Antynaukowa propaganda przeciwników obowiązkowych szczepień przynosi wymierne efekty. Polacy i Polki coraz rzadziej szczepią swoje dzieci. Efekt? Renesans przeżywają choroby opanowane kilkadziesiąt lat temu. W pierwszym półroczu tego zanotowano w Polsce drastyczny wzrost liczby przypadków zachorowań na odrę.

Gorączka, mocny kaszel, wysypka plamisto-grudkowa, zapalenie spojówek, światłowstręt i nieżyt błony śluzowej nosa, a także powikłania w postaci zapalenia ucha środkowego, zakażenia żołądkowo-jelitowe czy zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych – to objawy odry, groźnej choroby zakaźnej, która w naszym kraju została opanowana za pomocą rozsądnej polityki antyepidemiologicznej za czasów PRL. Obecnie mamy do czynienia z postępującym odwrotem zdrowego rozsądku. Idee serwowane przez ruchy społeczne, przekonujące obywateli, że szczepienia prowadzą do poważnych powikłań i problemów zdrowotnych cieszą się coraz większą popularnością. Stąd też powrót odry i innych chorób zakaźnych.

Skalę i dynamikę problemu obrazują liczby podane przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny. W pierwszym półroczu 2019 roku zanotowano 1217 przypadków odry. Dla porównania – w od 1 stycznia do 30 czerwca ub.r. było 85 takich przypadków. W całym 2018 r. w Polsce zarejestrowano – według danych NIZP-PZH – 339 przypadków odry, w 2017 r. – 63. Bieżący rok będzie więc rekordowy na polu epidemii.

Polskie prawo mówi jasno – szczepienie dzieci na choroby zakaźne jest obowiązkiem rodziców. Państwo posiada instrumenty dyscyplinowania tych, którzy koniecznie chcą narażać swoje pociechy na niebezpieczeństwo. Przychodnie mogą składać do sądów wnioski o ograniczenie praw rodzicielskich rodzicom, którzy nie szczepią dzieci. Antyszczepionkowcom grożą kary finansowe, nadzór kuratorski, a nawet odebranie dziecka. System ten działa jednak nieskutecznie, co pokazują przytoczone statystyki.

Na świecie odra pozostaje główną przyczyną zgonów dzieci, z których około 160 000  umierakażdego roku z powodu powikłań choroby. Śmiertelne przypadki odry są spowodowane głównie komplikacjami po infekcji bakteryjnej. Liczba przypadków śmiertelnych wynosi 1-3 na 1000 przypadków, a najwyższa jest u dzieci poniżej 5 r.ż. i u osób z obniżoną odpornością. Zapalenie płuc odpowiada za sześć z dziesięciu zgonów związanych z odrą. Osoby o podwyższonym ryzyku zachorowania na odrę to niemowlęta, które są za małe, aby można je było szczepić, osoby, u których szczepionka nie wywołała odporności immunologicznej oraz osoby, które z przyczyn medycznych nie zostały zaszczepione.

Szczepienie przeciwko odrze jest bardzo skuteczne. Po podaniu pierwszej dawki szczepionki osoba zaszczepiona uzyskuje odporność na poziomie 95 proc. Natomiast podanie drugiej dawki szczepionki pozwala osobie zaszczepionej osiągnąć odporność niemalże 100 proc.

paypal

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A Piotruś-Pan po raz kolejny wypisuje bzdury.
    Niestety, to nie antyszczepionkowcy (ci rodzimi) a napływowy element ze wschodu (Ukraińcy) odpowiada za rozniesienie odry w Polsce. Jeżeli nieszczepionych dzieci jest kilka procent (poniżej 10%) i zachowa sie profilaktykę w przypadku zachorowania – nie powstaje łańcuch epidemiczny (zbyt mała liczba potencjalnych nosicieli i roznosicieli) jeżeli jednak przyjeżdżają zza wschodniej granicy całe grupy gdzie i rodzice i dzieci nie sa zaszczepieni, mieszkają w grupach podnajmując lokale o niskim standardzie, do lekarza nie trafiają na czas, bo nie mają ubezpieczenia pracując na czarno… to i łańcuch epidemiczny zaczyna mieć się dobrze.
    jasne że ruch anty szczepionkowy to zbiór głupoli plotących duby smalone, ale nie oni są podstawowym problemem. Podstawowym staje się nieewidencjonowany napływ zarażonych nieszczepionych osobników od naszego wschodniego sąsiada – Ukrainy.

    1. Słuszna uwaga. Niestety, fanatycznie proimigrancki PiS nie dostrzega problemu, chociaż jego rozwiązanie może być wyjątkowo proste. Wystarczyłoby, wzorem państw cywilizowanych, wymagać poświadczenia szczepień i stanu zdrowia przy ubieganiu się o prawo wjazdu i legalizacji pobytu. Zatroskani o służbę zdrowia powinni sięgnąć po argument marnotrawstwa pieniędzy wywołanego imigracyjnym ultraliberalizmem PiSu. Nieubezpieczony cudzoziemiec drenuje budżet NFZ niepotrzebnymi kosztami leczenia (w stanie zagrożenia nie wolno odmówić pomocy), których później w żaden sposób nie zwróci, gdy płacący składki Polacy czekają coraz dłużej na świadczenia.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…