Trzech sędziów zdecyduje o tym, czy 73-letni Luiz Inácio Lula da Silva, były lewicowy prezydent w latach 2003 – 2011, będzie mógł wziąć udział w październikowych wyborach prezydenckich. Wyrok zapadnie w Porto Alegre na południu kraju i to tam rozpoczęły się właśnie wielkie manifestacje przeciw jego ewentualnemu wykluczeniu. Lula jest bezapelacyjnym faworytem sondaży, ale ciąży na nim podejrzenie o korupcję, według jego zwolenników bezpodstawne.
Rząd brazylijski w oczekiwaniu zamieszek zmobilizował w Porto Alegre i innych większych miastach kraju wyjątkowo duże siły wojskowe i policyjne, wyposażone w wozy bojowe i śmigłowce. Jutro sąd apelacyjny w Porto Alegre ma orzec, czy Lula, skazany w pierwszej instancji na 9 i pół roku więzienia za domniemane przyjęcie mieszkania w zamian za przyznanie państwowych kontraktów publicznej spółce naftowej Petrobas, jest faktycznie winny zarzucanych mu czynów. Jeśli jutro sędziowie orzekną, że skazanie było bezpodstawne, czego domaga się obrona, Lula będzie mógł wziąć udział w wyborach. W przeciwnym wypadku pójdzie do więzienia.
Dla jego zwolenników, których jest w Brazylii zdecydowana większość, proces wytoczony Luli był fałszywym politycznym zagraniem obecnie rządzącej prawicy. Przejęła ona władzę w kraju poprzez wspomagany przez Amerykanów „instytucjonalny zamach stanu”, tj. pozbawienie prezydentury lewicowej prezydent Dilmy Roussef, następczyni Luli, w 2016 r. Obecny prezydent, nie wybrany w wyborach powszechnych prawicowy miliarder Michel Temer sam jest zamieszany w liczne afery korupcyjne. W zeszłym tygodniu Dilma Roussef oświadczyła, że Brazylia pogrąży się w bezprecedensowym kryzysie politycznym, jeśli Lula nie będzie mógł kandydować.
Doszło do tego, że mówi się nawet o „wojnie domowej”. Do Porto Alegre w ciągu ostatnich dni przybyły tysiące autobusów ze zwolennikami Luli z całego kraju. Dla nich wybory prezydenckie bez udziału Luli byłyby „oszustwem” i to przekonanie zamierzają manifestować. Prawica również mobilizuje swoich zwolenników, istnieją poważne obawy, że może dojść do starć, zresztą nie tylko w Porto Alegre.
Lula został zapamiętany jako prezydent, który wyrwał miliony ludzi z nędzy, co się nigdy wcześniej w historii Brazylii nie zdarzyło. On sam będzie czekał na orzeczenie sądu w Sao Paulo. Twierdzi, że jest „spokojny”, bo jego proces był „fałszerstwem”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Jeszcze mu podnieśli wyrok na 12 lat.
I znów The Uncle Sam sprowadził Brazylię do krajów trzeciego świata i spokojnie trzepie tam geszefty