Okręt wojskowy USS Lassen bez zgody Chin wpłynął na wody Morza Południowochińskiego, przepływając wokół sztucznych wysp. – To wyjątkowo nieodpowiedzialne działanie – mówi chiński wiceminister spraw zagranicznych, Zhang Yesui.
Słowa o braku odpowiedzialności padły na spotkaniu z ambasadorem amerykańskim, Maxem Baucusem, który został wezwany przez MSZ. Wcześniej Pekin komunikował, że okręt wojenny wpłynął „nielegalnie” na wody Morza Południowochińskiego i że Waszyngton ma „natychmiast skorygować ten błąd”. Obecność USS Lassen została potwierdzona przez Asha Cartera, amerykańskiego sekretarza obrony.
Wody, po których przepłynął okręt, są obiektem roszczeń zarówno Chin, jak i kilku innych krajów południowoazjatyckich – Malezji, Filipin czy Brunei. To także jeden z najbardziej popularnych morskich szlaków handlowych – rocznie przepływają przez niego towary warte 5 bilionów dolarów. Chińczycy zbudowali na nich sztuczne wyspy, na których następnie powstała baza wojskowa. Teren w odległości 12 mil od wysp uważają za swoje terytorium, mimo że konwencja ONZ o prawie morskim jasno stwierdza, że zbudowane przez człowieka wyspy nie mogą wyznaczać takich granic. Amerykanie upierają się, że mają prawo do nieograniczonej żeglugi po Morzu Południowochińskim.
Lu Kang, rzecznik chińskiego MSZ, stwierdził, że Pekin jest bardzo niezadowolony z działań USA i że uważa je za zagrożenie dla swojej suwerenności. – Nie ma sensu gdybać – odpowiedział na pytanie o to, czy Chiny są gotowe na odpowiedź militarną. – Mamy nadzieję, że USA nie wykonają ruchu, który by tego wymagał – mówił. Sugerował jednocześnie, że przy dalszych prowokacjach ze strony USA Chiny będą kontynuować rozbudowę bazy wojskowej Mischief Reef, znajdującej się na kontrowersyjnym archipelagu. Kang stwierdził też, że „prężenie muskułów” przez Waszyngton może zaszkodzić pokojowi w regionie.
Barack Obama stwierdził jedynie, że temat Morza Południowochińskiego był tematem „ożywionych rozmów” na spotkaniu przywódców obu państw we wrześniu. Operacja z użyciem USS Lassen pokazuje, że ich efekt nie usatysfakcjonował USA. – Przez te wody przepływają towary warte miliardy dolarów – mówi Josh Earnest, rzecznik Białego Domu. – Zapewnienie wolności handlu jest kluczowe dla światowej ekonomii – tłumaczył. Twierdził też, że rozbudowa wojskowa może zwiększyć ryzyko konfliktu. – Będziemy latać, pływać i przebywać wszędzie, gdzie pozwala nam na to prawo międzynarodowe, sami decydując, gdzie i kiedy – dodał. Potwierdził, że podobne operacje będą się powtarzać w najbliższej przyszłości.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…