To nie ironiczna scena z filmu Patryka Vegi. To stało się naprawdę. Uzbrojeni mundurowi najechali we wtorek budynek poznańskiego Sądu Okręgowego, trzaskając drzwiami władowali się na salę rozpraw i zażądali okazania dokumentów przez sędzie Beatę Woźniak.
Atmosfera walki z „kastą sędziowską” wyraźnie gęstnieje i przekłada się na działania funkcjonariuszy aparatu represji. Przekonała się o tym sędzia Beata Woźniak, która właśnie we wtorek wydała wyrok w sprawie alimentów. Obowiązek płacenia takiego świadczenia został nałożony na Marka M., kandydata Konfederacji do Sejmu z okręgu płockiego w ostatnich wyborach. Kiedy M. usłyszał przykry dla siebie wyrok, wpadł w furię.
– Pod koniec rozprawy, podczas której sąd ogłosił orzeczenie niekorzystne dla jednej ze stron, strona ta zaczęła odgrażać się, że czuje się znieważana i że wezwie policję. I rzeczywiście po pewnym czasie, kiedy trwała już zupełnie inna rozprawa, na salę nagle weszli policjanci. Sąd nakazał funkcjonariuszom opuszczenie sali. Policjanci poczekali do przerwy w rozprawie i wtedy wrócili na salę wraz z tym panem, który miał się poczuć znieważony – podkreślił Aleksander Brzozowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu
Jest to pierwszy przypadek po 1989 roku, kiedy na wezwanie oburzonego werdyktem obywatela, policja przyjeżdża z interwencją i zakłóca pracę sądu. Pojawia się również pytanie – dlaczego funkcjonariusze byli uzbrojeni?
– Policjanci sobie po prostu weszli, minęli bramki i razem z tym „zawiadamiającym” udali się pod salę rozpraw, próbowali wejść do środka, przeprowadzać jakieś „dziwaczne” czynności. Zwłaszcza, że nazwiska sędziów były im znane, bo są umieszczane na wokandzie – mogli je więc nawet z wokandy spisać, jeśli już chcieli jakąś interwencję przeprowadzać – zauważa rzecznik.
– To było zachowanie świadczące o braku profesjonalizmu, zupełnie niezrozumiałe dla sądu. Podejmujemy działania aby to wyjaśnić. Będziemy żądać też od komendanta policji stanowczych działań wyjaśniających i wyciągnięcia – jeżeli jest taka potrzeba – stosownych konsekwencji wobec osób, które takie działania podejmowały – dodał Aleksander Brzozowski.
Co na to dowództwo wielkopolskiej policji? Rzecznik Andrzej Borowiak przeprosił za zaistniałą sytuację. Rzeczywiście chcieli wylegitymować sędzię, która odmówiła okazania dowodu, powołując się na sędziowski immunitet – przyznał przedstawiciel policji.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Taka akcja policjivnosi wszelkie znamiona zastraszania, żeby wrecz nie napisć panstwowego terroru. Można przypuszczać, że takie naloty podczas rozpraw się powtórzą. Pytanie zasadnicze brzmi, jak to się stało że policja sądowa nie zareagowała na akcję swoich kolegów wchodzących przez bramki sądu z bronią i to nie jako obstawa groźnego przestępcy? A komentarze które czytam pod artykułem przyprawiają mnie o gęsią skórkę i jeżą mi włosy na głowie…
Tym razem brawo dla policji. Co to znaczy zeby ta banda sędziowskich nierobów była nietykalna? Oburzenie wielkie ze wobec nich policja podjeła czynności? Najwyższy czas! Kazdy obywatel gdyby odmowił wylegitymowania sie policji mialby problemy ale nie pani szlachcianka bo ona ma immunitet. A tęczowe lewaki jeszcze bedą płakać jak PiS krzywdzi biednych pseudoszlachciców z mafii w togach. Należy jak najszybciej skończyć z ich samowolą i bezkarnością
I tak się kończy kiedy ktokolwiek ma immunitet ,,na wszystko”.
Immunitet sędziowski winien dotyczyć WYŁĄCZNIE SFERY ORZEKANIA! Poza tym jest to zwyczajny obywatel, który może być poddany kontroli drogowej, czy trzeźwości, zatrzymany za przestępstwo pospolite, przeciw któremu policja i prokuratura ma prawo prowadzić postępowanie, w takim przypadku bez czekania aż koledzy z ,,sędziowskiego gabinetu” podejrzanego łaskawie wyrażą zgodę.
Toż samo z immunitetem parlamentarzystów. Nie może być tak, że grzejącego ,,złoty sześćdziesiąt” po mieście pana posła może glina z drogówki ,,cmoknąć w pompę”.
Sędziowie powinni odpowiadać za szkody wywołane swoimi orzeczeniami. Majątkowo. Wtedy skończy się bezkarność nadzwyczajnej kasty. A że psy wjechały na rozprawę? Bardzo dobrze, niech się cwaniaczki w togach wreszcie zaczną kogokolwiek bać.