pamięci, Jewgienij Docenko!”.
Teraz jeszcze będzie odsłonięty pomnik. W uroczystości wezmą udział władze miasta, licznie przybędą mieszkańcy. Zostali zaproszeni przedstawiciele rosyjskiej ambasady i organizacji radzieckich weteranów. To dla miasteczka będzie ważna uroczystość.
Nieważny, widać, dla Belgów jest fakt, że oto stawiają pomnik komuniście, oficerowi politycznemu, zapewne szczeremu miłośnikowi Stalina. Ważne dla nich jest to, że walczył z nazizmem, że ramię w ramię z belgijskimi partyzantami, że wreszcie zginął za ich wolność. Żaden belgijski IPN nie zgłaszał krytycznych uwag, że to skandal, by na pomniku były symbole totalitarnej dyktatury równej podobno nazistowskiej, nie zakazywał okazywania wdzięczności Rosjaninowi, który zginął za wolną Belgię.
Doprawdy, na tle Belgii, jeśli chodzi o poczucie wdzięczności, rozumienie historii i elementarną ludzką przyzwoitość, Polska z swą nienawiścią i burzeniem pomników poległych radzieckich żołnierzy jest w tyle o całe lata świetlne.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
A czy przypadkiem Jewgienij nie urodził się w Carycynie?
Różnica cywilizacyjna widoczna w wymiarze lat świetlnych. Zlikwidować IPN, Instytut Polskiej Nienawiści, siedlisko złowrogich i nieludzkich polskich troli, będącego główna siła siania nad Wisła, Odra i Bugiem podziałów, wrogości do wszystkiego co nie podpada pod katotatibansko-szowinistyczna wersje polskości oraz będącego głównym źródłem wojny polsko-polskiej.
cóż, tam ludzie tu szmaciarze