Ostatnie sondaże pokazują nie tylko przewagę PO nad PiS, świadczącą o pożarciu Petru. Pokazują jeszcze jeden znaczący trend. Pokazują mianowicie, jak bardzo przedwczesne okazały się prognozy o śmierci SLD. Marzenia o tym, że wraz z wyborem Czarzastego partia sama pogrzebie się żywcem, jeśli tylko damy jej czas – to mrzonki. Okazuje się, ze w jednym z ostatnich sondaży zyskuje nawet 11 procent poparcia.
Dlaczego tak się dzieje? Z pewnością nie ze względu na jakiekolwiek konstruktywne i programowe działania SLD. Te kończą się na kabaretowych deklaracjach o pracy dla Misiewicza i obśmiewaniu kultu Donalda Tuska. Była też dość głośna, przyznaję, sprawa z samorządowcem wyrzuconym ze szkoły ojca Rydzyka za brak karteczki od proboszcza. Zero inicjatywy politycznej, same działania reaktywne. Słabe, nawet na tle pozostałych opozycjonistów PiS. Pytanie, dlaczego pozostałym nie rosną słupki, a Sojusz wstaje z grobu we wdzięcznej mgiełce i otrzepuje się z ziemi?
Nie oglądacie TVP, prawda? To błąd. Leszek Miller sprawia wrażenie, jakby w studiu Info mieszkał i robił tylko krótkie przerwy, żeby wyskoczyć na miasto i coś zjeść. Miejsce zagrzała tam również Magdalena Ogórek – która w wywiadach już oficjalnie definiuje siebie jako „dziennikarkę”. Ogórek jest bardzo specyficzną polityczną hybrydą – trochę kojarzy się z SLD, a trochę z PiS. Początkowo nieco obawiano się Ogórek na wizji, nawet w tyle. Ale okazało się, że nie ma czego – jest sprytna na tyle, by komentować bieżące wydarzenia w ten sposób, aby każde zdanie było panegirykiem na cześć Prezesa. Leszek Miller przyjął inną strategię. Jest wujkiem dobra rada, kiwającym głową ze zrozumieniem, kiedy mowa o islamskim zagrożeniu i zapobiegawczych Węgrach. Mówi jednym, ksenofobicznym głosem z rządzącymi, ale z wielkim wyczuciem odgrywa też rolę koncesjonowanej opozycji. Z troską pochyla się nad zwiększonymi wydatkami na obronność – niby chwali, z drugiej strony na jego marsowym obliczu maluje się żal, że pieniędzy tych nie wykorzystano w służbie zdrowia. Jeśli grozi paluszkiem, to małym. Jeśli gani, to pozornie. Obraża, nie obrażając. Jest jak „Ucho Prezesa” – niby przeciw władzy, ale bardzo się władzy podoba. Nieszkodliwy, kartonowy krytyk. Stwarzający w dodatku wrażenie niesamowitego pluralizmu w TVP.
Jaki może być hipotetyczny scenariusz, jeśli Sojuszowi będzie dalej rosło? Ano taki, że ziści się ostatnia wariacja Leszka Millera na temat własnego powiedzonka: „prawdziwy mężczyzna nigdy nie kończy”. Czarzasty już teraz kojarzy się z inercją i brakiem wizji. Powtarza tylko, że przyjdzie dzień, w którym SLD wróci do Sejmu. Tylko, że może się okazać, ze wróci z Millerem i jako pseudolewicowa przystawka. PiS bardzo potrzebuje potencjalnego koalicjanta i konsekwentnie go sobie wychowuje.
Układ domknięty: Tusk – Trzaskowski
Wybór pomiędzy Panem na Chobielinie a Bonżurem jest wyborem czysto estetycznym. I nic w ty…
Przypominam, że Wujek Adolf był wodzusiem narodowej partii robotników. Wodzuś już jest, narodowy motłoch jest, więc trzeba i dokooptować robotników.
dokładnie P.Weroniko sld stoi rozkrokiem co wykazuje że szuka sposobu objęcia jakichkolwiek stołków i tylko stołków
Tusk -na Prezydenta , to nie to samo co Tusk -na premiera. PiS pozwala Po urosnąć , bo bezzębna opozycja nie jest groźna . Nie ma czym straszyć własnego elektoratu. Elektorat który się nie boi , to elektorat który myśli samodzielnie a tego PiS nigdy nie chciał. Reszta to tło.
Jak wybory pojawią się na horyzoncie, to libertarianie wpuszczą razemitów do popularnych mediów i będzie powtórka ostatniego scenariusza. Nikt nie chce dzielić się mandatami, jeżeli można tego uniknąć.
Bylo jakies powiedzenie o przymierzach z diablem dla slusznych celow lub, ze cel taki wart jest mszy – padajacy z ust ateisty. Moze Miller jest tylko postrachem michnikowszczyzny?
Kolego Krzyżak, mszy to wart Paryż, a nie jakiś cel