Silvio Berlusconi, były premier Włoch / wikipedia commons
Były premier Włoch, znany megaloman i kabotyn podnosi głowę z politycznej trumny. Silvio Berlusconi, dzięki sojuszowi z faszystami może odnieść zwycięstwo w marcowych wyborach do parlamentu. Jeśli plan się powiedzie, pierwszymi poszkodowanymi będą najsłabsi, czyli migranci.
We włoskich obozach dla uchodźców przebywa obecnie ponad 210 tysięcy osób oczekujących na azyl. Liczba migrantów przebywających na Półwyspie Apenińskim nielegalnie jest jednak kilkukrotnie wyższa. I to właśnie oni, najsłabsze ogniwo społeczeństwa, znaleźli się na celowniku polityka-playboya, niestety jednego z głównych faworytów najbliższego boju o parlament.
Berlusconi dołączył do niechlubnego grona innych polityków prawicy, którzy wykorzystują pokłady ksenofobii i lęku przed zmianami związanymi z procesami migracyjnymi do zbijania kapitału wyborczego. 81-letni polityk oświadczył, że jego formacja, Forza Italia, nie zamierza „bezradnie przyglądać się” zjawisku, które określił jako „migracyjną przestępczość”. Dlatego też zapowiedział wyrzucenie z kraju 600 tysięcy osób, które przybyły do Włoch w poszukiwaniu schronienia przez wojną i niedostatkiem.
– Imigracja stała się ostatnio sporym problemem, ponieważ pod rządami lewicowej koalicji do naszego kraju trafiło niemal 600 tysięcy osób, które nie uzyskały prawa pobytu i dalej się tu znajdują – tłumaczył Berlusconi. – Chcemy odzyskać kontrolę nad sytuacją – dodał. – Gdy wejdziemy do parlamentu i sformujemy rząd, zainwestujemy niezbędne kwoty w sektor bezpieczeństwa, przywrócimy program „bezpieczne ulice” oraz zaangażujemy wojsko do wspólnych patroli z policją – odgrażał się były szef rządu.
Berlusconi oskarżył Unię Europejską o nieradzenie sobie z kryzysem migracyjnym. – Nasz kraj nie liczy się ani dla Brukseli ani dla świata, ale sprawimy, że znów odzyskamy dawną pozycję – zapowiedział polityk, który określił problem nielegalnej imigracji „bombą, która może w każdej chwili eksplodować”.
Co ciekawe, wielbiciele koalicjantów Berlusconiego z neofaszystowskiej Ligi Północnej zaczęli już wdrażać swoje porządku. Były kandydat tego ugrupowania w zeszłorocznych wyborach samorządowych, 28-letni Luka Traini, 3 lutego przeprowadził rajd ulicami Maceraty, strzelając do migrantów z broni palnej. Rannych zostało 6 osób. Według relacji włoskich mediów, po oddaniu strzałów Traini wysiadł z samochodu, wykonał faszystowskie pozdrowienie i krzyczał „niech żyją Włochy” oraz „Włochy dla Włochów”. Lider Ligi Północnej Matteo Salvini dystansuje się od zamachu dokonanego przez byłego kandydata jego partii, ale przyznał że przyczyna incydentu tkwi w „inwazji imigrantów”.
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
To nie Berlusconi ma „psychopatyczne” pomysły. To właśnie dotychczasowa „psychopatyczna” polityka otwartych drzwi dla wszystkich doprowadza do władzy takich Berlusconich, Le Penów czy AfD. Ludzie w Europie mają już dosyć traktowania ich krajów jako śmietników, na które wyrzuca się wszystkich niechcianych gdzie indziej. Może by jeszcze znosili to, gdyby sami nie popadali w coraz większą biedę.
Nastroje społeczne we Włoszech to nie tylko migranci, to też brak poczucie wśród Włochów, że nic się nie zmieniło dla nich przez ostatnich kilka lat. Liczba tak zwanych dużych bobasów nie maleje i często nadal nie są oni samodzielni finansowo. Otrzymują wsparcie pieniężne nie tylko od rodziców, ale i dziadków. Jak w takiej sytuacji społecznej i ekonomicznej ma poprawić się wskaźnik demograficzny Włoch, jak obywatele mają mieć poczucie, że państwo jest dla nich, a nie oni dla polityków przed wyborami. Bardziej niż spore poparcie dla Ligi Północnej, która jest przede wszystkim niechętna ludziom z południa Włoch, dziwi poparcie dla Berlusconiego, człowieka wiekowego, który premierem był, jest dobry w PR, nie sposób mu odmówić życiowej zaradności, ale jego czas na scenie politycznej Italii powinien zbliżać się ku końcowi. Wiadomym jest, że włoski parlament charakteryzował się wiekowo zaawansowanymi politykami, niejednokrotnie dobrze merytorycznie przygotowanymi i kompetentnymi, ale dopiero wybory w 2013 niosły za sobą zmianę pokoleniową w polityce. Duża w tym zasługa Beppe Grillo i jego Ruchu 5 Gwiazd. Wówczas weszło dużo młodych deputowanych, M5S ma burmistrzów Rzymu i Turynu oraz młodego lidera- Luigi Di Maio. Nie sądzę aby rządzili oni Italią gorzej niż Berlusconi i plejada polityków, którzy z polityki uczynili zawód i zamierzają się nim parać dożywotnio . Na pewno jest szansa, iż są mniej wyalienowani ze społeczeństwa. Partia Demokratyczna wyborów nie wygra, chowając głowę w piasek przed wyzwaniami jakie czekają kraj, paliwo dla PD skończyło się wraz z grudniowym referendum w 2016, kiedy to co Renzi miał na sztandarach obywatele odrzucili w referendum. PD nie ma już atrakcyjnej oferty dla wyborców, przynajmniej na dziś. Zamiast proponować coś aby poprawić byt Włochów, lub przynajmniej dać nadzieję na lepsze jutro wolą mówić o starzeniu się społeczeństwa i że Włochy potrzebują imigrantów. W starciu z tym zawsze wygra wizja Berlusconiego i koalicjantów, którzy co prawda też nie mają oferty dla Włochów, ale obiecują zakończyć nielegalną migrację, która wymaga przecież nakładów finansowych ponoszonych przez podatników
Migranci nie są słabi. Jest ich dużo , nie wahają się złamać prawo i są agresywni. Stanowią potężną siłę poza jakąkolwiek kontrolą państwa , prawa i demokracji.