W ataku na turecki konwój wojskowy zginęło wczoraj 15 naszych żołnierzy – podało dowództwo tureckich sił zbrojnych na swojej stronie internetowej. Był to odwet Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) za regularne naloty na jej pozycje w północnym Iraku. Zginęło w nich, od końca lipca, ok. 800 kurdyjskich bojowników.

Defilada wojsk tureckich na cześć Ataturka / madworldnews.com
Defilada wojsk tureckich na cześć Ataturka / madworldnews.com

Im bliżej wyborów, które w Turcji odbędą się na początku listopada, tym bardziej agresywna staje się polityka prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana wobec największej kurdyjskiej organizacji. W ciągu ostatnich pięciu tygodni tureckie samoloty regularnie atakowały bazy PKK na terenie Autonomicznego Regionu Kurdystanu (KRA). Zdarzały sie również uderzenia w rejonie Rożawy (syryjski Kurdystan). Kurdowie odpowiadają atakami na tureckie obiekty wojskowe i administracyjne w południowo-wschodniej części kraju. Po stronie tureckiej zginęło już ok. 100 żołnierzy.

Do uderzenia doszło wczoraj w prowincji Hakkari, tuż przy granicy z Irakiem i Iranem. PKK zaatakowało kolumnę transporterów opancerzonych. W starciu nie poległ prawodpodobnie ani jeden kurdyjski bojownik. Turcy stracili co najmniej 16 żołnierzy, co oznacza, że było to najbardziej dotkliwe uderzenie ze strony PKK od czasu zerwania rozejmu. Pod koniec lipca br. Prezydent Erdogan w telewizyjnym orędziu ponownie nazwał Kurdów „takimi samymi terrorystami co ISIS” i zapowiedział przeprowadzenie ataków odwetowych. Jeszcze w niedziele samoloty wysłane przez Ankarę zrzuciły bomby na 13 celów PKK w irackim Kurdystanie.
Kurdowie ogłosili wznowienie walki zbrojnej pod koniec lipca, po ataku terrorystycznym w mieście Suruc, położonym po tureckiej strony, tuż przy granicy z Rożawą, w którym zginęło ponad 30 prokurdyjskich aktywistów. Zamach został wykonany przez kobietę powiązaną z Państwem Islamskim. Według informacji przedstawionych przez kurdyjskie media, potwierdzonych potem przez kilka źródeł zagranicznych – uderzenie odbyło się za cichym przyzwoleniem tureckich służb specjalnych (MIT). Przywódcy PKK uznali, że Ankara naruszyła warunki rozejmu i przerzucili część swoich wojsk, stacjonujących dotyczczas w KRA, z powrotem na terytorium Turcji.
Prezydent Erdogan i podległy mu premier Ahmet Davatoglu liczą, że dzięki zaostrzeniu kursu wobec Kurdów i „podgrzewaniu” poczucia zagrożenia wojną, ich ugrupowanie – AKP zdoła przejąć część elektoratu nacjonalistyczego, który w ostatnich wyborach zagłosował na faszyzującą partię MHC, odzyskując tym samym większość parlamentarną, utraconą po czerwcowych wyborach.
 
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…