To się stało wczoraj, na dwa dni przed kolejnym przesłuchaniem w sądzie specjalnym w podwaszyngtońskiej Alexandrii, który zajmuje się też sprawą więzionego w Anglii dziennikarza Juliana Assange’a. Manning została aresztowana w marcu zeszłego roku za odmowę składania fałszywych zeznań przeciw Assange’owi.
Chelsea Manning była kiedyś analitykiem wojskowym. W 2013 r. amerykański sąd wojskowy skazał ją na 35 lat więzienia za udostępnienie WikiLeaks w 2010 r. masy dokumentów na temat zbrodni armii USA w Iraku i Afganistanie. Jej karę zmniejszył później prezydent Barack Obama, drogą częściowego ułaskawienia.
Po dojściu Trumpa do władzy, wraz z przygotowywaniem się do sądzenia dziennikarza i wydawcy Juliana Assange’a, o którego ekstradycję ubiega się Pentagon, sąd w Alexandrii, tzw. Espionage Court, sądzący za zamkniętymi drzwiami na podstawie tajnych dowodów, chciał zmusić Manning do złożenia zeznań obciążających b. redaktora naczelnego WikiLeaks. Te zeznania nie są temu sądowi do niczego potrzebne (nigdy nikogo nie uniewinnił), lecz dla administracji Trumpa ponowne uwięzienie Manning to forma krytyki Obamy.
Chelsea Manning uważa poczynania sądu w Wirginii za próbę kapturowego, podatnego na wszelkie nadużycia wymierzania sprawiedliwości i twardo odmawia zeznań. Tajny sąd uznał to za obrazę i oprócz wtrącenia jej do więzienia skazał na płacenie tysiąca dolarów dziennie, dopóki nie zgodzi się obciążyć Assange’a.
W tej chwili Manning przebywa w szpitalu. Jej obywatelska grupa poparcia Sparrow Project przekazała, że „nie zaprzeczy ona swoim zasadom, nawet gdyby miało to przynieść jej szkodę”. Manning nie ma zamiaru uczestniczyć więcej w „farsowej” procedurze sądowej.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
A u nas Piskorski zapewnia że chce żyć i o samobójstwie nie myśli…