Mimo rzęsistego deszczu, dziesiątki tysięcy mieszkańców zamkniętej Strefy Gazy wzięły wczoraj udział w rocznicowej manifestacji pod granicą z Izraelem, który rozlokował tam tysiące żołnierzy, dziesiątki snajperów, drony, czołgi i artylerię. Izraelczycy zabili co najmniej cztery osoby i ranili kilkaset.
Palestyńczycy z Gazy od roku manifestują przeciw blokadzie swej enklawy trwającej już ponad 10 lat i na rzecz prawa powrotu na swoją ziemię, z której zostali wygnani w wyniku Nakby – żydowskiej czystki etnicznej z 1948 r. W ciągu tego roku izraelskie wojsko zabiło blisko 270 osób, w tym kobiety i dzieci, i raniło kilkadziesiąt tysięcy. Tysiące ludzi zostało okaleczonych do końca życia.
Wczoraj większość manifestantów pozostawała poza zasięgiem snajperów, jednak małe grupki młodzieży podchodziły do bariery granicznej na odległość kilkudziesięciu metrów, by próbować rzucać kamieniami w izraelskich strzelców i zaraz się wycofać. Izraelczykom udało się jednak zastrzelić na miejscu trzech siedemnastolatków i jednego dwudziestolatka nie ponosząc żadnych strat.
Po manifestacji czołgi i artyleria otworzyły ogień w kierunku środkowej części enklawy i na wschód od miasta Gaza. Według izraelskiego wojska, była to riposta na pięć palestyńskich „rakiet” własnej roboty wystrzelonych w kierunku Izraela, z których żadna nie zdołała doń dolecieć.
ONZ i międzynarodowe organizacje praw człowieka oskarżają kolonialne państwo żydowskie o nieproporcjonalne użycie siły i zbrodnie wojenne w Strefie Gazy, podczas gdy Izrael twierdzi, że broni jedynie swej granicy.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…