Trzej niegdyś pierwszoplanowi politycy amerykańscy wezwali w artykule w amerykańskiej wpływowej gazecie do redukowania napięć w stosunkach z Rosją.
To były sekretarz Stanu George Schultz, były szef Pentagonu William Perry i były senator Samuel Nunn. Wezwali w artykule w „The Wall Street Journal” prezydenta Trumpa do „zresetowania” relacji z Moskwą. Zaproponowali w nim do w Kongresie USA grupy, w skład której mieliby wejść politycy z obu partii: Demokratycznej i Republikańskiej. Grupa w zakresie swoich kompetencji miałaby zarówno sprawę wzmocnienia NATO, jak i dialog z Rosją. Politycy odwołują się do Kongresu, przypominając dobre w tej mierze jego doświadczenia w latach 80-tych. Trzej amerykańscy emerytowani politycy wezwali też prezydentów obu krajów: Rosji i USA do podpisania dwustronnej deklaracji sprzeciwiającej się zastosowaniu broni jądrowej, co uspokoiłoby atmosferę na świecie, a także sprzyjało redukcji arsenałów borni masowego rażenia.
Autorzy uważają, że poziom wzajemnych relacji między Rosja a USA doszedł do niebezpiecznego poziomu, a kontynuacja tego kursu wiedzie do zamiany zimnej wojny do takiej, której rezultaty będą nie do naprawienia. Receptą na to ma być wznowienie strategicznej współpracy między mocarstwami.
Istotnie, obserwatorzy zwracają uwagę, że podczas nawet najgorszych okresów zimnej wojny przed rozpadem ZSRR między dwoma przeciwstawnymi obozami istniały kanały łączności i sposoby porozumienia, podczas gdy obecnie takich zabezpieczeń nie ma. Pozostały jedynie różne sposoby porozumienia na poziomie ściśle wojskowym.
Ciekawe, że tradycyjnie artykuł ukazał się z wiodącym i ważnym medium USA i że jego autorami są nader wiekowi politycy, choć niegdyś bardzo wpływowi. Schultz ma 98 lat, Perry 92, Nunn 80. Należy z uznaniem powitać ich wezwanie, choć wypada się zastanawiać, czemu racjonalne argumenty trafiają do amerykańskich polityków u schyłku życia i na politycznej emeryturze.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
Geszeft óber alles. Tfu, omyliłsia! Biznes abowe all.
A po nażarciu się po kokardki można już pyszczyć.
„…wypada się zastanawiać, czemu racjonalne argumenty trafiają do amerykańskich polityków u schyłku życia i na politycznej emeryturze.”
W ś.p. PRL krążył w różnych wersjach dowcip: pytają górala (Czecha), czy nie boi się tak pyskować na partię. Ten odpowiada, nie boję się, mam zaawansowanego raka.
Apel tych szacownych staruszków powinien być skierowany nie do Trampka, bo on sam chciałby ułożyć stosunki z Rosją, lecz do jego przeciwników, którzy jego rzekomą prorosyjskość przekształcili w dosyć skuteczną broń przeciw prezydentowi.
A moim zdaniem przyczyna jest daleko bardziej przyziemna. Dziś nie są już na łańcuchu układów z producentami broni. A wycofanych z obiegu rzadko kto słucha.