Niemieckie władze z niepokojem obserwują działania polskiego rządu na Opolszczyźnie – informuje „Gazeta Wyborcza”. Berlin zamierza dokładniej przyjrzeć się sprawie likwidacji tablic z niemieckimi nazwami miejscowości, która może być skutkiem reformy administracyjnej regionu, planowanej na początek 2017 roku.
O możliwej interwencji niemieckiego rządu wspomniał Hartmut Koschyk, polityk bawarskiej CSU i pełnomocnik niemieckiego rządu ds. mniejszości narodowych. Pierwsze rozmowy pomiędzy stronami mają się odbyć w ciągu najbliższego miesiąca podczas spotkania członków polsko-niemieckiej komisji ds. mniejszości.– Liczymy na to, że mniejszości niemieckiej uda się porozumieć z polskim rządem – mówi Koschyk cytowany przez „GW”. O tym, że Berlin zamierza interweniować, mówi także niemiecki dyplomata, którego słowa przytacza gazeta. – Przede wszystkim chcemy sprawdzić, o co polskim władzom chodzi. O rozwój Opola czy ograniczenie praw mniejszości na Opolszczyźnie – czytamy. Sprawa jest pod lupą pracowników Urzędu Kanclerskiego, a także MSW i MSZ w Berlinie.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Pożeranie sąsiednich miejscowości przez większe powinno odbywać się za zgodą mieszkańców wyrażoną w referendach, a nie tylko „konsultacjach”. Natomiast co do sprawy mniejszości niemieckiej w Polsce, to ma ona wspaniałe warunki w porównaniu z mniejszością polską w Niemczech, która od czasów hitleryzmu nie jest w ogóle uznawana. A przecież tereny co najmniej do rzeki Łaby mają lechicki i polski rodowód. Zatem władze Niemiec nie mają moralnego prawa wypowiadać się na temat sytuacji mniejszości narodowych w Polsce. Zaś mniejszość niemiecka w Polsce nie powinna używać Berlina do załatwiania swoich lokalnych spraw, dopóki Berlin prześladuje mniejszość Polską odmawiając jej uznania pod pretekstem swojego antypolskiego prawa o mniejszościach.
W Niemczech problem dotyczy zarówno Polonii z czasów cesarstwa mieszkającej w Zagłębiu Ruhry oraz Polaków, którzy zadeklarowali sie jako Niemcy w czasch Gierka, wyjeżdżając ze Śląska i Mazur. Politykę Niemiec wobec Słowian najlepiej ilustrtuje los Serbów Luzyckich. Kajzera i Hitlera przeżyli, ale z obecną demokracją jaki ich czeka los?
Problem jest bardziej złożony, choć teraz doszedł aspekt mniejszości niemieckiej. Z gmin wykrojono tereny na których stoją supermarkety i przedsiębiorstwa przynoszące zyski. To dodatkowy budżet 20 milionów złotych, a może i więcej, łącznie z elektrownią podatku, na który liczą władze Opola. Idąca w zaparte pisowska władza miasta przyparła gminy do mury. Wyciągnięto więc, i słusznie, aspekt narodowościowy. To, że prowincjusze rozgrywają swoje sprawy, można zrozumieć. To, że na posiedzeniu rządu nikt nie zwrócił na to uwagi, a sprawcą napięcia jest sam wiceminister sprawiedliwości, źle rokuje dla tego rządu, ale też osłabia pozycję Polski. Niemcy nie odpuszczą i w ten sposób niejaki Jaki tylko podsycił celowo antagonizmy. Dać biedakowi zapomniana lekturę Fredry o małpie w kąpieli. Widać nie był taki uważny na lekcjach polskiego. Skutek, niestety, żałosny. To pierwsza spodziewana porażka PiS na szczeblu samorządów. Aż dziw, że do tej pory PSL nie stanął w obronie bądź co bądź, mieszkańców wsi. To też pokazuje, jak partie polityczne unikają wejścia na ten teren. Ciekawe, że lewica również zapomniała czasów, kiedy z jej rekomendacji wybierano wójtów? I tak to sobie odpuszczamy!!!
Jak to lewica odpuszcza? Partia Razem jako jedyna jest tam cały czas z mieszkańcami, od początku protestów.
„uzasadnić imperialne zapędy miasta” OMG…