Socjaldemokrata Bernie Sanders zakończył dziś udział w prawyborach amerykańskiej Partii Demokratycznej. Jej kandydatem na prezydenta i przeciwnikim Donalda Trumpa będzie Joe Biden, były wiceprezydent za kadencji Baracka Obamy.
To koniec drugiej próby Berniego uzyskania nominacji Demokratów. „Choć jesteśmy w trakcie wygrania bitwy ideowej, doszedłem do wniosku, że ta kampania nie zakończy się sukcesem” – powiedział 78-letni Sanders w opublikowanym dziś wideo. Obiecał współpracować z 77-letnim Bidenem, który pozostał w ten sposób jedynym kandydatem partii na prezydenta.
Naciski polityczne i medialne na wycofanie się Sandersa okazały się zbyt silne dla niego i jego ekipy. W swoim wystąpieniu internetowym b. kandydat podziękował wszystkim, którzy go popierali, którzy pomogli mu „stworzyć bezprecedensową, ludową kampanię wyborczą, która zmieni politykę naszego narodu.” Potem pogratulował Joe Bidenowi. Zadeklarował, że będzie z nim współpracował „na rzecz promocji postępowych idei sprawiedliwości społecznej, gospodarczej i środowiskowej”.
Wczoraj Joe Biden wystąpił na wideokonferencji przed 400 przedstawicielami amerykańskiej społeczności żydowskiej, którzy wcześniej jednoznacznie odrzucili kandydaturę Sandersa. Zapewnił ich o „bezwarunkowym” poparciu Partii Demokratycznej i Stanów Zjednoczonych dla Izraela i złożył życzenia na zbliżające się święta.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
„z 400 przedstawicielami amerykańskiej społeczności żydowskiej”. I kto rządzi w JudeSA?
Coś tym jest kolego Nikt, naprawdę lubię twój tok rozumowania oraz poszczegołne twoje komentarze z charakterystycznym sarkazmem.
Myślę, że to jak ostatnio Nethanjanu razem z tym generałem Gantzą zostali przyjęci w tym samym momencie z wizytą w Białym Domu idealnie podsumowuje realną politykę Państwa Izrael.
Pozdrawiam
Aż się spłoniłem rumieńcem zakłopotania na taki kompliment
Mnie dziwi czemu tyle państw wystawia tak złych i fatalnych kandydatów. Polska: Długopis i Kidawa, czyli dno. Francja, ten ich prezydent i córka neonazisty. Stany, celebryta vs biden. Tak jakby świat miał gdzieś zwykłego człowieka, nawet jakby chcieć iść na wybory, to fizycznie nie ma na kogo głosować w wielu krajach.
No i tyle było z tej iluzji. Raz że Sanders i tak nie zmieniłby imperialistycznego kierunku Stanów Zjednoczonych, a dwa że nawet z tak mało radykalnymi poglądami nie przebił się we własnym stronnictwie.