Donald Trump, który wraz z olbrzymią większością partii republikanów nie przestaje twierdzić wbrew telewizjom, że wygrał wybory prezydenckie, rozdał ostatnio sporo nominacji w Pentagonie, by „sprowadzić chłopców do domu”. Nowy szef departamentu obrony Christopher Miller ma dopilnować, by zgodnie z podpisaną w lutym kapitulacją, wojska USA wycofały się całkowicie, po 19 latach przegranej wojny w Afganistanie.
Trump zaakcentował personalne zmiany w armii mianując na oficjalnego doradcę Millera Douglasa Macgregora, gorącego zwolennika jak najszybszego wycofania się z Afganistanu, bez względu na to, co się tam dzieje. Wierny trumpista, libertariański senator Rand Paul, zagrał na nosie bidenowcom tweetując „Jestem bardzo szczęśliwy, że prezydent Trump poprosił mego przyjaciela, pułkownika Douga Macgregora o pomoc w zakończeniu wojny w Afganistanie. (…) Musimy w końcu zakończyć nasze nieskończone wojny.” Chodzi tu o wyścig z Bidenem, który zapowiedział w czasie kampanii, że „chłopcy” powinni w Afganistanie jednak zostać, mimo podpisania kapitulacji.
Afgańczycy zwani talibami dali Amerykanom czas do końca kwietnia przyszłego roku na wycofanie wojska, na co USA zgodziły się, podpisując kapitulację. Trump obiecał wyprzedzić ten kalendarz i sprowadzić wszystkich „chłopców” do domu na Boże Narodzenie, ale napotyka to albo na trudności logistyczne, albo ideowe. Teoretycznie armia USA zmieniła już dawno cel wojny w Afganistanie (wykorzenienie talibów i ustanowienie tam „demokratycznej” republiki bananowej) na „obniżenie poziomu przemocy”, tj. wyznaczyła sobie nieosiągalny cel. Jednak ścieranie się ideowo-polityczne amerykańskich elit na temat wyboru wojen do prowadzenia – napadać tylko na słabe kraje, które da się łatwo pokonać, czy też wojować byle gdzie, byle interes się kręcił – zaostrzyło się w warunkach powyborczej schizofrenii.
Część generalicji Pentagonu, w tym dowódca naczelny armii gen. Mark Milley, popiera raczej stanowisko bidenowskie i próbuje przeciągać sprawę, argumentując np., że wycofanie wszystkich z Afganistanu będzie możliwe najszybciej do 20 stycznia, tj. do daty nowej kadencji prezydenckiej, a i to pod warunkiem, że wojsko zostawi na miejscu mnóstwo sprzętu, który wpadnie w ręce Afgańczyków. Trumpiści odpowiadają, że talibowie są teraz jedyną siłą, która może pokonać Państwo Islamskie, zawleczone tam przez Amerykanów z Iraku. Sam Macgregor uważa, że „wycofując się, nie będziemy musieli subwencjonować korupcji, ani największego na świecie producenta heroiny”. Afganistan stał się krajem narkotykowym po napadzie amerykańskim w 2001 r.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…