Po podpisaniu w Moskwie 10 października porozumienia o przerwaniu ognia wciąż jest niespokojnie.
Minister spraw zagranicznych Rosji, której aktywność i pośrednictwo pozwoliły zmniejszyć napięcie na linii konfliktu, ocenił sytuację przerwania ognia jako nie w pełni przestrzegane. „Widzimy, że porozumienie nie jest przestrzegane w pełnej mierze i działania bojowe wciąż trwają”, powiedział Siergiej Ławrow.
Z kolei prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew podkreślił, że w celu utrzymania przerwania ognia obie strony muszą przestrzegać jego warunków, podczas gdy „siły zbrojne Armenii naruszając warunki przerwania ognia ostrzelały ogniem rakietowo-artyleryjskim azerbejdżańskie miasto Gandża, w wyniku czego zginęli i ucierpieli cywile”, mówił Alijew. Prezydent Azerbejdżanu oświadczył także, że według jego informacji rozkaz o ostrzale miasta podjął osobiście premier Armenii Nikol Paszynian.
Z kolei minister spraw zagranicznych Armenii Zograb Mnacakanian oświadczył, że trwają prace nad stworzeniem mechanizmów kontroli przestrzegania przerwania ognia. W procesie uczestniczą przedstawiciele Czerwonego Krzyża i Rosji.
Przedstawiciele nieuznawanego Górskiego Karabachu wciąż powtarzają, że są gotowi do wymiany jeńców i ciał poległych.
Turcja, według słów ministra Ławrowa, potwierdziła swoje poparcie dla przerwania ognia, choć jednocześnie minister obrony Turcji powiedział, że Armenia powinna przerwać napaści na cywilne obiekty i „wycofać się z terytoriów okupowanych”, czyli w rzeczywistości doprowadzić do likwidacji nieuznawanej republiki Górskiego Karabachu.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…