W Charkowie, przy udziale około 30 osób, miejscowi nacjonaliści z partii Korpus Narodowy zorganizowali akcję wieszania podobizn tych miejscowych deputowanych, którzy głosowali m.in. za przywróceniem jednej z głównych ulic poprzedniej nazwy marszałka Gieorgija Żukowa.
Miejsce akcji było wybrane starannie – przed budynkiem rady miejskiej. Zebrało się na tym, jak piszą sami nacjonaliści na swej stronie, „performance”, około 30 widzów. Policja, obecna podczas akcji, oczywiście nie reagowała. Uczestnicy akcji chętnie pozowali do zdjęć.
Całe wydarzenie, zorganizowane przez miejscowych nacjonalistów, miało na celu „ukaranie” tych deputowanych, którzy głosowali za zmianą nazwy jednej z głównych ulic. W 2016 roku pomajdanowe władze Ukrainy zmieniły nazwę prospektu na generała Piotra Grigorenko, uczestnika Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, od lat sześćdziesiątych dysydenta i obrońcę praw człowieka, represjonowanego przez władzę radziecką.
Na swej oficjalnej stronie organizatorzy wieszania przekonują, że dodatkowym powodem była korupcja deputowanych, ale w wypowiedziach dla mediów podkreślali, że chodzi o ukaranie „rewanżystów”.
W półtoramilionowym Charkowie przed Majdanem dominował język rosyjski, a idee nacjonalistyczne nie znajdowały oddźwięku. Później miało miejsce dość widoczne „przebudzenie ukraińskości” – dziś na ulicach słyszalny jest też język ukraiński, młode pokolenie silnie identyfikuje się z Kijowem, a skrajna prawica narodowa zyskała pewien posłuch. Nie jest to jednak zjawisko powszechne. Mer miasta Gennadij Kernes bez wahania podpisał rozporządzenie o przywróceniu historycznej nazwy.
Na głosowaniu w radzie miejskiej nad przywróceniem historycznej nazwy ulicy – marszałka Gieorgija Żukowa „za” głosowało 59 deputowanych, „przeciw” było jedynie 13. Imieniem Grigorenko postanowiono nazwać jedną z nowych ulic. To wywołało gniew nacjonalistów z Korpusu Narodowego (powstałego z weteranów otoczonego fatalna sławą pułku Azow, uczestników Ruchu Azow i innych organizacji związanych z pomajdanową władzą), którzy postanowili przeprowadzić wspomnianą akcję. Poza powieszeniem kukieł z naklejonymi twarzami deputowanych, uczestnicy akcji położyli pod ścianami rady miejskiej wieńce ze zdjęciami deputowanych.
Wcześniej sąd w Kijowie postanowił o zmianie ulic Bandery i Szuchewycza w stolicy Ukrainy. Zauważył, że nazwa ulicy i mostu Moskiewskiego sama w sobie nie spełnia kryteriów ustawy dekomunizacyjnej, a wyrzucenie upamiętnienia gen. Watutina łamie ustawowy wyjątek – nie można dekomunizować osób, które walczyły i zginęły po stronie radzieckiej podczas II wojny światowej, przeciwko nazistom.
Na mówienie o widokach na zmianę obowiązującego na Ukrainie prawa, obowiązującego od 2015 r. nakazującego m.in. zmianę nazw ulic i miast nazwanych na cześć radzieckich działaczy politycznych jest jednak jeszcze za wcześnie. Bardziej niepokoi fakt, że polityka ukraińska uległa brutalizacji tak bardzo, że wieszanie oponentów, choćby symboliczne, nie tylko nie wywołuje natychmiastowej reakcji, ale też w zasadzie nie budzi niczyjego oburzenia.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
banderowskie pupile michnikowszczyzny i kaczystów
O tym nie wolno mówić w „demokratycznych i liberalnych” mediach. Bo to woda na młyn Putina;)