Uliczne protesty i odmowa pracy w fabrykach. Coraz większy poziom gniewu. To wszystko zaczyna być poważnym problemem dla kolumbijskiego prezydenta Ivana Duque.

Kolumbijczycy wyszli na ulicę, by przeprowadzić trzeci strajk narodowy w ostatnich tygodniach. Pracownicy, a także zwykli obywatele wywierają coraz większą presję na niepopularnego prawicowego prezydenta Ivana Duque i jego proponowane reformy podatkowe.

Tysiące tłoczyły się na ulicach Bogoty, w części historycznego centrum miasta, dając do zrozumienia, że niepokoje będą się utrzymywać, dopóki Duque nie zacznie prowadzić partnerskiego dialogu z uczestnikami strajku.

„Będziemy na ulicach, dopóki Duque nas stąd nie usunie, albo sam nie ustąpi” – powiedział Andres López, student, na zebraniu przy jednej z głównych ulic handlowych Bogoty. „Nie boimy się rządu” – odpowiedział mu tłum.

Strajk w Kolumbii rozpoczął się dwa tygodnie temu, kiedy setki tysięcy ludzi przyłączyły się do pierwszego strajku generalnego od wielu lat.  Od tego czasu, w codziennych demonstracjach, początkowo wywołanych proponowanymi obniżkami emerytur, niemal codziennie na ulicach miast i miasteczek zjawiają się tłumy. Jest to największy zryw kolumbijskiego ludu od kilku dekad.

Chociaż reforma nie została nigdy oficjalnie ogłoszona, stała się pretekstem dla wylewu powszechnego niezadowolenia z rządów Duque, którego poparcie spadło właśnie do zaledwie 26 proc. od czasu objęcia urzędu w sierpniu ubiegłego roku.

Protestujący są również źli z powodu braku wsparcia dla historycznego porozumienia pokojowego w 2016 r. z Rewolucyjnymi Siłami Zbrojnymi Kolumbii (FARC), które formalnie zakończyło pięć dekad wojny domowej, która zabiła 260 000 osób i zmusiła ponad 7 milionów do ucieczki z domów.

Inni protestują przeciwko sytuacji ludności tubylczej i działaczy wiejskich, którzy nadal są mordowani w alarmującym tempie.

Czarę goryczy przelało wydarzenie z 4 grudnia, kiedy zginął jeden z demonstrantów. Podczas gdy większość protestów była pokojowa, niektóre witryny sklepowe i samochody zostały zdewastowane, co rozochociło policje do używania przemocy. Funkcjonariusze reagowali gazami łzawiącymi i „mniej śmiercionośnymi” i pociskami gładkolufowymi. 18-letni protestujący, Dylan Cruz, został zabity przez policję podczas zamieszek. Incydent doprowadził do szału tłum strajkujących, którzy już wcześniej oskarżali policję o użycie nadmiernej siły.

Wczoraj w Bogocie, Medelin, Cali oraz innych miastach można było poczuć furię, gdy protestujący krzyczeli „mordercy”, gdy maszerowali obok funkcjonariuszy policji.

patronite
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…