Media informują o powtarzających się napaściach na osoby o ciemniejszym kolorze skóry. Policja ściąga posiłki. Nacjonaliści też.
Przez polsko-ukraińską granicę przechodzą, poza ukraińskimi obywatelami, również obywatele innych krajów. Mogą to być zagraniczni studenci, którzy uczyli się na Ukrainie, mogą być po prostu ludzie, którzy tam znaleźli miejsce do życia i pracy. Przemyśl jest pierwszym punktem po stronie polskiej.
Po ulicach przygranicznego miasta chodzą grupy zamaskowanych mężczyzn, którzy polują na wszystkich o wyglądzie nieeuropejskim.
Portal OKO.press informuje, że zaatakowani zostali ciemnoskórzy działacze humanitarni z Niemiec, indyjscy obywatele i izraelski dziennikarz. Napastnicy kazali im wracać skąd przyszli i „opuścić kraj”.
Policja nie mogła pomóc zaatakowanym ze względu na szczupłość sił i poleciła, by schronili się z powrotem na dworcu.
Po mieście krążą plotki o tym, jak to ciemnoskórzy uchodźcy atakują kobiety i zwykłych obywateli. Kibole oświadczają dziennikarzom, że „biorą sprawy we własne ręce”, choć policja przemyska informuje, że nie odnotowano zwiększenia liczby przestępstw. „Patrole” ludzi związanych ze środowiskami kibicowskimi lokalnych drużyn piłkarskich (choć podobno są i kibole drużyn warszawskich) i skrajnie nacjonalistycznymi są dość charakterystyczne: ubrani na czarno lub w odzież typu wojskowego.
Do miasta obecnie ściągane są większe siły policyjne, ale i nacjonaliści wzywają do przyjazdu kolejne grupy swoich kolegów.
Rasistowskie ataki na ludzi uciekających od wojny przypominają zachowanie polskiego państwa sprzed kilku tygodni na granicy polsko-białoruskiej, kiedy ludzie spoza kontynentu europejskiego szukali w Polsce schronienia, a byli wypychani poza granice naszego kraju i tygodniami koczowali w lasach i na bagnach. W Przemyślu policja nie może przechodzić obojętnie obok przejawów rasizmu.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…