Jego charakterystyczna, sympatyczna twarz towarzyszyła milionom widzów na całym świecie od początku wojny na Ukrainie. Prezentowana zazwyczaj na pasku z dołu ekranu funkcja: doradca prezydenta Zełenskiego dodawała wiarygodności jego słowom, a sugestywnie przekazywane treści były nieledwie wyrocznią dla wielu odbiorców. I o to chodziło od początku.
Aleksiej Arestowicz był przez długie miesiące wojny na Ukrainie jednym z ważniejszych źródeł informacji. Mówił jasno, nie owijając w bawełnę, prostym językiem. Ludzie to lubią, bo chcą, by świat im objaśniano bez konieczności zbędnego wykorzystywania swojego mózgu. I Arestowicz to zapewniał. Na początku konfliktu na Ukrainie pełno było jego wypowiedzi o tym, jak fatalnie jest dowodzona i jak przegrywa rosyjska armia. Zapowiadał rychłą klęskę Rosjan, wyśmiewał skutecznie ich słabe przygotowanie i udowadniał, że Ukraina przewyższa ich we wszystkim. I nagle to się skończyło.
Pod koniec zeszłego roku Arestowicz zrezygnował z funkcji doradcę prezydenta Zełenskiego, a jego równie bezkompromisowe i sugestywne krytyczne wypowiedzi o wojnie na Ukrainie, Zełenskim i innych wysokich politykach ukraińskich musiały wstrząsnąć każdym, kto do tej pory traktował go jak wyrocznię. Kim jest Aleksiej Arestowicz?
Urodził się 3 sierpnia 1975 roku w Gruzji, (wówczas Gruzińska Socjalistyczna Republika Radziecka). Syn oficera, ma polskie i białoruskie korzenie. Po przeprowadzce rodziny na Ukrainę, był studentem Kijowskiego Uniwersytetu Państwowego im. Tarasa Szewczenki, gdzie studiował na wydziale biologii, ale studiów nie skończył porzucając je na rzecz nauki w Instytucie Teatru, Kina i TV w Kijowie. To był oblegany kierunek: na jedno miejsce rywalizowało 19 osób. Jak wspomina prosząca o anonimowość rosyjska dziennikarka, znajoma Arestowicza, „patrzył na nas trochę z góry, pewnie dlatego, że był od nas sporo starszy – miał 25 lat, my po 18, ale to był niesłychanie mądry chłopak”. Dziennikarka wspomina też, że jednoznacznie wystąpił przeciwko pomarańczowej rewolucji w 2004 roku. Był nieprzejednanym przeciwnikiem nacjonalizmu ukraińskiego, co wówczas pozwoliło mu przez chwile współpracować z Aleksandrem Duginem, lecz potem ich drogi się rozeszły.
Ów epizod wyjaśniał tym, że było to związane z jego działalnością w ukraińskim wywiadzie i werbowaniem ludzi z otoczenia Dugina i środowiska rosyjskich nacjonalistów.
Studiował też w kijowskim Instytucie Nauk Religijnych na wydziale teologii. Jak twierdzą niektóre media, w 1994 roku uczył się w odeskim Instytucie Wojsk Lądowych, który ukończył z dyplomem tłumacza. Według niektórych informacji, ma stopień podpułkownika i służył też w wywiadzie, co swego czasu potwierdził obecny szef ukraińskiego wywiadu wojskowego Kiryłł Budanow. Był aktorem, psychologiem rodzinnym, zajmował się coachingiem, miał krótki epizod współpracy z ukraińskimi nacjonalistami, budującymi plany odzyskania Krymu i mniej więcej w tym czasie zaczął próbować swych sił w polityce. Arestowicz mówi o sobie, że w 2014 oku, gdy rozpoczęły się separatystyczne ruchy na Donbasie, przechodzące w fazę zbrojnego konfliktu, jeździł jako ochotnik w rejony walk na pierwszą linię.
Popierał byłego prezydenta Poroszenkę, a na salony władzy na dobre wszedł w 2020 roku, rzekomo z protekcji byłego ukraińskiego prezydenta Leonida Krawczuka. Wtedy jeszcze pozwalał sobie na otwarte krytykowanie Zełenskiego: „To człowiek słaby, ma tylko dwa guziki: drobna miłość własna i strach”. To się jednak skończyło, gdy po dojściu do władzy Wołodymyra Zełenskiego Arestowicz zaczął pracę jako jego doradca. Oficjalnie mianowany został jako doradca prezydenta Zełenskiego 1 grudnia 2022. W 2020 roku był członkiem ukraińskiej delegacji w rozmowach między Ukrainą, Rosją i separatystami w sprawie uregulowania sytuacji na Donbasie.
W 2021 roku, pytany o możliwy konflikt z Rosja, bez zmrużenia oka mówił: „Oni, oczywiście mogą próbować się szarpać, ale skończy się to straszną klęską. Straszną dla nich”. Po rozpoczęciu przez Rosję działań wojennych na terenie Ukrainy, Arestowicz miał swoje pięć minut. Wszędzie go było pełno, w telewizji, internecie, radio i prasie. Reprezentował niezachwiany optymizm co do rezultatów wojny. W marcu 2022 roku przekonywał, że wojna skończy się za 2-3 tygodnie, oczywiście zwycięstwem wojsk Ukrainy. Pokazywał ciała zabitych cywilów, twierdząc, że są ofiarami mordów żołnierzy rosyjskich, choć pierwotne źródło (ukraińska agencja Unian) odwołała swoje informacje. Zresztą to nie jedyny wypadek przy pracy, lub świadoma działalność, jeśli chodzi o, delikatnie rzecz ujmując, oszczędne gospodarowanie prawdą. Później, (jesienią 2022 roku) o swoich występach propagandowych mówił: «Było nam bardzo ciężko. A ja się uśmiechałem i mówiłem, że jest nam dobrze”. Przekonywał, że Ukraina uderzy w Most Krymski, zapowiadał, że Ukraina niedługo uderzy na Białoruś. Budował swój image jako człowieka doskonale poinformowanego, niekiedy nie szczędząc odbiorcom sensacyjnych wynurzeń, jak choćby te, że ukraińska władza gardzi swoim narodem. Nieustającym besztaniem i wyśmiewaniem rosyjskich żołnierzy zarobił uczciwie na to, że został przez rosyjskie organy ścigania w maju 2023 roku wpisany na listę terrorystów i ekstremistów.
W styczniu 2023 roku zdarzyła mu się wpadka, którą tłumaczył później zmęczeniem z przepracowania. Mianowicie, gdy cała zachodnia propaganda przekonywała, że w mieście Dniepr został uszkodzony blok mieszkalny na skutek celowego skierowania na ten cel rosyjskiej rakiety, to Arestowicz zakomunikował, że uderzenie było przypadkowe, ponieważ rakieta została uprzednio trafiona przez ukraińską obronę przeciwlotniczą. Tego było za wiele nawet dla jego najbardziej zagorzałych zwolenników. W parlamencie mówiono o zdradzie, mer Dniepro złożył zawiadomienie do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, a radykałowie ukraińscy umieścili jego nazwisko w spisie ”Mirotworiec”, gdzie gromadzone są dane najważniejszych wrogów Ukrainy. O tym, że nie są to żarty, niech świadczy fakt, że kilka bardziej znanych osób z list „Mirotoworca” już nie żyje. Arestowicz w styczniu 2023 roku pożegnał się ze stanowiskiem. Od tego casu rozwinął ożywioną działalność publicystyczna na YouTube i w mediach. Jednak to, co tam mówił, często kardynalnie przeczyło temu, co opowiadał jako doradca prezydenta Zełenskiego.
Na przykład w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” jednoznacznie wskazywał przyczyny porażek na froncie.
„Bo nasze państwo jest skorumpowane i zdezorganizowane. Gdy Rosjanie przegrali pierwszy etap wojny, rzucili się do inwestowania i rozwijania swojego przemysłu zbrojeniowego, nauczyli się omijać sankcje i wciągnęli do tego konfliktu Chiny, Koreę Północną i Iran. My z kolei nie zrobiliśmy nic poza wymuszeniem pomocy ze strony Zachodu. Nie podjęliśmy też żadnych fundamentalnych decyzji, by zmienić sytuację gospodarczą i rozwijać przemysł zbrojeniowy. Naiwnie zakładaliśmy, że pokonamy kraj, który kilkadziesiąt razy więcej inwestuje w zbrojeniówkę. Zachodnia pomoc nie jest wystarczająca, kompetencje naszych rządzących się wyczerpują, kontrofensywa się nie powiodła”. To nie jedyne bezkompromisowo krytyczne wypowiedzi Arestowicza o państwie ukraińskim i ukraińskiej władzy.
„Rządzą nami ludzie infantylni. Zełenski uwierzył, że skoro jest oklaskiwany w parlamentach krajów Zachodu, to znaczy, że w pewnym sensie rządzi światem. Jednak ta roszczeniowa dyplomacja, polegająca na szantażu moralnym i wymuszaniu pomocy od Zachodu, „bo walczymy też za was”, dziś już przestaje działać” – to z kolei z wywiadu na DoRzeczy z października 2023 roku.
W lipcu 2023 roku po raz pierwszy wysunął propozycję, że Ukraina będzie zmuszona oddać Rosji 20 proc. swojego terytorium i zawrzeć pokój z Rosją, by w zamian otrzymać możliwość wstąpienia do NATO. Mówił t, choć Rosja wielokrotnie wskazywała, że o utworzeniu z Ukrainy przyczółka NATO w dowolnej konfiguracji nie może być mowy. Arestowicz takie rozwiązanie nazwał „sueprhistoryczna szansą”. Warto też zwrócić uwagę, że Arestowicz prowadzi swoje kanały po rosyjsku i kilkakrotnie wypowiadał się krytycznie o próbach wyrugowania języka rosyjskiego i odcinania się Ukrainy od rosyjskich więzi kulturowych i cywilizacyjnych z Rosją.
„Wyjaśnię, dlaczego [twierdzenie, że – przyp.MW] «Język rosyjski to język agresorа>>to psychologiczny defekt. Przypisywanie językowi rosyjskiemu agresywności w stosunku do ukraińskiej tożsamości jako jego immanentnej cechy oznacza brak umiejętności znajdowania związku miedzy przyczyną a rezultatem i jest oznaką ciężkiej choroby psychicznej”.
1 listopada 2023 roku Arestowicz zapowiedział, że gotów jest do rywalizacji o fotel prezydenta Ukrainy. Przedstawił nawet swój 14 punktowy plan programowy, polegający, w największym skrócie, na przestawieniu państwa na tory gospodarki wojennej, przy jednoczesnym wywiązywaniu się z zobowiązań wobec obywateli. Omawianie szczegółowe nie ma sensu, gdyż Arestowicz wie doskonale, że wyborów w najbliższym czasie nie będzie, ponieważ Zełenski już dawno zapowiedział, że do marcowych wyborów prezydenckich w 2024 roku nie dopuści.
Wreszcie całkiem niedawno Arestowicz zabłysnął wypowiedzią, że Rosja i Ukraina powinny wspólnie wystąpić z pozwem przeciwko Zachodowi za tę wojnę.
„Będziemy teraz zabijać się wzajemnie setkami, dziesiątkami tysięcy, za Awdiejewkę, Czasow Jar, za jeszcze coś. Po co? Co my z tego mamy – i Rosja, i Ukraina? Co mamy straciwszy 20 tysięcy zabitych z obu stron za dwa miasta powiatowe? Co osiągnęliśmy w historycznym sensie? Podobamy się wujkom z wojewódzkiego centrum waszyngtońskiego i brukselskiego , którzy stoją wokół nas i klaszczą patrząc, jak małpki z nożami rzucają się jedna na drugą. Po co nam to? (…) Putinowi trzeba powiedzieć: drodzy przyjaciele, Władimir Władimirowicz! Podpiszmy porozumienie pokojowe, ale chytrze: przedstawmy wspólny pozew Zachodowi, Rosja i Ukraina razem. Zachód jest nam winien wszystko. Uwierzcie mi”
Zakłopotanie, jakie zapanowało po tych słowach obu stronach frontu informacyjnej wojny, było ogromne.
Dziś media światowe są w kłopocie. Bo skoro jeszcze całkiem niedawno cytowały go obficie, gdy mówił o bliskiej klęsce Rosji i miażdżącym zwycięstwie Ukrainy i wtedy był ze wszech miar godny zaufania, to co mają począć dzisiaj, kiedy jego wypowiedzi są dokładnym zaprzeczeniem wcześniejszych? Polskie media mają ten sam problem.
Przyznać trzeba, że wolta, jakiej dokonał Aleksiej Arestowicz w swoich poglądach od 2020 roku do teraz, jest godna specjalnego odnotowania. Problemem Arestowicza jest jednak to, że od czasu, kiedy mówił jako doradca Zełenskiego rzeczy, które po pobieżnej nawet weryfikacji, okazywały się fejkami, jego wiarygodność została nieco nadwyrężona. Jak zatem traktować wypowiedzi Aleksieja Arestowicza?
Odpowiedź na te wątpliwości jest, moim zdaniem, dość prosta. Aleksiej Arestowicz jest po prostu produktem swoich czasów i elit swojego państwa takiego, jakie kształtowało się od 1991 roku. Elit, które nie udźwignęły ciężaru niepodległości, jakie spadł na ich barki i się zdegenerowały moralnie. Wystarczy popatrzeć na wypowiedzi kolejnych polityków ukraińskich, parlamentarzystów i członków rządu. Tak często zmieniali swe poglądy, tak często łapani byli na kłamstwach, oskarżani o korupcję, tak często demonstrowali swą głęboką pogardę dla zwykłych ludzi, że takie fikołki w demonstrowaniu swoich poglądów nie robią już na nikim na Ukrainie wrażenia. Arestowicz nie jest, bo nie może być, wyjątkiem. Obserwować Arestowicza warto, bo może mieć cos ciekawego do powiedzenia, ale wierzyć mu już niekoniecznie. Może kiedyś na starość napisze pamiętniki i w nich opowie, jak to z nim i jego poglądami naprawdę było. To będzie pasjonująca lektura.
Argentyny neoliberalna droga przez mękę
„Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…