Administracja Donalda Trumpa podjęła w ostatnich miesiącach kolejne bezprecedensowo wrogie kroki przeciw Chińskiej Republice Ludowej. Dziś głos w tej sprawie zabrał szef tamtejszej dyplomacji Uang Jii. W nietypowym dla dyplomacji tonie.
„Uspokójcie się!”. Tymi słowy szef chińskiego resortu spraw zagranicznych wezwał swojego amerykańskiego odpowiednika do elementarnego opamiętania i zaprzestania nieustannych agresywnych i prowokacyjnych kroków Waszyngtonu wobec władz w Pekinie. W tonie zgoła nietypowym dla dyplomatów Uang Jii pouczył także stronę amerykańską aby ta „zastanowiła się” i przyjęła „racjonalny ogląd rzeczywistości”. Wskazał to jako podstawowy warunek rozstrzygnięcia problemów, które narosły z powodu dziwacznej wojny handlowej jaką Donald Trump wypowiedział Chinom.
Minister spraw zagranicznych tego kraju rozmawiał z dziennikarzami dziś około południa polskiego czasu w Pekinie.
Uang wyjaśniał odpowiadając na pytania przedstawicieli mediów, iż uważa zmianę polityki Stanów Zjednoczonych wobec Chin za „ze wszech miar szkodliwą” i nagonkową. Twierdził m. in., że Chiny „są oczerniane” i powtórzył przy tej okazji swoje wezwanie, by USA „skorygowały swój światopogląd i postawę”. Sytuacje obecną opisał jako krytyczną i niszczącą „długoletnie starania wytworzenia wzajemnego zaufania”. Powiedział także, iż obecny stosunek amerykańskiego rządu nie tylko do Chin, ale w ogóle podejście obecnej administracji do polityki światowej jest „pomylone”.
Słowa chińskiego ministra spraw zagranicznych są reakcją rządu w Pekinie na nową falę ustaw przyjętych przez amerykański Kongres, które uderzają w ChRL i gwałtownie antagonizują oba kraje.
Chodzi m. in. o ustawy, w których wyraźnie pobrzmiewa groźba nałożenia sankcji na Chiny. Jako pretekst wskazuje się „naruszenia praw człowieka” w Hong Kongu oraz prowincji Sijang. Już wcześniej Pekin stanowczo protestował, gdy obie te inicjatywy były jeszcze na etapie projektu ustawy. Poza tym strona chińska wielokrotnie sygnalizowała, że tolerancja władz w Pekinie na dziwaczne gry Waszyngtonu została niemal całkowicie wyczerpana.
Trudno się dziwić. Obecna sytuacja jest tego bardzo dobrym przykładem. W ramach wszczętej przez Waszyngton wojny handlowej oba kraje obłożyły wzajemne stosunki handlowe gigantycznymi cłami, na czym tracą wszyscy. Atmosferę dodatkowo podgrzewa ekscentryzm i niekompetencja Donalda Trumpa, który wyraźnie lubuje się w wygrażaniu Chinom placem i chętnie wygłasza bombastyczne, agresywne i prowokacyjne anonse o tym, jak sobie to państwo podporządkuje. Z drugiej jednak strony namawia Pekin do „dialogu” i symuluje jakieś osobne ustalenia, które później bywają wdrażane połowicznie i z dużym opóźnieniem. Wczoraj (12 grudnia) Trump zgodził się na wdrożenie tzw. pierwszej fazy uzgodnień pomiędzy nim, a przedstawicielami Chińskiej Partii Komunistycznej, których istotą jest podpisanie przez prezydenta USA kolejnej transzy antychińskich retorsji, które miały wejść w życie w tym tygodniu. Owszem, żadne kroki nie zostały podjęte, lecz strona chińska czeka na oficjalne potwierdzenie anulowania lub choćby odłożenia tych decyzji. Tymczasem jest piątek, a nic takiego nie nastąpiło.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
najlepszym dowodem upadku Ameryki jest to, że nie dostrzega śmieszności własnych zachowań…
lepiej apelować do kundla za płotem żeby przestał szczekać, prędzej zrozumie
Na razie Smok się krzywo uśmiecha, ale jeśli otworzy paszczękę to zionie ogniem. A wtedy Wujkowi Samowi przyjarają się spodenki na odwłoku.